To była najmłodsza ofiara katastrofy lotniczej w Vinhedo. Czteroletnia Liz miała spędzić ze swoim tatą Dzień Ojca - niestety, zginęli razem w katastrofie samolotu pasażerskiego, do której doszło wczoraj w Brazylii.
Nikt z 61 osób znajdujących się na pokładzie samolotu brazylijskich linii Voepass, który rozbił się w piątek w rejonie miasta Vinhedo w stanie Sao Paulo nie przeżył. Mimo że maszyna runęła w zabudowanym rejonie dzielnicy Capela, nie zginęły żadne osoby znajdujące się na ziemi.
Mieszkańcy osiedla rzadko rozrzuconych jednorodzinnych domów zamieścili w mediach społecznościowych nagrania, na których widać rozbity, płonący samolot, spoczywający w pobliżu basenu.
41-letni programista Rafaelo Fernando dos Santos z Florianópolis i jego córka Liz Ibba dos Santos (4 lata) byli na pokładzie maszyny.
Rafael był urzędnikiem Ministerstwa Publicznego Santa Catarina. Organ ten zarządził żałobę na najbliższe trzy dni. Według członków rodziny, Rafael udał się do Cascavel, skąd odleciał samolot, aby odebrać dziewczynkę, która miała spędzić Dzień Ojca (w Brazylii to 11 sierpnia - przyp. red.) w stolicy Santa Catarina. Rodzice sprawowali władzę rodzicielską wspólnie.
- Rafael był oddanym profesjonalistą i chwalony przez wszystkich swoich kolegów. Jest to chwila głębokiego bólu - pisze Fábio de Souza Trajano, przełożony Rafaela.