Dziś premier Mateusz Morawiecki ogłosił przyjęcie przez rząd i skierowanie na biurko prezydenta uchwały o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na okres 30 dni w pasie przygranicznym na wschodzie Polski.
Wojsko Polskie, Straż Graniczna oraz policja, które będą pilnowały porządku w pasie granicznym, muszą mieć instrumenty efektywnego działania. Żadnych wycieczek, żadnych happeningów, żadnych manifestacji w pasie granicznym nie będzie można organizować
- oświadczył szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński.
Podkreślił, że musimy położyć temu tamę. „Rozumiem współczucie, ale nie możemy robić precedensu” – dodał.
Tomasz Sakiewicz był pytany na antenie TVP Info, czy wprowadzenie stanu wyjątkowego – jeżeli przystanie na to prezydent Andrzej Duda – sprawi, że niektórzy zrozumieją złożoność tej sytuacji.
Przede wszystkim to nie imigranci są podstawowym zagrożeniem, a działalność państwa rosyjskiego, które przy pomocy swojego wasala – Łukaszenki, próbuje forsować naszą granicę, pędząc ludzi - w większości jednak imigrantów, ale być może nie tylko - po to, by przerwać granicę. Mamy do czynienia z potężną prowokacją, która wyprzedza ćwiczenia z udziałem armii, większej dwukrotnie od obecnej armii Polski
– zwrócił uwagę redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”.
"Mamy stan ogromnego zagrożenia państwa. Dodatkowo znamy wszystkie zagrożenia, które się wiążą z niekontrolowanym napływem imigrantów, nie z terenów, na których w tej chwili toczy się wojna. 90 proc. z nich to Irakijczycy, Syryjczycy, Pakistańczycy, Somalijczycy. Są używani do tego, by przerwać granicę i dokonać ogromnej prowokacji, a jednocześnie wywołać zamieszanie na terytorium zaatakowanego państwa, czyli m.in. Polski, zamieszanie, którego ważnym komponentem jest zachowanie części opozycji, w tym znanych prowokatorów, którzy grozili, że wyłączą państwo polskie – jak Bartosza Kramka, niestety wypuszczonego przed sąd mimo bardzo ciężkich zarzutów - który zaatakował polską granicę, próbując umożliwić Moskwie atak na Polskę" – powiedział redaktor.
Był bieg posła z torbą w okolicach granicy, było obrażanie strażników granicznych, nawoływanie do pokazywania wizerunków funkcjonariuszy pracujących przy granicy, próby niszczenia ogrodzenia – opozycja i niektóre media pokazały pełen katalog zachowań i słów. Sakiewicza pytano, czy może dojść do schłodzenia głów, zwłaszcza w kontekście ćwiczeń Zapad 2021, tuż u bram Polski i Unii Europejskiej, w które zaangażowane jest mnóstwo wojska rosyjskiego i białoruskiego.
Bardzo dużo zależy od dziennikarzy, opinii publicznej, od liderów opinii publicznej. W tej chwili najważniejszym elementem działań wojny hybrydowej jest informacja i dezinformacja. To już robiono wcześniej. Ta ogromna skala ataku na polskie instytucje państwowe, na wojsko, próby zastraszania i demotywowania funkcjonariuszy wojskowych, to jest zaskakująco istotny i działający komponent ataku sterowanego przez Moskwę. Tutaj kilka mediów wspiera polityków i grupy społeczne, które próbują w momencie zagrożenia bezpieczeństwa państwa rozwalać tę zaporę, jaką jest Straż Graniczna, to wszystko co robi wojsko, by nie dopuścić do przerwania naszej granicy. Trzeba mocno nad tym się zastanowić, ponieważ aktywa rosyjskie okazały się być dużo większe niż nawet przypuszczaliśmy.
– mówił.
Zaznaczył, że ciekawe są też głosy niektórych polityków.
"Bo najbardziej radykalne w większości, poza Frasyniukiem, bo to jest osobna historia, padają z ust ludzi, którzy byli zarejestrowani jako komunistyczni agenci, jednego byłego premiera, czy byłego prezydenta. To są ludzie, którzy byli de facto sowieckimi aktywami na terenie Polski. Kiedy przychodzi do zagrożenia bezpieczeństwa państwa, oni się uaktywniają, atakują wojsko, straż graniczną, polski rząd. Bez wątpienia trzeba będzie zrobić audyt wpływów rosyjskich w Polsce i poważnie do tego podejść
– powiedział Tomasz Sakiewicz.