Esbecki rodowód TVN » CZYTAJ TERAZ »

Takie „cuda” w wymiarze sprawiedliwości. Skazana, ale pozostaje sędzią

Miała romans z adwokatem i łagodniej traktowała przestępców będących klientami kochanka. Proces Magdaleny P., sędzi z Gdańska, trwał bardzo długo, ale w końcu zapadł prawomocny wyrok. Skazujący. Mimo to pozostaje ona sędzią, bo zaskarżyła karę „złożenia urzędu”, czyli wyrzucenia z zawodu. Niespodziewanie pojawiły się problemy z doręczeniem jej wezwania na rozprawę przed Sądem Najwyższym.

fot. Tomasz Adamowicz / Gazeta Polska

Ten skandal zszokował przed laty mieszkańców Trójmiasta – znany jest również czytelnikom „Codziennej”, bo opisywaliśmy bulwersującą historię.
 

Zaczęło się w 2005 r., gdy funkcjonariusze ówczesnego Centralnego Biura Śledczego zatrzymali adwokata z Gdańska Piotra P., który często bronił lokalnych gangsterów.

„Cieszyli się oni dziwną łaskawością wymiaru sprawiedliwości. Zwłaszcza gdy ich sprawa trafiała do pewnego wydziału karnego” – pisała „Codzienna”.

„Rozwiązanie zagadki zaskoczyło śledczych. Ustalili bowiem (m.in. dzięki podsłuchom telefonu mecenasa), że adwokat jest w bardzo bliskich relacjach z Magdaleną P., sędzią Sądu Rejonowego w Gdańsku”.

To był intymny związek

– przyznała prawniczka. Zadurzona w adwokacie zaczęła przychylniej traktować osoby, które on reprezentował.

Proces Magdaleny P. toczył się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie. Trwał bardzo długo, a w tym czasie postępowanie dyscyplinarne pozostawało zawieszone. W październiku 2016 r. kobieta została uznana za winną. Po zaskarżeniu Sąd Apelacyjny w Szczecinie potwierdził, że Magdalena P. złamała prawo. I skazał ją na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu. Kara nie była surowa, ale oznaczała koniec kariery zawodowej. Tak się wówczas wydawało.

Tymczasem – jak ustaliła „Codzienna” – kobieta nadal formalnie jest sędzią, choć od lat nie wykonuje czynności służbowych. Na dodatek zapadła decyzja (po wznowieniu postępowania dyscyplinarnego) o jej wyrzuceniu z grona sędziów, ale nieprawomocna.

Magdalena P. odwołała się do Sądu Najwyższego. Pierwszy termin był wyznaczony kilka miesięcy temu, ale posiedzenie odroczono.

Nie stawiła się obwiniona. Nieskuteczne okazały się próby doręczenia jej wezwania

– przyznał „Codziennej” Krzysztof Michałowski z biura prasowego Sądu Najwyższego. Wyznaczono nowy termin – 5 czerwca. Już są wątpliwości, czy rozprawa się odbędzie.

Po otrzymaniu nowych dokumentów podjęliśmy na razie jedną próbę doręczenia wezwania Magdalenie P. Nie udało się

– usłyszeliśmy w sekretariacie prezesa Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.

I takie „cuda” w sądownictwie dzieją się w majestacie prawa.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#sędzia #sąd #wymiar sprawiedliwości

Grzegorz Broński