Skala protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi zaskoczyła wszystkich, łącznie z samym Łukaszenką. Agencja AP odkryła, że ich organizacja była możliwa dzięki popularnej rosyjskiej aplikacji.
Telegram to niezwykle popularny komunikator internetowy. Fakt, że jest darmowy, dostępny na niemal każdą platformę – od smartfonów po komputery wyposażone w system Linux – i nie wymaga dobrego połączenia z internetem do działania sprawił, że obecnie korzysta z niego ok. 400 milionów użytkowników. Jego autorami było dwóch braci z Rosji, Nikołaj i Paweł Durow, którzy stworzyli także bardzo popularny rosyjski portal społecznościowy vKontakte.
Dziennikarze Associated Press odkryli, że rosyjska aplikacja jest powszechnie wykorzystywana przez protestujących białoruskich opozycjonistów. Szczególnie ważne są dla nich tzw. kanały. Ta opcja umożliwia wysyłanie wiadomości do wszystkich użytkowników, którzy są subskrybentami danego kanału i często jest wykorzystywana przez użytkowników do tworzenia czegoś w rodzaju serwisów informacyjnych.
Jeszcze przed wyborami dzięki kanałom powstało wiele serwisów dla opozycji. Najpopularniejsze to NEXTA, NEXTA Live i Białoruś Umysłu. Po wybuchu protestów te kanały są wykorzystywane przez ich administratorów nie tylko do podawania wiadomości zachęcających do walki z reżymem czy informujących o aktualnej sytuacji, ale także do koordynowania manifestacji.
„Dzisiaj będzie jeden z najważniejszych dni w walce o naszą wolność. Zmiany tektoniczne dzieją się na wszystkich frontach więc ważne jest, żeby nie zwalnia. Rano. Rozszerzamy strajk...11:00. Wspieramy teatr Kupały...19:00. Zbiórka na Placu Niepodległości”
- brzmiała przytoczona przez AP przykładowa wiadomość jaką subskrybenci jednego z opozycyjnych kanałów otrzymali we wtorek.
Opozycjoniści lubią tę aplikację z dwóch głównych powodów. Po pierwsze nie wymaga ona dobrego połączenia z internetem. Po wybuchu protestów na Białorusi dochodzi do regularnych przerw w dostawie internetu, co zdaniem opozycjonistów jest celowym działaniem władz. Telegram działa jednak nawet na bardzo wolnych łączach, dzięki czemu umożliwia ściągnięcie aktualnych wiadomości nawet w takiej sytuacji. Drugim plusem jest to, że wysyłane przez niego wiadomości są zaszyfrowane bardzo skutecznymi algorytmami, przez co białoruskie służby nie mogą łatwo inwigilować komunikacji opozycjonistów.
Zdaniem Franaka Wiacorki, białoruskiego analityka pracującego dla słynnego think tanku Atlantic Council protesty na taką skalę nie byłyby możliwe bez tej aplikacji.
„Los kraju jeszcze nigdy nie zależał tak mocno od jednego kawałka technologii”
- powiedział agencji AP.
Władze Białorusi są świadome tego w jaki sposób opozycja wykorzystuje tą aplikację i starają się temu przeciwdziałać. Bloger Igor Łosik, założyciel Białorusi Umysłu, został aresztowany jeszcze przed wyborami, ale jego kanał działa mimo tego.
W zeszłym tygodniu władze rozpoczęły również śledztwo wobec blogera Stepana Putiło, założyciela kanału NEXTA. Oskarżają go o organizację masowych zamieszek, za co teoretycznie grozi mu do 15 lat więzienia. Nie jest to dla niego pierwsza taka sytuacja – NEXTA, którą założył jako siedemnastolatek, początkowo była kanałem na popularnym portalu streamingowym Youtube. Głośno zrobiło się o nim w zeszłym roku, kiedy opublikował tam obejrzany przez niemal trzy miliony osób film „Łukaszenka. Kartoteka kryminalna”. Białoruski sąd uznał go za materiał ekstremistyczny. Władze w Mińsku niewiele jednak mogą mu zrobić gdyż mieszka obecnie w Warszawie.
Putiło przyznał, że cała sytuacja i popularność opozycyjnych kanałów go zaskoczyła.
„Faktycznie staliśmy się megafonem sytuacji, która w tej chwili ma miejsce na Białorusi. Staliśmy się głosem rewolucji, ale stało się tak be udziału naszej woli. Po prostu tak się stało”
- powiedział niedawno litewskiemu portalowi Delfi.
Z opozycyjnych kanałów korzystają również dziennikarze piszący o sytuacji na Białorusi. Ich użytkownicy bowiem często wysyłają administratorom zdjęcia z protestów i najświeższe wiadomości o działaniach sił porządkowych, ich przemocy i kolejnych protestach. Z tego powodu zwykle ich kanały jako pierwsze ujawniają informacje o ważnych dla opozycji sprawach, podawane następnie dalej przez dziennikarzy klasycznych mediów. „Kanały na Telegramie pomogły przerwać informacyjne zaciemnienie” - skomentował Andrej Bastunets, szef Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy - „ale muszę powiedzieć, że nie tylko one. Prowadzone przez blogerów kanały odegrały rolę mobilizacyjną i organizacyjną, ale bardziej zrównoważone informacje można było znaleźć na kanałach prowadzonych przez redakcje klasycznych mediów”.