Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Tusk, Żurek i czarownica Ziobro. Próba kolejnego zamachu stanu?

Uchylenie wyroku dożywocia mordercy kobiety i dwójki małych dzieci oraz sposób, w jaki wydarzenie to „sprzedawane” jest przez polityków KO opinii publicznej, pokazują, czym jest obecna władza. Widzimy jej agresję, niebywałą głupotę populizmu, za pomocą którego usiłuje legitymizować swoje patologie, w końcu zwyczajną, ludzką podłość i bezduszność. Oraz, co może najważniejsze, to, że działania KO nie mają nic wspólnego z „przywracaniem praworządności”, tylko z pogłębianiem chaosu, polaryzacji społecznej i niszczeniem państwa. W tym zakresie wydają się wręcz realizacją zamówienia prosto z Kremla.

Po raz kolejny KO pokazała, w jakim poważaniu ma intelekt swojego elektoratu. Otóż mimo tego „drobnego” faktu, że Tusk rządzi już dwa lata, okazuje się, że odpowiedzialnym za to, iż sędziowski cyngiel Żurka uchylił wyrok dzieciobójcy, jest... Zbigniew Ziobro. Co ciekawe, w komunikacie zamieszczonym w sieci, w którym rządząca partia ogłosiła tę rewelację, nawet nie postarano się wytłumaczyć dlaczego. Ot, po prostu wskazanie złej czarownicy, która jest odpowiedzialna za całe zło w dzisiejszej Polsce. Przy okazji idealnie komponuje się to władzy z działaniami mającymi doprowadzić do aresztowania Ziobry oraz ze związaną z tym nagonką, jaką przeprowadzają funkcjonariusze medialni władzy, czyli z rodzajem współczesnego palenia na stosie. 

Jak Żydzi w antysemickiej propagandzie

Tego typu komunikat był też koniecznością ze strony Donalda Tuska, jeśli chodzi o przestrzeń medialną. Sprawa była, używając kolokwializmu, już „tak gruba”, że nawet prorządowe media nie bardzo wiedziały, w jaki sposób komunikować ją odbiorcom. Wskazanie kozła ofiarnego, nawet bez żadnej argumentacji, rozwiązało ten problem. Teraz z przeróżnych portali, gazet etc. krzyczą do nas nagłówki czy leady o treści „to wina Ziobry”. Zauważmy, że nie chodzi tu nawet o przekonanie odbiorcy (taki przekaz trafi raczej tylko do betonowego elektoratu), tylko o stworzenie wrażenia, że sprawa po prostu śmierdzi i każdy jest w nią umoczony. Jednocześnie warto zauważyć, jak zwyczajnie głupi jest populizm, za pomocą którego władza usiłuje osiągnąć ten propagandowy cel, na jak niebywale prymitywnych emocjach żeruje. 

Mimo że KO ma władzę już sporo czasu, posiada dostęp do wszystkich właściwie środków państwowego przymusu, okazuje się nagle, że wciąż rządzą nami politycy opozycji, tacy jak Ziobro czy Kaczyński. Co więcej, ta opowieść o PiS, które nadal kontroluje Polskę, idzie w sprzeczności z inną narracją władzy, która pokazuje się jako silna, sprawcza, jako rodzaj nieugiętego politycznego szeryfa. Połączyć te dwie narracje można tylko za pomocą skrajnie spiskowej propagandy. Co prawda Polska pod rządami „uśmiechniętych” to kraina mlekiem i miodem płynąca, jednocześnie jednak w pewnych jej przestrzeniach wciąż istnieje rodzaj państwa w państwie, kontrolowanego przez siły zła. Głupota i prymitywizm tej propagandy, to, do jakich emocji odbiorcy się odwołuje: strachu, podejrzliwości, paranoi, powodują, że największa opozycyjna partia zaczyna w przekazie Tuska i Żurka naprawdę przypominać Żydów opisywanych w antysemickich broszurach z początku XX w. 

Kaczyński i Ziobro, niczym mędrcy Syjonu, siedzą w kazamatach, w półmroku tworząc spiski, za pomocą których chcą osłabiać państwo. Oto, w jakie rejony stoczyła się KO, czyli partia, która szła do wyborów, prezentując siebie jako postępową i europejską formację. Którą jej medialne cyngle przedstawiały jako jedyny ratunek przed „populizmem”. 

Kolejny zamach stanu? 

Decyzja o uchyleniu wyroku, jak i towarzysząca jej narracja o „winie PiS” wskazują, że tej władzy nie chodzi o żadne przywracanie praworządności. To dla większości Czytelników rzecz oczywista, niemniej opisywany tu przykład jest niesłychanie dobitny. To też z jej strony ruch wysoce ryzykowny. Po pierwsze, poza patologią od silnych razem, trudno uwierzyć, żeby tego typu skandale prawne spotkały się z szerokim uznaniem społecznym. Poza tym jest to wyjątkowo groźny precedens, zapewne już teraz adwokaci rozmaitych przestępców szukają kolejnych „neosędziów” w składach orzekających, żeby móc uchylić wyroki swoim klientom. Rząd ich do takich działań swoimi decyzjami wręcz nakłania, trudno wierzyć, żeby polityczni decydenci z Tuskiem i Żurkiem na czele nie byli tego świadomi. 

Dlaczego się więc zdecydowali na taki krok? To kolejny dowód, że uśmiechnięci nie chcą żadnej realnej reformy wymiaru sprawiedliwości, nawet w takiej formie, w której uzyskaliby nad nim pełną kontrolę. Zamiast tego decydują się na chaos prawny, ciągłą awanturę. Po pierwsze, może w ten sposób pogłębiać i tak już skrajną polaryzację społeczną. Przed skonfliktowanym, nienawidzącym się społeczeństwem łatwiej ukryć realny stan państwa, organizując debatę publiczną wokół kolejnych politycznych czy ideologicznych igrzysk. Po drugie, i jeszcze ważniejsze, w świecie chaosu, braku jakichkolwiek praw i zasad, pełnej dowolności, a tym staje się Tuskowa Polska, zwłaszcza jeśli chodzi o sądy, liczy się tylko brutalna siła. Staje się jedynym wyznacznikiem tego, kto ma rację, legitymizacją władzy. Co gorsza, zważywszy na to, jak ważny dla systemu politycznego jest wymiar sprawiedliwości, ten chaos i uznaniowość będą infekowały także inne przestrzenie działalności państwa. W ten sposób uśmiechnięta partia, kosztem pełnej anarchizacji państwa, może właściwie wszystko. Pytanie: na co powinniśmy się więc szykować? Czy chodzi „tylko” o szybkie przyklejanie Mercosuru, paktu migracyjnego i urządzenie pokazówki z Ziobrą, czy Tusk i Żurek myślą o czymś poważniejszym? Może chcą jeszcze raz spróbować dokonać zamachu stanu, który im się nie udał w czerwcu tego roku? 

Populizm wodą na młyn dla Rosjan

Wszystkie opisywane powyżej działania nie dzieją się w próżni. Polska nie jest monadą, tylko państwem w bardzo konkretnej sytuacji geopolitycznej. I tutaj dochodzimy do największego grzechu KO. Destabilizacja państwa w momencie takiego kryzysu geopolitycznego i zagrożenia rosyjskiego jest po prostu robotą wykonywaną na korzyść Kremla. Państwo w stanie pełnego chaosu, niejednoznaczności prawnej, kraj, w którym, oczywiście w imię „przywracania ładu”, zniszczono wszelkie bezpieczniki systemowe, w którym nie czas, cytując słowa premiera, zajmować się literą prawa czy trzymać się „cywilizowanych metod”, wręcz zaprasza Rosję do działań wywiadowczych czy destabilizacyjnych. 

Polska to dziś miejsce, w którym głównym celem władzy i służb nie jest ochrona obywateli, ale ściganie opozycji; na to przeznaczają większość swoich zasobów. Więcej, jak pokazuje casus ataków na prezydenta i związane z nim środowisko oraz instytucje – nasze państwo jest gotowe osłabiać, a nawet niszczyć samo siebie w imię partyjnego interesu ugrupowania Tuska. Co gorsza, społeczeństwo naszego kraju jest skonfliktowane jak nigdy, zaś Tusk i jego medialne szczekaczki właściwie codziennie, organizując kolejne polowania na czarownice, tylko pogłębiają polaryzację. Naród w stanie takiej histerii, w którym debata publiczna jest tak skażona populizmem oraz najostrzejszymi, antagonizującymi wzajemnie jego obywateli emocjami, staje się wręcz idealnym celem rosyjskich służb i propagandy. Wygląda to na scenariusz napisany na Kremlu.

Źródło: Gazeta Polska Codziennie