Rewolucja seksualna w podstawówkach » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Porażka Śląska w derbach regionu. WKS żegna się z Pucharem Polski

Śląsk Wrocław przegrał w 1/8 finału przed własną publicznością z Miedzią Legnica 0:1 i odpadł z Pucharu Polski. Mecz na Stadionie Miejskim oglądało jedynie nieco ponad 4000 widzów.

Stadion Miejski we Wrocławiu
Stadion Miejski we Wrocławiu
By Marcin Kubiś - e-mail, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=17494079

Śląsk Wrocław 0-1 Miedź Legnica 
Borja Fernández 43' 

Śląsk: Wrąbel - Broź, Pawelec, Golla, Čotra - Pich (74' Szczepan), Pałaszewski (82' Samiec-Talar), Augusto, Gąska (46' Piech), Cholewiak - Robak. 

Miedź: Sapela - Zieliński, Miljković, Osyra, Żyro, Pikk - Ojamaa, Purzycki, Borja Fernández (90' Bartczak), Forsell (90' Garguła) - Szczepaniak (78' Piasecki). 

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). 

Widzów: 4008

Trener gości, Dominik Nowak nie krył zadowolenia z wyniku.

- Ta wygrana nas na pewno podbuduje pod kątem ligi. Gratuluję moim zawodnikom, bo mimo przeciwności zespół pracuje i pokazuje, że jest zespołem

 – dodał.

Od początku przewagę mieli gospodarze, częściej utrzymywali się przy piłce i atakowali, a Miedź cofnięta na własną połowę grała kontratakami. Z ataku pozycyjnego wrocławian nie wynikało zupełnie nic, podobnie jak z wypadów legniczan i kibice oglądali widowisko bez żadnych sytuacji bramkowych.

Wydawało się, że w pierwszej połowie już nic się nie wydarzy, kiedy Borja Fernandez odważniej wbiegł w linię obrońców Śląska, którzy nie tylko go nie zaatakowali, ale jeszcze się rozbiegli i zrobili miejsce, aby oddał strzał. Uderzenie nie było mocne, ale precyzyjne i Jakub Wrąbel był bez szans.

Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Śląsk nadal przeważał, był przy piłce, a Miedź kontratakowała. Spotkanie toczyło się praktycznie tylko na połowie gości. Poza sytuacją Roberta Picha, który strzelał z kilku metrów głową, wrocławianie nie mieli jednak sytuacji bramkowych.

- To kolejny mecz u nas, który powtarza się jak film. Mamy przewagę, gramy na inną bramkę, rywal ma jedną akcję i jest 0:1. Później atakujemy, mamy przewagę, ale nie jest łatwo grać atakiem pozycyjnym. Wszystkim zespołom w Polsce gra się ciężko. Jak widzimy, zespoły grające z kontry zdobywają punkty i przechodzą w pucharze dalej. My mamy inną filozofię gry, ale trzeba to udoskonalić, aby zdobywać bramki

 – ocenił trener Śląska Tadeusz Pawłowski.

Do zakończenia spotkania kibice oglądali słabe widowisko, sytuacji bramkowych praktycznie nie było. Śląsk rozgrywał piłkę, bił głową w mur, a Miedź kopała piłkę, aby jak najdalej od własnej bramki.

- Nie było to porywające widowisko. Nie ma co mówić, że było inaczej. Skrupulatnie realizowaliśmy swoje założenie taktycznie. Wiedzieliśmy, że musimy pilnować boczne rejony boiska, bo w tych Śląsk jest groźny i stamtąd wyprowadza groźne akcje. Do tego uczulaliśmy naszych piłkarzy na stałe fragmenty gry. Byliśmy znowu blisko ustawieni i dobrze się asekurowaliśmy. Styl nie był najlepszy, ale zwycięzców się nie sądzi

 – podsumował Nowak.

Pawłowski, mimo piątego przegranego meczu u siebie, zapowiedział, że nie zamierza zmieniać nastawienia swojej drużyny na styl defensywny i grę z kontry.

- Jeżeli będziemy w Polsce grać tylko na kontrę, przeszkadzanie, to będziemy niedługo przegrywać z zespołami z Kazachstanu czy Azerbejdżanu. Nie tędy droga. Takie jest moje zdanie

 – wyjaśnił trener Śląska.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl. 90minut.pl

#Puchar Polski #Śląsk Wrocław #Miedź Legnica

redakcja