Czarna seria rozpoczęła się w Turcji, do której to Rosja wysłała swoją wojskową latającą amfibię – Be-200. Należąca do Marynarki Wojennej FR maszyna miała pomóc tureckim służbom w gaszeniu serii pożarów, które trawiły m.in. południe Turcji. 14 sierpnia wczesnym popołudniem, samolot, mogący zabrać ze sobą ponad 12 ton wody, rozbił się w pobliżu miejscowości Kahramanmaras. Na pokładzie znajdowało się osiem osób: pięciu Rosjan oraz trzech Turków. Wszyscy zginęli na miejscu. Samolot zmierzał w drogę powrotną z akcji gaśniczej na lotnisko w Adanie. Rozbił się w górzystym terenie, co znacząco utrudniło akcję gaśniczą i ratunkową. Katastrofa w Turcji była pierwszą z udziałem latającej amfibii Be-200, będącej od kilku lat na wyposażeniu rosyjskiej armii.
Trzy dni później, 17 sierpnia, do katastrofy lotniczej z udziałem wojskowego samolotu doszło na terenie Rosji. Prototyp samolotu transportowego Iljuszyn Ił-112V, z trzema osobami na pokładzie, rozbił się podczas lotu testowego. Do tragedii doszło przy próbie lądowania w pobliżu lotniska w Kubince pod Moskwą. Z zamieszczonego w sieci nagrania wideo wynika, że utrzymujący się na jednej wysokości Ił-112V nagle zaczął się palić. Ogień objął jedno ze skrzydeł maszyny, która nagle zaczęła opadać. Po zderzeniu z ziemią samolot stanął w płomieniach. Zginęły trzy osoby, będące na pokładzie.
Ił-112V to prototyp samolotu, który docelowo ma zastąpić w rosyjskiej armii samoloty Antonow An-26. Produkowany jest w Woroneżu.
Czarna seria została przedłużona 19 sierpnia, gdy w obwodzie astrachańskim doszło do katastrofy myśliwca MiG-29. Miejscowe media podały, że maszyna brała udział w locie ćwiczebnym i rozbiła się zaraz po starcie. Zginął pilot myśliwca.
Pozostajemy w obwodzie astrachańskim, bo to tam doszło w poniedziałek do kolejnego wydarzenia z udziałem rosyjskiego samolotu wojskowego. Będący w trakcie remontu MiG-29, należący do sił powietrznych, wybuchł i doszczętnie spłonął. Nikt nie zginął. Rosyjski MON wszczął śledztwo wyjaśniające w tej sprawie.
Od dłuższego czasu w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy o złym stanie technicznym rosyjskich samolotów. Wiele z nich pamięta jeszcze czasy ZSRR, więc są wymieniane na nowe. Jednocześnie pojawia się kolejny problem – podejście do spraw bezpieczeństwa. W wyniku błędów i przeoczeń dochodzi do wielu awarii. W większości wykrywane są one na etapie testów, jednak zdarza się, że za bierność wojskowych inżynierów płacą piloci, którzy wsiedli do niezabezpieczonej maszyny. Trudno jednak szukać tego typu informacji w mediach sprzyjających Kremlowi. Władze FR zabierają głos tylko wtedy, gdy muszą – reagując na katastrofy lotnicze i ich skutki.