Kajetan G. był związany z Platformą; choć z partii odszedł, pozostały sympatie. Obecnie jest gliwickim radnym i wiceprzewodniczącym tamtejszej Rady Miejskiej, reprezentuje "Nowy Ratusz". On i "Nowy Ratusz" współpracują blisko z rządzącą Gliwicami prezydent z KO Katarzyną Kuczyńską-Budką, prywatnie żoną eurodeputowanego Borysa Budki, także z KO. Głosy „Ratusza” są języczkiem u wagi w Radzie Miasta, bez nich Kuczyńska-Budka nie będzie mieć większości. Nic dziwnego, że wielu obawia się, by sprawa G. nie została zamieciona pod dywan.
Poważne zarzuty o korupcję
Przypomnijmy: Prokuratura Regionalna w Katowicach postawiła w 2022 r. G. poważne zarzuty o korupcję. Chodzi o Centrum Medyczne "Olk-Med" w Katowicach, w którym G. był prokurentem i dyrektorem obwodu lecznictwa. Spółka świadczy laboratoryjne usługi medyczne. Kajetan G. wraz z Aleksandrą Ś., byłą prezes tej instytucji, jest oskarżony o to, że w latach 2018 2022, działając w celu osiągnięcia korzyści, wspólnie i w porozumieniu przez nadużycie udzielonych im uprawnień doprowadzili do wypłaty na rzecz G. ponad 200 tys. zł. Za nieuzasadnione wydatki prokuratura uznała także inwestycje na działce Kajetana G. w Gąskach opiewające na kwotę ok. 1 mln zł. Według szacunków śledczych Kajetan G. wraz z Aleksandrą Ś. mieli wyrządzić spółce "Olk-Med" szkodę na prawie 1,5 mln zł oraz sprowadzić bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia szkody majątkowej na kwotę ponad 700 tys. zł. Smaczku sprawie dodaje, to że w akcie oskarżenia prokuratura podnosi także zarzut wydatkowania kwoty 11 tys. zł za studia podyplomowe Kajetana G. w Collegium Humanum.

Nigdy nie widziałem świadka w naszej spółce
Dziś zeznawali przed Sądem Okręgowym w Katowicach (sprawę prowadzi sędzia Józef Kapuściok) dwaj świadkowie. Świadek obrony – lekarz z Mysłowickiego Centrum Zdrowia, z którym też G. jest związany, rozpływała się w pochwałach na temat jego pracowitości i kultury osobistej. Podobnie wypowiedziała się o jego konkubinie Aleksandrze Ś. Chwaliła też panującą w „Olk-Med” - jej zdaniem - rodzinną atmosferę pod rządami pary Ś. i G.
Choć podkreśliła, że w latach 2018-2022 nie była zatrudniona w żadnej formie w „Olk-Med”.
Oskarżyciel posiłkowy Marcin Kandora, główny księgowy spółki w latach 2018-2022, a obecnie jej prezes - złożył w reakcji na to zeznanie mocne oświadczenie.
- Od początku założenia „Olk-Med” blisko 20 lat temu, nigdy fizycznie nie widziałem świadka obrony w siedzibie spółki w Katowicach - podkreślił.

Świadek Katarzyna Gburska-Chybalska, wspólniczka „Olk-Med”, dodała, że także oskarżony G. rzadko był widywany w firmie:
-Pan G. bywał w pracy dwa razy w tygodniu, czasami tylko raz, a zdarzały się okresy, gdy nie pojawiał się w firmie przez miesiąc. Spółka normalnie pracowała. Pracownicy byli na tyle wykwalifikowani, że wykonywali swoją pracę bez nadzoru. Wiem, że pan G. nie był zatrudniony na umowę o pracę. Był pracownikiem kontraktowym, prowadził działalność gospodarczą, wystawiał faktury. Pani Ś. była zatrudniona na umowę zlecenie. G. zarabiał rocznie ok. 130 tys. zł, Ś. ponad 50 tys., te pensje były zawyżone
– relacjonowała świadek Gburska-Chybalska.
Zgromadzenie wspólników jak pole bitwy
Świadek przypomniała, że zgromadzenie wspólników podjęło decyzję o odwołaniu Ś. i G. z funkcji 29 czerwca 2022 r. Wcześniej Aleksandra Ś. nie uzyskała absolutorium. Atmosfera na tym posiedzeniu była napięta. Uczestnicy byli zaskoczeni i zdziwieni sytuacją. - Wybraliśmy nowego prezesa, został nim pan Kandora i dyrektora obwodu lecznictwa - zostałam nim ja. Było tam 92 proc. udziałów w spółce, nie mogło być 100 proc., bo nie było uregulowanych spraw spadkowych po zmarłych wspólnikach. Państwo Ś. i G. nie mogli opanować emocji, wyciągnęli akt notarialny stwierdzający, że pomieszczenie, gdzie było zgromadzenie, jest de facto ich własnością. Mieliśmy je natychmiast opuścić. Ś. wezwała policję, która przyjechała, ale po uzyskaniu informacji odjechała, nie interweniując – mówiła pani Katarzyna Gburska-Chybalska.
Aleksandra Ś. już odwołana z funkcji prezesa odjechała służbowym samochodem - volkswagenem passatem. Zatrzymała też służbowego laptopa i telefon, dopiero po kolejnych interwencjach policji udało się przedmioty odzyskać.
Nie lubili, by wspólnicy rozmawiali ze sobą szczerze
- Do 2021 r. nie miałam zastrzeżeń do działań Kajetana G., mój niepokój wzbudziła rozmowa z inną wspólniczką. Spotkanie miało miejsce poza pomieszczeniami spółki. Potem rozmawiałam też z panem Marcinem Kandorą. Państwo Ś. i G. nie lubili, by inni wspólnicy szczerze ze sobą rozmawiali. Gdy zobaczyłam faktury dotyczące inwestycji prowadzonej w Gąskach nad morzem, na cudzym gruncie, którego właścicielem był G., już wiedziałam, że w spółce jest wiele nieprawidłowości
– tłumaczyła świadek. Dodawała
- Nie mogliśmy jednak nic zrobić, faktury merytorycznie sprawdzała pani Ś., która popierała Kajetana G. we wszystkim. W tym samym czasie, gdy G. kupował działkę, otrzymał od firmy pożyczkę na ok. 300 tys. zł. Potem między spółką „Olk-Med” zawarto umowę dzierżawy gruntu za ok. 3,4 tys. zł miesięcznie.
-Ta umowa była nierzetelna, można ją było wypowiedzieć bez podania przyczyny. A spółka zainwestowała tam prawie 1 mln zł, budując domki letniskowe.[...] – uważa K. Gburska-Chybalska. Twierdzi:
- Nieruchomość miała zostać przekazana na rzecz spółki, ale według mojej wiedzy nie było o tym ani słowa. No i kolejna sprawa. W okresie kampanii na prezydenta Gliwic, w której Kajetan G. startował - wystawiał dodatkowe faktury, a nie słyszałam, by w tym czasie miał dodatkowe obowiązki w pracy. Mało tego. Gdy była kampania wyborcza, w pracy w „Olk-Med” prawie w ogóle go nie było. Z tego, co wiem, nakazał też zapłacić za swoje studia, była to kwota ok. 11 tys. zł. Nie był delegowany na te studia przez spółkę.
My założyliśmy tę spółkę 20 lat temu
Obrońcy oskarżonych mec. Marta Smolka i r. pr. Beata Kowalska poprosiły o przerwanie rozprawy, obawiając się, że nie zdążą zadać już dziś świadkowi wszystkich pytań. Pytania do świadka miał też Kajetan G., obecny na rozprawie. Aleksandry Ś. nie było dziś w sądzie. Sędzia Kapuściok wyraził zgodę, by kontynuacja przesłuchania odbyła się na następnej rozprawie, 13 listopada br.
Oskarżyciel posiłkowy Marcin Kandora złożył kopię wyroku z lipca 2025 r., dopiero teraz sąd uznał – w odrębnym postępowaniu, że Ś. i G. nie pełnią funkcji w zarządzie spółki, i że zastąpili ich Marcin Kandora i Katarzyna Gburska-Chybalska.
-My założyliśmy tę spółkę 20 lat temu, początkowo wspólników było kilkudziesięciu, teraz jest ich kilkunastu. Zawsze zależało nam, by spółka świadczyła usługi dobrej jakości, zależało nam na jej renomie i rozwoju, dlatego ta sprawa państwa Ś. i G. tak nas boli
– nie ukrywa w rozmowie z Niezalezna.pl prezes „Olk-Med” Marcin Kandora.