Wydarzeniami, do których doszło w miniony piątek w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów, zdumieni są doświadczeni prawnicy. „Nie przypominam sobie podobnej sytuacji. I nie sądzę, aby prokurator podjął taką decyzję bez uzgodnienia ze swoimi przełożonymi” – stwierdził Robert Hernand, zastępca prokuratora generalnego. „W znacznie drobniejszych sprawach prokurator zazwyczaj walczy, aby sprawa została rozpoznana przez sąd na rozprawie głównej”.
„Decyzja o umorzeniu na etapie posiedzenia wstępnego to rozwiązanie wyjątkowe, wykraczające poza standardowy tok procedowania w sprawach karnych. Zasadą jest bowiem, że tego rodzaju rozstrzygnięcia zapadają dopiero po przeprowadzeniu postępowania dowodowego, gdy sąd ma możliwość wszechstronnej oceny materiału”
– tłumaczy sędzia Anna Gąsior-Majchrowska z Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim, od wielu lat orzekająca w procesach karnych.
Skrytka z milionami w gotówce
Zanim o szczegółach decyzji mokotowskiego sądu, warto przypomnieć konferencję w Prokuraturze Krajowej sprzed ponad czterech lat, gdy w lipcu 2021 r. zaprezentowano – jeszcze w trakcie śledztwa – część zgromadzonego materiału dowodowego.
Pokazano m.in. nagranie, jak wyciągnięto ze skrytki w szafce w mieszkaniu w Sopocie pakunki z banknotami, a w nich było ponad pół miliona dolarów i nieco więcej euro. Łącznie równowartość ok. 4 mln zł. Gotówka została poddana szczegółowym badaniom. „Na przedmiotach służących do spięcia banknotów znajduje się materiał genetyczny Sławomira N. Jest również na innych przedmiotach, które służyły do przechowania gotówki” – ujawniła prokuratura.
Z kolei prok. Mariusz Dubowski, ówczesny szef warszawskiej prokuratury, podkreślił, że potwierdziła to opinia biegłego z zakresu genetyki sądowej. „Można się pokusić o konkluzję, że Sławomir N. miał kontakt z dowodową gotówką” – dodał.
Zaprezentowano też odręczne zapiski, które nazwano „notatnikiem z rozliczeniami członków grupy przestępczej”. „Była to swoista buchalteria prowadzona w ramach ich działalności i stanowiąca wyraz ilościowych kwot przyjętej gotówki. Biegły z zakresu pisma ręcznego, który analizował odręczne zapisy, nie miał wątpliwości i w efekcie poczynionych badań sformułował kategoryczny wniosek, że dowodowe zapisy odręczne naniesione w tym notatniku zostały nakreślone przez Sławomira N.” – zaznaczył prok. Dubowski.
Wyroki skazujące. Prawomocne!
Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, a pod koniec lipca 2020 r. funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali trzy osoby. Oprócz Sławomira Nowaka (zgadza się na podawanie pełnego nazwiska) – także jego bliskiego znajomego Jacka P. oraz pułkownika Dariusza Z., byłego dowódcę jednostki Grom. Decyzją sądu w komplecie zostali tymczasowo aresztowani. Później zatrzymano jeszcze kilkunastu podejrzanych, w tym obywateli Ukrainy.
Jacek P. dość szybko poszedł na współpracę ze śledczymi, a miał ogromną wiedzę, bo zajmował się chociażby „inwestowaniem” środków uzyskanych z przestępczej działalności. Kupował m.in. nieruchomości i dzieła sztuki. To właśnie głównie dzięki jego wyjaśnieniom rozpracowano funkcjonowanie grupy. Jacek P. nie tylko przyznał się do winy, lecz także złożył wniosek o dobrowolne poddanie karze. Wyrok zapadł we wrześniu 2022 r.: trzy lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 120 tys. zł grzywny, przepadek korzyści pochodzących z przestępstwa.
„Początkowo oskarżony nie przyznawał się do winy, ale później opisał cały proceder, w którym uczestniczył. Opisał, w jakim celu zakładane były spółki, opowiadał o przepływie środków, gdzie były ukrywane, jak były legalizowane” – stwierdziła sędzia Izabela Ledzion z Sądu Okręgowego w Warszawie.
„I to jest właśnie paradoks obecnej sytuacji. Mamy prawomocny wyrok skazujący Jacka P., którego wyjaśnienia obciążały Nowaka, także w „wątku polskim”, a teraz sprawa Nowaka zostaje umorzona. To może wznowią proces Jacka P. albo postawią mu zarzut składania fałszywych zeznań?” – ironizuje jeden z prawników.
Jeszcze wcześniej, bo w kwietniu 2022 r., wyrok skazujący usłyszał płk Dariusz Z., który również przyznał się do winy i złożył podobny wniosek. W jego przypadku wyrok brzmiał: trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat oraz grzywna 60 tys. zł.
Milion kaucji
Sądy – i to różnych instancji – kilka razy przedłużały stosowanie wobec Nowaka tymczasowego aresztowania. Dopiero w kwietniu 2021 r. wyszedł na wolność, ale najpierw musiał wpłacić milion złotych poręczenia majątkowego. Skąd pochodziły pieniądze?
„To nie była zbiórka, to była pożyczka udzielona przez osoby prywatne córce pana Sławomira Nowaka. To jest wszystko pożyczka. Na każdą kwotę była podpisywana umowa, od każdej kwoty był odprowadzany podatek, czyli zgodnie z prawem obowiązującym w naszym kraju”
– przyznała wówczas senator Małgorzata Kidawa-Błońska w Programie Trzecim Polskiego Radia.
Akt oskarżenia
W grudniu 2021 r. prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko Nowakowi i 14 innym osobom. Na liście zarzutów znalazły się działania mające miejsce w Polsce, jak i na Ukrainie. Dlatego w śledztwie uczestniczyły ukraińskie służby.
„Sławomir N. został oskarżony o popełnienie 17 przestępstw o charakterze kryminalnym, obejmujących założenie oraz kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze międzynarodowym, mającą na celu popełnianie przestępstw korupcyjnych i płatnej protekcji” – podała prokuratura.
Kwoty pojawiające się w tej sprawie szokują. Nowak miał przyjąć lub ich żądać – jako szef Państwowej Służby Dróg Samochodowych „Ukravtodor” – korzyści majątkowe przekraczające 6 mln zł. Do tego doszedł zarzut prania brudnych pieniędzy – blisko 8 mln zł.
Gdy był ministrem Tuska…
Zarzuty postawione Nowakowi obejmowały również wydarzenia z czasu, gdy pełnił ważną rolę w rządzie Donalda Tuska. Zacytujemy fragment komunikatu, który ma ścisły związek z ostatnimi wydarzeniami: „Ponadto, jak ustalono, Sławomir N. pełniąc funkcję Szefa Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów oraz ministra transportu i gospodarki morskiej, przyjmował korzyści majątkowe w zamian za pomoc w uzyskaniu intratnych stanowisk i kontraktów w państwowych spółkach. W tym wątku postępowania kwota przyjętych łapówek opiewa na nie mniej niż 320 000 zł. Ustalenia postępowania wskazują również, że oskarżony Sławomir N. w zamian za korzyść majątkową w wysokości około 760 000 zł miał podjąć się załatwienia sprawy poprzez zorganizowanie spotkania przedstawicieli spółki deweloperskiej z władzami miasta Gdańska”.
Sprawa podzielona
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie, ale proceduralne przepychanki i problemy z rozpoczęciem postępowania trwały długo, aż w końcu akt oskarżenia został poszatkowany. W „okręgu” pozostały zarzuty dotyczące wydarzeń na Ukrainie; ten proces ruszył, ale zapewne szybko się nie zakończy.
Z kolei „wątek polski” wyłączono do odrębnego postępowania, a akta w tym zakresie przekazano do Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów. Miesiącami w sprawie nic się nie działo. Do minionego piątku 19 września, gdy odbyło się posiedzenie wstępne, na którym z reguły omawiane są jedynie kwestie organizacyjne. Tym razem jednak sąd podjął decyzję o umorzeniu postępowania! Z powodu rzekomego „braku faktycznych podstaw oskarżenia”. Takiej oceny dokonano bez przesłuchania świadków, biegłych, analizy materiału dowodowego podczas rozprawy głównej.
Ale miało miejsce coś chyba jeszcze bardziej bulwersującego. Wniosek o umorzenie złożyli obrońcy Nowaka – to akurat nie zaskakuje. Problem w tym, że został poparty przez… prokuratora. Nowego referenta, bo poprzedni został jakiś czas temu odsunięty od sprawy, choć znał ją doskonale. „Postanowienie niby jest nieprawomocne, ale trudno się spodziewać zaskarżenia ze strony prokuratury, skoro poparli propozycję obrony” – słyszymy od jednego z prawników.
Bezprecedensowe!
Sędzia Gąsior-Majchrowska tłumaczy, że posiedzenie wstępne „ma charakter organizacyjny i nie służy do merytorycznej analizy wiarygodności dowodów”. „Dlatego też tak szybkie i kategoryczne stwierdzenie oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia w sprawie wielowątkowej, gdzie akt oskarżenia został wniesiony kilka lat temu, a proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie w głównych zarzutach, budzi poważne wątpliwości co do prawidłowości zastosowania procedury” – podkreśla karnistka. „Również przyłączenie się prokuratora do wniosku obrony o umorzenie należy uznać za absolutnie bezprecedensowe” – dodaje s. Gąsior-Majchrowska.
Z kolei prok. Hernand uważa, że przełożeni referenta powinni jeszcze raz przeanalizować sprawę pod kątem ewentualnego złożenia zażalenia. „Dla dobra sprawy, a ta sprawa jest bardzo poważna, nieraz warto posypać głowę popiołem i rzetelnie zbadać podstawę do umorzenia postępowania” – tłumaczy zastępca prokuratora generalnego. „Sąd tutaj nie przesądził o winie czy braku winy. Nie można poprzestać na badaniu aktu oskarżenia bez przeprowadzenia postępowania dowodowego. To jest najbardziej istotne”.
Czytaj więcej w najnowszej "Codziennej":
Nie będzie drugiego procesu! Prokurator poparł… obrońcę. Sąd umorzył sprawę przeciwko „złotemu chłopcu” Platformy…
— GP Codziennie (@GPCodziennie) September 21, 2025
Więcej ℹ️ od 00:00 na » https://t.co/1HYRtWiDJA
Prenumeruj i zyskaj dostęp do sprawdzonych informacji 📲https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/bAtpcekavA