Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej prowadzi śledztwo, które dotyczy okoliczności wydania wyroków przez sędziego (już byłego) Waldemara Żurka - ustalił portal Niezalezna.pl. Chodzi o poświadczenie nieprawdy w orzeczeniach sądowych. Żurek, w czasie posiedzeń w sądzie, przebywał na innych posiedzeniach - tych w Krajowej Radzie Sądownictwa. Sprawa nabrała rumieńców, bo nie dotyczy już sędziego, a ministra sprawiedliwości.

O sprawę zapytaliśmy sędziego Przemysława Radzika, który - jako zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych - doskonale poznał jej szczegóły.
- Obszerność materiału dowodowego jest tak duża, że działań prokuratorskich jest aż nadto do wykonania. Od razu powiem, że nie wierzę, żeby Prokuratura Krajowa, kierowana obecnie przez Waldemara Żurka, cokolwiek w tej sprawie zrobiła. Uważam, że śledztwo zostanie umorzone. Dokładnie tak, jak wcześniej uczynił to z postępowaniem dyscyplinarnym s. Grzegorz Kasicki (rzecznik ad hoc powołany przez Adama Bodnara)" - przypomina.
„Materiał dowodowy w tej sprawie jest bardzo mocny. Potwierdza tezę, że pan Waldemar Żurek wyczerpywał znamiona przestępstwa z art. 271 Kodeksu karnego - fałszu intelektualnego, a więc poświadczenia nieprawdy w orzeczeniach sądowych. Na tym stanowisku stoję zarówno ja, jak i moi koledzy sędzia Piotr Schab i sędzia Michał Lasota. Tego poglądu będziemy bronić, bo wynika on z materiału dowodowego sprawy” - tłumaczy s.Radzik
Przyznaje, że o ile szczęśliwie udało się zażalić decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa, a Sąd Rejonowy w Katowicach uchylił tę decyzję, to „nie ma specjalnych nadziei, także z uwagi na osobę pani prokurator, która prowadzi postępowania zarówno na korzyść pana Żurka, jak i jego niekorzyść”.
- Ta pani została delegowana z Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu przez jednego z uzurpatorów w tej prokuraturze - albo pana Bilewicza, albo pana Korneluka. W efekcie ta delegacja jest nieważna
- podkreśla s. Radzik.
O umorzeniu postępowania dyscyplinarnego przez s. Kasickiego mówi wprost: „było przedwczesne”.
- Akta sprawy zabrano nam w lipcu 2024 roku, a w grudniu pojawiła się informacja, że postępowanie umorzono. To niespełna pół roku, a realnie pewnie dwa lub trzy miesiące. Nikt nie byłby w stanie tego rzetelnie zbadać w tak krótkim czasie - podkreśla.
- Jako rzecznicy dyscyplinarni, w tej sprawie zgromadziliśmy materiały z Sądu Okręgowego w Krakowie i z Krajowej Rady Sądownictwa. Łącznie setki dokumentów. Niemożliwym była rzetelna analiza w tak krótkim czasie. Tym bardziej, że pan Kasicki równolegle prowadził inne postępowania
- argumentuje dalej.
Czy postępowanie dyscyplinarne wobec Żurka powinno być jeszcze raz przeanalizowane?
„Przede wszystkim jest pytanie, czy czynności rzecznika ad hoc były ważne. Moim zdaniem nie były, ponieważ pan Kasicki nie miał umocowania, co wprost wynika z postanowienia zabezpieczającego Trybunału Konstytucyjnego. To postanowienie o umorzeniu, które wydał G. Kasicki może być uznane za nieistniejące” - stwierdził s. Radzik.