Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Wyrok w sprawie Grodzki-Sakiewicz. Proces trwa już 6 lat [ZDJĘCIA I WIDEO]

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli wydał dzisiaj w pierwszej instancji wyrok w trwającej od ponad 6 lat sprawie karnej, którą były marszałek Senatu, Tomasz Grodzki, wytoczył redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej", Tomaszowi Sakiewiczowi. Dziennikarz został uniewinniony od stawianych mu zarzutów. Kosztami postępowania obciążył stronę skarżącą. Uzasadnienie wyroku zostało utajnione.

W wolskim sądzie licznie pojawili się m.in. przedstawiciele Klubów "Gazety Polskiej" i środowisk patriotycznych.

- To są czasy, po raz wtóry, kiedy sędziowie mogą wykazać się niezależnością. Sprawa jest oczywista, człowiek, który chroni się za immunitetem, atakuje tych, którzy ujawnili prawdę - powiedział obecny w sądzie Adam Borowski z warszawskiego Klubu "GP".

"Nie żałuję niczego"

Na początku rozprawy sąd zaprosił do sali jedynie przedstawicieli stron.

- Powtórzono mowy końcowe. Myślę, że materiał dowodowy jest na tyle silny, że udowodniłem to, co powiedziałem

- powiedział po wyjściu z sali sądowej. godziny 11.00 Tomasz Sakiewicz.

Prezes Sakiewicz w rozmowie z TV Republika podkreślił, że "zrobiliśmy co mogliśmy".

- Dziesiątki świadków, bardzo wiele dokumentów poświadczających to, co powiedziałem. Niestety nie mogę mówić o szczegółach, ponieważ na życzenie pana marszałka Grodzkiego sprawa jest utajniona - mówił jeszcze przed ogłoszeniem wyroku.

- Jeżeli chcą mieć skazanego dziennikarza w sytuacji takiej, kiedy dziesiątki ludzi publicznie przed sądami i w prokuraturach mówi, że dało mu (Grodzkiemu -red.) łapówkę, to będą mieli. Jeśli nie chcą mieć takiego wstrząsu, to oczekuję na sprawiedliwy wyrok. (...) Jestem absolutnie pewny tego, co powiedziałem. Nie żałuję niczego. Mieliśmy obowiązek stanąć w obronie tych dziesiątek skrzywdzonych ludzi. Bo krzywdzono zarówno tych, którym odmówiono pomocy, bo nie dali łapówki, bo ich nie było stać lub mieli opory moralne; ale skrzywdzono także tych, których złamano

- dodał Sakiewicz. Przypomniał relacje świadków, którzy zeznawali, że pierwszy raz dali łapówkę, bo umierali ich bliscy.

6 lat procesu

Były marszałek Senatu wytoczył redaktorowi naczelnemu "GP w 2019 r. proces za nazwanie go "zwykłym łapówkarzem". Ma to związek z doniesieniami o korupcji w szczecińskim szpitalu, którego Grodzki był dyrektorem. Za pomówienie oraz zniewagę z art. 212 i 216 kodeksu karnego grożą nawet 2 lata więzienia. 

Proces trwa już 6 lat i dwukrotnie było już blisko wydania wyroku, jednak zgłaszali się kolejni świadkowie gotowi zeznawać przed sądem w tej sprawie.

23 października sąd miał rozstrzygnąć sprawę, jednak sędzia wyprosił dziennikarzy i widownię z sali informując, że nie zapadnie wyrok w związku z pojawieniem się nowych dowodów w sprawie.

- Wyrok nie został dzisiaj wydany. Zadziało się, bo są nowe, ważkie materiały. Całe zamieszanie jest wywołane zachowaniami prokuratury, która bardzo długo chowała przed opinią publiczną przyczyny skręcenia sprawy Grodzkiego

- powiedział wówczas Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i prezes TV Republika.

W grudniu sprawa mogłaby ulec przedawnieniu.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie trwa równolegle sprawa z powództwa cywilnego Grodzkiego przeciwko Sakiewiczowi.

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane