Jak poinformował rzecznik Pentagonu Adam Stump, została ona zrzucona z samolotu MC-130 w powiecie Achin, w prowincji Nangarhar, przy granicy z Pakistanem. W ubiegły weekend zginął tam amerykański żołnierz, który brał udział w operacji przeciwko dżihadystom.
Bomba zawierała 11 ton materiałów wybuchowych. Nie jest jasne, jakie szkody wyrządziła.
Atak przeprowadzono ok. godz. 19.30 lokalnego czasu.
USA nigdy wcześniej nie użyły w boju tej bomby paliwowo-powietrznej wielkiego kalibru (Massive Ordnance Air Blast). Została ona po raz pierwszy przetestowana w marcu 2003 roku, tuż przed rozpoczęciem wojny w Iraku.
Najwyższy rangą dowódca amerykański w Afganistanie, generał John Nicholson, wyjaśnił w oświadczeniu, że celem ataku były tunele i bunkry zamieszkiwane przez dżihadystów z Państwa Islamskiego. Bojownicy, którzy tracą kontrolę nad coraz większymi terenami, używają „zaimprowizowanych ładunków wybuchowych, bunkrów i tuneli, aby wzmocnić” swoją obronę.
- podkreślił.Jest to odpowiednia amunicja do niszczenia tych przeszkód i do utrzymania tempa naszej ofensywy przeciwko" Państwu Islamskiemu w Afganistanie
- powiedział rzecznik Białego Domu Sean Spicer na konferencji prasowej.Musimy ograniczać ich swobodę ruchów i to właśnie zrobiliśmy
Obecnie w Afganistanie stacjonuje ok. 8,4 tys. amerykańskich żołnierzy. Szkolą oni afgańskie siły, doradzają im i wspomagają je w walkach z talibami i bojownikami IS.
Amerykańska „matką wszystkich bomb” składa się m.in. z mieszaniny heksogenu, trotylu i proszku aluminiowego. Właściwym ładunkiem bojowym jest mieszanka paliwowa na bazie benzyny. W momencie wybuchu rozpylony zostaje obłok paliwowo-powietrzny. Bomba niszczy cel dzięki fali uderzeniowej, ma również działanie zapalające.
GBU-43 jest przenoszona w luku ładunkowym samolotów transportowych. Na czas transportu umieszcza się ją na specjalnych saniach wyposażonych w spadochron. Po zrzucie bomba opada swobodnie, szybując do celu.