Wielu polskich żołnierzy m.in. w ramach kompanii i plutonów komunikuje się służbowo poprzez popularny komunikator Signal. Zdarza się, że wydawanie rozkazów i pozostała komunikacja odbywa się poprzez grupy utworzone w takich aplikacjach, a członkowie są podpisani z imienia, nazwiska i stopnia. Używania tego rodzaju komunikatorów nie rekomendują dowództwa Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni i Wojsk Obrony Terytorialnej. Tylko część żołnierzy ma dostęp do dedykowanej dla wojska aplikacji Merkury – ustalił portal Niezależna.pl.
Jak mówią nam żołnierze, którzy chcą zachować anonimowość, ich dowódcy nakazują instalowanie aplikacji Signal na prywatnych telefonach w celu dołączenia do grup utworzonych dla danej kompanii lub plutonu. – To jest używane masowo – słyszymy. Chodzi o rozkazy i ułatwienie przepływu informacji pomiędzy dowódcami a pozostałymi żołnierzami.
Jak dowiaduje się portal niezalezna.pl, w jednej z brygad WOT dowódcy wprost wymagają, aby żołnierze w grupie na Signalu podawali swój stopień, imię i nazwisko pod rygorem usunięcia z grupy, co oznaczałoby odcięcie od informacji. Nie wszystkim żołnierzom przysługuje telefon służbowy. Zdarza się, że na całą kompanię WOT takie urządzenie posiada tylko dowódca. Pozostali żołnierze także do służbowej komunikacji korzystają z Signala na telefonach prywatnych. Bywa, że to sami dowódcy plutonów i kompanii zakładają grupy.
"Sami zapraszamy agenturę do inwigilacji"
O komentarz do sprawy portal Niezależna.pl poprosił Mariusza Kozłowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa, emerytowanego pułkownika Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW).
Dowództwo Komponentu Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni (DKWOC) zarekomendowało komunikator Merkury 2.0. do używania na urządzeniach służbowych. Pytaniem jest, czy wojsko i Służba Kontrwywiadu Wojskowego są w stanie upilnować lub wyegzekwować to, by w czasie wykonywania obowiązków służbowych, żołnierze nie korzystali z prywatnych telefonów. Bo być może mamy do czynienia z taką sytuacją, że większość z tej komunikacji jest prowadzona spoza urządzeń służbowych. Powstaje pytanie, na ile skuteczne jest działanie osłonowe SKW. Z materiału Niezależnej, wynika, że SKW nie jest w stanie tego wyegzekwować. Tymczasem trzeba to definitywnie rozwiązać. Wszyscy, którzy wykonują swoją służbę na terenie Polski, a zwłaszcza na tzw. pasku granicznym, nie powinni w jej trakcie korzystać z prywatnych urządzeń. Z kolei jeżeli mają urządzenia służbowe, to na nich powinni posiadać aplikację Merkury 2.0.
– mówi płk Kozłowski.
"Opisana sytuacja rodzi bardzo poważne zagrożenie wywiadowcze" – kontynuuje ekspert.
Tego typu komercyjne komunikatory są cały czas celem tzw. phishingu, czyli wyłudzania danych, przenikania do listy kontaktów. Jeżeli mówimy o komunikacji w wojsku, na pewno są tam utworzone grupy, w których dowódca rozsyła rozkaz do podległego stanu. Wystarczy, że jeden z członków takiej grupy zostaje zaatakowany poprzez phishing, otworzy złośliwy link, automatycznie daje dostęp przestępcom do zawartości całej grupy. Może się to skończyć tym, że nagle zaczną być tam wysyłane sprzeczne albo dezinformujące rozkazy. A brak informacji w wojsku oznacza chaos i obniżenie zdolności bojowych.
– ostrzega.
To sytuacja, która absolutnie nie powinna mieć miejsca. To otwarcie i zaproszenie przestępców i obcej agentury do wojska.
– uzupełnia.
Zdaniem płk. Kozłowskiego, sprawa nie dotyczy tylko Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT), ale także pozostałych rodzajów armii.
Na ataki phishingowe w szczególności narażony jest region przygraniczny. To obszar, który na pewno jest "słuchany" przez obcą stronę. W sąsiedztwie jest Królewiec, zwany centrum nasłuchowym Rosji, przed czym wielokrotnie zresztą ostrzegano. Nie podawajmy Rosjanom na talerzu naszych informacji z komunikacji w wojsku. Pamiętajmy, że wojskowa komunikacja przygraniczna i wewnątrz kraju pozwala na targetowanie ludzi. Dzięki niej wiemy, kto wydaje rozkaz, do kogo, kto to egzekwuje. Mamy mapę tego, jak wygląda struktura sił zbrojnych w określonym miejscu i czasie. I bezwiednie dajemy do niej dostęp.
– wskazuje nasz rozmówca.
Nie ma żadnego znaczenia fakt, że komunikator Signal jest szyfrowany. Dopóki nie będziemy mieli własnego serwera, serca tego systemu, który będziemy kontrolować, wszelka korespondencja służbowa przez Signal jest zagrożona, bo będzie wystawiona na ataki
– wyjaśnia.
Należy zadać pytanie do SKW, czy współpracuje ona z wojskiem w celu rozszerzenia dostępu do komunikatora Merkury na urządzeniach służbowych – postuluje ekspert.
Może być tak, że żołnierze mają telefony służbowe, ale nie mają na nim tego komunikatora. Czy więc SKW naciska na dowódców jednostek i poszczególnych sił zbrojnych na to, by na urządzeniach służbowych ta aplikacja istniała.
– mówi.
SKW powinna prowadzić też tzw. cyberhigienę. Powinni szkolić żołnierzy z tego, jakie są zagrożenia. Jeżeli też nie ma aktu, w którym jest jasno napisane, że żołnierz za użycie komunikatora komercyjnego będzie ukarany, i jaka będzie to kara, to nie uda się skutecznie tego zaimplementować. Żołnierz musi mieć jasny rozkaz i jasno napisane, co grozi mu za jego niewykonanie.
– kończy płk Kozłowski.