Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Wpadka rosyjskich szpiegów w Polsce i Rumunii. „Rosja wykorzystuje zasoby na miejscu”

Rosjanie działają klasycznie: wykorzystują osoby mieszkające w UE. Zaczynają od drobnych, nieistotnych próśb. Stopniowo skala rośnie, a osoba wykonuje coraz poważniejsze zadania. (…) Innym scenariuszem jest przerzut przeszkolonych agentów z terytorium Białorusi, Rosji lub innych krajów. To jest trudniejsze – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego, emerytowany oficer Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), Iwan Stupak.

W tym tygodniu ujawniono informacje, że ABW we współpracy z innymi służbami zatrzymała w różnych częściach Polski osiem osób podejrzewanych o przygotowania aktów dywersji. W tymże czasie podano, że w Rumunii zatrzymano dwóch obywateli Ukrainy, którzy ściśle współpracowali z ich rodakiem zatrzymanym w Polsce i planowali doprowadzić do pożaru bukaresztańskiej siedziby największej ukraińskiej firmy kurierskiej. Czy po tych aresztowaniach możemy nakreślić pewien schemat w działaniach rosyjskich służb wywiadowczych w Polsce i innych krajach europejskich?

Rosjanie działają klasycznie: wykorzystują osoby mieszkające w UE. Zaczynają od drobnych, nieistotnych próśb. Stopniowo skala rośnie, a osoba wykonuje coraz poważniejsze zadania. Zdarza się też, że niczego niepodejrzewająca osoba od razu otrzymuje poważne zadanie i pieniądze za jego wykonanie. Ale, powtarzam, mówimy tu o wciąganiu obywateli UE w nielegalną działalność. Innym scenariuszem jest przerzut przeszkolonych agentów z terytorium Białorusi, Rosji lub innych krajów. To jest trudniejsze, dłuższe i niesie ze sobą większe ryzyko zdemaskowania takiej osoby, ponieważ UE również chroni się sama, także na etapie wpuszczania podejrzanych obywateli na swoje terytorium.

Według doniesień, rosyjscy agenci mieli transportować materiały wybuchowe przez Polskę i Rumunię na Ukrainę. Po co rosyjskim służbom wywiadowczym transportować materiały wybuchowe na Ukrainę? Przecież i tak bombardują ten kraj.

Dokonuje się to dla przeprowadzenia wybuchów punktowych w miejscach masowych zgromadzeń. Ich celem jest sianie paniki, strachu wśród ludności cywilnej i wywołanie destabilizacji w środku Ukrainy. Bo gdy nadlatuje szahid [shahed, rosyjska nazwa irańskich dronów-kamikadze], ludzie są ostrzegani z wyprzedzeniem przez odpowiednie służby ukraińskie. Wybuchy na ziemi zdarzają się niespodziewanie. Cierpią niewinni ludzie. W takiej sytuacji bardzo łatwo jest zaszczepić w opinii publicznej narrację, że władze Ukrainy nie są w stanie chronić własnych obywateli. Co oznacza, że są słabe i nieodpowiedzialne.

Dlaczego tym razem mamy doniesienia o rosyjskich szpiegach nie tylko z Polski, ale i z Rumunii?

Najprawdopodobniej jest to związane z możliwością Federacji Rosyjskiej do przemieszczania swoich agentów. Jeśli takie kanały istnieją na przykład w Rumunii, to z nich korzystają. To bardzo logiczne.

Czy na podstawie informacji z ostatnich miesięcy możemy przewidzieć, na kogo Rosja będzie próbowała zrzucić winę, jeśli jej działania wywrotowe okażą się skuteczne?

Schemat działania rosyjskiego wywiadu zagranicznego jest w zasadzie znany. Dla nich Anglosasi są winni wszystkiego. To znaczy, mogą zrzucić winę na brytyjskie służby specjalne. Mogą jednak również oskarżyć Ukrainę o rzekomą prowokacje, która miałaby zrzucić winę na Rosję. Z reguły jednak w takich sytuacjach nie wskazują palcem, używając ogólnikowych sformułowań. Mówią, że to sprawka sił zła, wroga, nie precyzując, którego.

Źródło: Niezalezna.pl