Marszałek województwa świętokrzyskiego Renata Janik zgłosiła do prokuratury zawiadomienie o kierowaniu gróźb pod jej adresem. Doszło do tego, że boję się o swoje zdrowie, życie i bezpieczeństwo – dodała. Prokuratura potwierdza, że bada sprawę.
Renata Janik (PiS) podczas piątkowej konferencji prasowej poinformowała, że do urzędu marszałkowskiego dotarł pocztą anonim "ze strasznymi rzeczami" zaadresowany do niej.
"Były w nim groźby pod moim adresem, dotyczące mojego życia. Jest to na tyle poważne, że skierowałam sprawę do prokuratury"
– mówiła marszałek województwa świętokrzyskiego.
Zaznaczyła, że trwające od kilku miesięcy na nią "polityczne nagonki" i "tworzenie atmosfery", że w urzędzie, którym kieruje jest wiele nieprawidłowości sprawiają, że ona i jej rodzina jest podawana nieustannej ocenie opinii publicznej.
Jej zdaniem jest to "motywowany politycznie lincz" i doszło do tego, że boi się "o swoje zdrowie, życie i bezpieczeństwo". Podkreśliła, że anonim z groźbami pod jej adresem to efekt "wielomiesięcznego nękania" jej i jej rodziny.
Zaapelowała do "tych ludzi, którzy czynią to zło mnie i mojej rodzinie", aby się opamiętali i dyskutowali merytorycznie.
"Do czego prowadzi ta nienawiść i to nieustające nękanie, szczucie? Jak daleko jest od gróźb do czynów?"
– pytała marszałek.
Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach, potwierdził PAP, że prokuratura bada sprawę. "Zawiadomienie zostało zarejestrowane w Prokuraturze Kielce-Wschód. Ma już nadaną sygnaturę. Przydzielono prokuratora referenta. Dzisiaj (w piątek) prokurator powinien się z tą sprawą zapoznać i zadecydować o dalszym przebiegu tego postępowania" – powiedział Prokopowicz.
Janik podczas piątkowej konferencji mówiła, że nieprawidłowości, które są jej zarzucane, dotyczą przeważnie jednej sprawy. Na początku kwietnia tego roku posłowie Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych i Lucjan Pietrzczyk przeprowadzili kontrolę poselską w Świętokrzyskim Urzędzie Marszałkowskim. Kontrola dotyczyła unijnej dotacji w wysokości 4,366 mln zł dla jednej z kieleckich firm, której właścicielem jest zięć Renaty Janik (wówczas wicemarszałek województwa świętokrzyskiego). Na umowie z 2019 roku obok podpisu właściciela przedsiębiorstwa widnieje podpis Janik.
Posłowie złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez wicemarszałek województwa.
Janik tłumaczyła się wówczas, że nabór do tego projektu ogłosił Adam Jarubas (marszałek województwa w latach 2006-2018) ze swoim zarządem. Dodała, że cała procedura była przeprowadza przez poprzedni zarząd województwa i uchwałę w tej sprawie podjął w 2018 roku poprzedni marszałek.
"Marszałkowie mają bardzo dużo umów do podpisania, dostajemy je opieczętowane przez pracowników i radców prawych, i w zasadzie ich nie czytamy. Nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego przeczytać"
– tłumaczyła Janik. Dodała, że popisanie umowy jest kwestią techniczną, a liczy się uchwała w tej sprawie. Zaznaczyła, że cała sprawa ma na celu zniszczenie firmy jej zięcia, która zatrudnia na umowy o pracę ponad 60 osób.
"Prawdziwy radca prawny potwierdzi, że przyznaniem dotacji jest uchwała zarządu województwa, a nie podpisanie umowy" – mówiła Janik.
Prokurator Prokopowicz powiedział PAP, że sprawa jest w toku i trwa kompletowanie materiału dowodowego. "Zakończyliśmy przesłuchanie świadków. Zażądaliśmy dokumentacji, która może mieć znacznie dla tej sprawy" – zaznaczył rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Dodał, że do końca grudnia powinna zapaść decyzja o dalszych losach tego postępowania