Campus Polska wraz ze swoją kolejną odsłoną przynosi oczywiście nowy zalew komentarzy, memów oraz ironicznych uwag. Co do zasady słusznie - niech nas nie zawodzi pamięć, jeśli chodzi o takie teksty, jak wyświechtane już „opiłowywanie katolików”. Śmieszą też politycy rządzącej koalicji - na tę okazję ubrani w sportowe bluzy, t-shirty oraz trampki — pisze dla portalu niezależna.pl Tomasz Łysiak.
Przez trampek i t-shirta można się zbliżyć do młodego człowieka, myśli każdy siwiejący ojciec, usiłujący złapać kontakt z synem czy córką, myślą też podobnie Tusk i Trzaskowski. Być może, niestety, są tacy młodzi ludzie, którzy na ten trampek i bluzę dadzą się złapać. Będą, miejmy nadzieję, i tacy, którzy wyczują fałsz i obłudę. Pal sześć, właściwie nie do końca ma to znaczenie.
I wcale nie o tym Campusie jest poniższy felieton. Jest on raczej o campusie nieistniejącym, a który funkcjonować powinien od dawna — mam tu na myśli permanentny i porażający brak jakiegokolwiek pomysłu na nawiązanie kontaktu z młodymi pokoleniami ze strony PiS-u i generalnie rzecz biorąc obozu Zjednoczonej Prawicy. Wiem, pisano już o tym wiele razy, a każdy zdrowo myślący człowiek rozumiał, że każdego roku, wraz z napływem nowych pokoleń, które dzięki prawom wyborczym będą iść do urn, zmniejszać się będzie procentowe poparcie dla PiS. Z demografią się nie wygra.
A jeśli tak, należy brać pod uwagę konieczność budowania jakiegoś elementarnego przynajmniej pola dialogu z młodymi ludźmi.
Przeraża coś jeszcze – brak świadomości tego, co od lat się dzieje oraz brak wyczucia związanego z tym, co i jak jest odbierane przez młodych ludzi w Polsce, na poziomie sposobu komunikacji, języka, kontekstu społeczno-kulturowego. To jest zupełne mentalne odcięcie od realiów. Jeśli w tym samym czasie, gdy obóz rządzący promuje w mediach swój młodzieżowy Campus, prawica publikuje w mediach społecznościowych zdjęcia ze „spotkań struktur lokalnych” w różnych miastach Polski, na których działacze PiS przy kaszance z grilla dyskutują o „przyszłości” – to już naprawdę ręce opadają.
Przecież jeśli chodzi o młodych ludzi, to prawica w Polsce nie ma literalnie nic do zaoferowania. Zero. Null. Campus Niebyt. Zostaje rok do wyborów prezydenckich, a tu cały czas myślenie jest takie, jakby się nic nie stało. Stare metody już nie działają, panowie. Potrzeba zmiany sposobu myślenia, elastyczności, lekkości w komunikacji.
Czy do kogoś to w końcu dotrze? Ciekaw jestem, czego jeszcze potrzeba, jakich wiader z zimną wodą na głowę, żeby szeroko rozumiany obóz konserwatywny zaczął dostrzegać fundamentalne potrzeby w budowaniu nowoczesnego mechanizmu politycznego umożliwiającego wygrywanie wyborów i w efekcie możliwości obrony Polski przed falą lewicowej rewolucji cywilizacyjnej?