Indonezyjska prokuratura żąda kary 10 lat pozbawienia wolności dla oskarżonego o zdradę stanu Polaka Jakuba S., którego proces toczy się w mieście Wamena w prowincji Papua - poinformowała dziś jego adwokatka Latifah Anum Siregar.
Zarzucane mu przestępstwo S. miał popełnić, kontaktując się ze zwolennikami niepodległości indonezyjskiej części Nowej Gwinei. Aresztowano go w Wamenie 26 sierpnia ubiegłego roku. W kilka dni później zatrzymano tam papuaskiego studenta jako domniemanego współsprawcę aktu zdrady. Jest on sądzony razem z Polakiem i także jemu grozi do 10 lat więzienia.
Adwokaci obu oskarżonych nie byli obecni na dzisiejszej rozprawie. Siregar poinformowała, że obrona ma odpowiadać na zarzuty prokuratury w poniedziałek, ale stara się, by przesunięto to w czasie.
Po zatrzymaniu S. policja poinformowała, że próbował on zorganizować dostawę broni dla papuaskich separatystów. W sądzie nie przedstawiono jednak żadnych dowodów, które by to potwierdzały.
39-letni S. przebywał do niedawna w Szwajcarii, pracując tam przez szereg lat w fabryce w Lozannie. Był aktywny w polityce i brał udział w publicznych debatach. Na swym profilu na Facebooku prezentował się w koszulce z hasłem "Defend Helvetia" (Brońcie Szwajcarii), popularnym wśród szwajcarskich prawicowych ekstremistów. Deklarował tam swe poparcie dla polskich narodowców, ale również dla bojowników kurdyjskich.
Do indonezyjskiego aresztu zdołał przemycić telefon komórkowy, przez który rozmawiał ze szwajcarskimi mediami.
- Nie zajmuję się handlem bronią ani nie wspieram ugrupowań separatystycznych w Indonezji
- deklarował. Do Papui pojechał, by spotkać się z przyjaciółmi, "a zarzucać mi można tylko to, że spotkałem się z ludźmi, którzy później okazali się działaczami ruchu na rzecz niezawisłości" - podkreślał.
Władze Szwajcarii nie interweniowały w jego sprawie, gdyż nie ma on szwajcarskiego obywatelstwa.