W środę na posiedzeniu sejmowej Komisji do Spraw Dzieci i Młodzieży przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, policji i Służby Więziennej przedstawiali informacje na temat zabezpieczenia dzieci w pieczy zastępczej i sytuacji w związku ze śmiercią Oskarka w rodzinie zastępczej.
Sędzia Dorota Łopalewska wypowiadała się z ramienia ministerstwa sprawiedliwości, jako dyrektor Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich. Tłumaczyła m.in., że "sąd nie mógł inaczej postąpić jak tylko wydać postanowienie następcze", czyli po odebraniu dzieci z domu rodzinnego i umieszczeniu ich w rodzinie zastępczej, podpisać odpowiednie dokumenty. - Dokładnie tak się postępuje w takich sytuacjach, gdy mamy interwencyjne przekazanie dzieci do pieczy - przekonywała.
Nie jestem przyzwyczajona do tego, że się mi przerywa. Inne standardy mnie obowiązują
– upominała posłów na sali komisji sejmowej.
Kolejne wypowiedzi, które padły podczas posiedzenia komisji były szokujące i ujawniały zaniedbania i niezgodności z prawem przy podejmowaniu decyzji przez poszczególne osoby na niemal wszystkich etapach tej sprawy.
Sprawa się nie przedawni
Doświadczenie w tym zakresie ma sędzia Łopalewska, która przez lata podejmowała decyzje w sprawach związanych z małoletnimi dziećmi. O jej dyscyplinarce informował portal Niezalezna.pl:
ZOBACZ WIĘCEJ UJAWNIAMY! Szefowa departamentu w resorcie Bodnara z dyscyplinarką. Chodzi o dramat malutkiego dziecka
W czerwcu 2019 roku policjanci z Łodzi natrafili na zaparkowaną na terenie pustostanu przyczepę kempingową. Z powybijanymi szybami, zdewastowaną, nienadającą się do zamieszkania. A jednak ze zgłoszenia, jakie otrzymali wynikało, że od kilku dni z przyczepy niesie się płacz dziecka. Przed kempingiem odnaleźli pijaną do nieprzytomności kobietę. Dookoła walały się puszki po piwach i pusta butelka po wódce. W przyczepie mundurowi odnaleźli 2-letnią dziewczynkę. W środku panował koszmarny fetor. Dziecko było nagie i brudne. Bawiło się swoimi odchodami. Maluch natychmiast został przewieziony do szpitala.
Gdy po tej interwencji zaczęto bliżej się przyglądać patologicznej rodzinie objętej "niebieską kartą", wyszło na jaw, że o sytuacji od dawna doskonale wiedzą... w sądzie rodzinnym. A konkretnie wie o tym sędzia Łopalewska. Dysponująca wywiadem środowiskowym przeprowadzonym przez kuratora: o nadużywaniu przez matkę dziecka alkoholu, podejrzeniu zażywania narkotyków, zaniedbaniu dziecka, brudzie... Pracownicy socjalni alarmowali, że konieczna jest interwencja dotycząca władzy rodzicielskiej.
Pomimo to przez wiele miesięcy - jak później ustalił rzecznik dyscyplinarny - nie podjęła praktycznie żadnych czynności mogących sprawić, aby dziecko trafiło pod opiekę np. do kogoś z rodziny bądź uprawnionej instytucji. Realne działania tak naprawdę podjęła dopiero po czerwcowej interwencji policjantów.