Dwaj wiceszefowie gliwickiej Platformy Obywatelskiej zrezygnowali z członkostwa w tej partii po tym, gdy tuż przed rejestracją list wyborczych zarząd partii zmienił ich kształt, usuwając część kandydatów. A znalazła się np. żona posła Borysa Budki. Nad rezygnacją z funkcji zastanawia się też przewodniczący gliwickiej Platformy.
Rezygnacje w gliwickiej PO to pokłosie sprawy, o której informowały m.in. lokalne śląskie media. Z inicjatywy posłów Borysa Budki i Marty Golbik z list Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach usunięto kilkanaście osób, m.in. związanych z ruchami miejskimi i działaczy społecznych, w tym wieloletnich radnych Kajetana Gorniga i Dominika Dragona. W ich miejsce pojawili się inni kandydaci, m.in. żona posła Borysa Budki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jak to było z żoną Budki na gliwickiej liście? Wersja rzecznika PO - kolejna...
We wtorek Dominik Dragon, dotąd wiceprzewodniczący gliwickiego koła PO, związany z Platformą od ponad 17 lat, a od 12 lat będący miejskim radnym, poinformował o swoim odejściu z partii.
„Padłem ofiarą nepotyzmu i to przeprowadzonego w sposób kompletnie (…) skandaliczny” – powiedział Dragon, nawiązując do sposobu, w jaki usunięto jego nazwisko z listy wyborczej, wprowadzając na nią żonę wiceszefa PO.
„Nie chcę należeć do partii, która straciła charakter obywatelski, wspiera nepotyzm, zwalcza społeczników oraz sprzeciwia się wartościom i postawom demokratycznego społeczeństwa” – napisał we wtorek Dragon do szefa Platformy Grzegorza Schetyny.
W poniedziałek - po raz pierwszy od dokonania zmian na gliwickich listach – członkowie Platformy w tym mieście spotkali się na zebraniu. Jak powiedział przewodniczący gliwickiego koła PO Zbigniew Wygoda, zebranie było „momentami dosyć burzliwe”, pojawiały się pretensje i wzajemna nieufność. Z funkcji wiceprzewodniczącego gliwickiej PO oraz z członkostwa w partii zrezygnował Miłosz Chruściel – drugi, obok Dragona, z trzech zastępców Wygody w lokalnym kole PO.
"Należąc do Platformy od ponad 11 lat, a działając od 13 lat, niedopuszczalna dla mnie jest sytuacja, w której to władza centralnie ustala listy kandydatów, usuwając z nich nie tylko wieloletnich członków i współtwórców PO, ale także działaczy ruchów społecznych. Co więcej - zastępuje ich między innymi Panią, która jest znana z tego, że jest żoną posła. Nasuwa się tu jednocześnie pytanie, czy Poseł Budka zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za nepotyzm?" – napisał Chruściel w liście do Schetyny.
Zamiar rezygnacji z funkcji szefa gliwickiej PO – choć nie rezygnacji z członkostwa w partii - zgłosił też podczas poniedziałkowego zebrania przewodniczący Zbigniew Wygoda. Jak powiedział PAP, on również o zmianach na listach wyborczych dowiedział się dopiero po fakcie; nie wiedział też o prowadzonych przez szefa partii rozmowach, które zaowocowały poparciem przez Koalicję Obywatelską kandydatury Zygmunta Frankiewicza na prezydenta Gliwic. Bezpartyjny Frankiewicz rządzi Gliwicami od 25 lat.
„Zastanawiałem nad złożeniem rezygnacji z funkcji przewodniczącego koła PO, jednak na zebraniu koło nie poparło tej decyzji. Poproszono mnie, żebym zostawił sobie miesiąc na jej przemyślenie. Wziąłem pod uwagę apel kolegów, którzy mówili, że nie widzą powodu, żebym miał składać rezygnację, bo nie ja tutaj zawiniłem” – powiedział Wygoda.
Jego zdaniem, zarówno zmiany na listach wyborczych, jak i prowadzone poza szefem gliwickiego koła rozmowy w sprawie poparcia Frankiewicza, sprowadziły przewodniczącego koła do roli figuranta i były wyrazem braku zaufania do niego.
„Wygląda to tak, że jestem tu figurantem, a je nie chcę nim być. Mam swój zawód, pracę, mnóstwo innych zajęć; nie potrzebuję być przewodniczącym koła dla splendoru” – zadeklarował Zbigniew Wygoda.
Ocenił, że tryb dokonania zmian na listach wyborczych jest nie do zaakceptowania. Jak mówił, podczas poniedziałkowego zebrania posła Budka przyznał, że wraz z pos. Martą Golbik bierze odpowiedzialność za zmiany na gliwickich listach; miał o nich rozmawiać także z liderem PO Grzegorzem Schetyną.
Jak mówił Wygoda, gdy półtora miesiąca temu na posiedzeniu koła ustalano pierwotny kształt list wyborczych, mimo wielu emocji udało się wypracować konsensus.
„To dało pozytywny impuls. Teraz, kiedy się okazało, że na listach bardzo dużo się zmieniło, ludzie są trochę zaskoczeni, a niektórzy wyraźnie rozgoryczeni. Padło trochę przykrych słów, zwłaszcza pod adresem pana posła Budki” – mówił szef gliwickiej PO, relacjonując przebieg poniedziałkowego zebrania.
Wygoda, podobnie jak usunięty później z listy radny Dominik Dragon, był zwolennikiem wystawienia przez PO własnego kandydata na prezydenta Gliwic. Dragon zapewnił jednak we wtorek, że po poparciu kandydatury Frankiewicza przez Koalicję Obywatelską w żaden sposób nie komentował tego faktu. Jak mówił, wcześniejsza krytyka prezydenta np. podczas sesji gliwickiej rady zawsze była merytoryczna.
„Broniliśmy pewnych spraw i krytykowaliśmy rozwiązania przedkładane przez prezydenta na wiele miesięcy przed tym, kiedy zaczęto układać listy wyborcze. Nie podobał nam się np. sposób naliczania opłat za wywóz śmieci czy sposób, w jaki był prowadzony szpital miejski, np. to, że wygaszono chirurgię dla dzieci. Reprezentowaliśmy mieszkańców, nie podnosiliśmy rąk w sposób bezkrytyczny” – powiedział Dragon, który miejskim radnym PO jest od 2006 roku.
Winą za sytuację z listami wyborczymi w Gliwicach radny obarcza posła Budkę. „Borys Budka stał się w ten sposób gigantycznym obciążeniem dla Koalicji Obywatelskiej” – ocenił radny. Dragon nie podjął jeszcze decyzji co do swojej dalszej ścieżki politycznej.
„Nie byłem politykiem, byłem samorządowcem. Interesowały mnie remonty chodników, parkingów, reprezentowanie mieszkańców; to, żeby zmieniać najbliższe otoczenie, dla mnie takie politykierstwo ma drugorzędne znaczenie. Na tę chwilę podjąłem decyzję, że rozstaję się z Platformą Obywatelską po tym wszystkim, co się zdarzyło” – powiedział Dragon.
„Wyborca wybacza wiele, jednak nigdy arogancji, buty, a w szczególności nepotyzmu ze strony swoich przedstawicieli. Z moich obserwacji wynika, że pan poseł Borys Budka swoim postępowaniem stał się obciążeniem dla PO oraz dla całej Koalicji Obywatelskiej i bierze na siebie odpowiedzialność za wynik wyborczy do Rady Miasta w Gliwicach, a także do Sejmiku Woj. Śląskiego, a być może również do sejmików w innych województwach” – napisał Dragon do Schetyny, apelując, by lider PO „wyciągnął odpowiednie wnioski oraz konsekwencje względem osób, które spowodowały całą opisaną powyżej sprawę”.
Argumenty, według których przyczyną usunięcia Dragona i innych osób z list wyborczych miała być potencjalna, możliwa współpraca z PiS oraz brak poparcia dla kandydatury Frankiewicza, Dragon uznał w swoim liście za absurdalne. „Ukarano mnie za coś, czego nie zrobiłem i nie miałem zamiaru zrobić. Równie dobrze można pana posła Borysa Budkę pozbawić członkostwa w PO za potencjalną, ewentualną współpracę z PiS czy inną dowolną formacją. Takie postępowanie jest absurdalne” – napisał Dragon.
Rezygnację złożył też wiceszef koła PO w Gliwicach Miłosz Chruściel. „Przez te kilka lat działalności w Platformie zdążyłem przywyknąć do krętactw i knowań na najwyższych szczeblach władzy, jednak do tej pory nikt z władz PO nie ingerował w sposób tak dobitnie świadczący o braku wpływu na otaczającą nas rzeczywistość, jak miało to miejsce przez ostatnie kilka tygodni" – napisał Chruściel do Schetyny.
Jak podkreślił, partia mająca w nazwie "obywatelska" powinna cechować się transparentnością oraz "dużym wpływem obywateli w tworzenie swoich +małych ojczyzn+". "Jak widać Władze Krajowe Platformy Obywatelskiej lub małżeństwo Państwa Budka zapomnieli o ideach przez lata kojarzonych z PO. Patrząc na to, jak ogromny wpływ ma powinowactwo rodzinne, może Zarząd Krajowy powinien rozważyć zmianę nazwy na Platforma Rodzinna RP?" – napisał Chruściel.
Lider gliwickiej PO Zbigniew Wygoda zapewnia, że choć rozważa rezygnację z funkcji szefa koła, z Platformą jest związany „na dobre i złe” i nie zamierza z niej odchodzić. Ocenił, że cała sprawa „dostarczyła paliwa” przeciwnikom PO, którzy obecnie wykorzystują ją politycznie. „Zobaczymy, jak podejdą do tego wyborcy. Możemy oceniać to, co się dzieje dobrze lub źle, natomiast zasadnicze pytanie brzmi: jak ocenią to wyborcy. Jeśli dadzą czerwoną kartkę i będzie mało mandatów, to będzie jednoznaczny sygnał, że ta formuła zrobiła więcej złego niż dobrego” – podsumował przewodniczący PO w Gliwicach.