Państwowa Komisja Wyborcza niedługo będzie musiała podjąć decyzję ws. sprawozdania PiS za 2023 rok. Z kręgów władzy najpewniej pojawią się naciski co do odebrania największej partii opozycyjnej subwencji na kolejne 3 lata.
W końcówce sierpnia Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 r. PKW zarzuciła nieprawidłowości w finansowaniu kampanii przez PiS na kwotę 3,6 mln zł. W związku z tym dotacja podmiotowa dla tej partii (prawie 38 mln zł) została pomniejszona o trzykrotność zakwestionowanej kwoty, czyli o ok. 10,8 mln zł. Ponadto, blisko 26-milionowa roczna subwencja została pomniejszona o 10,8 mln zł. PiS musi też zwrócić do Skarbu Państwa zakwestionowaną sumę, czyli 3,6 mln zł.
PiS zamierza złożyć skargę na decyzję PKW do Sądu Najwyższego; rozpatrzy ją Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Na wydanie orzeczenia w tej sprawie ma 60 dni. Od orzeczenia SN nie przysługuje odwołanie. Jeśli SN uzna skargę za zasadną, PKW zobowiązana jest do podjęcia uchwały o przyjęciu sprawozdania. Jeśli jednak skargi nie uzna, decyzja PKW staje się prawomocna.
Problem polega na tym, że status Izby kwestionowany jest przez przedstawicieli koalicji 13 grudnia. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar stwierdził, że wszystkie orzeczenia i cała działalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN są dotknięte "wadami". Zaznaczył, że ten fakt oraz postawa części sędziów tej izby będą musiały być wzięte pod uwagę przez szefa MF Andrzeja Domańskiego.
Jeden z członków PKW w nieoficjalnej rozmowie przyznaje, że jeśli Izba Kontroli Nadzwyczajnej przychyli się do skargi PiS, Komisja będzie miała problem.
"Mamy orzeczenia Trybunałów w Luksemburgu i w Strasburgu, to jest pewien problem i nie będzie łatwo podjąć decyzję. Ja mógłbym radzić wszystkim zainteresowanym, że powinni zrobić wszystko, żeby ta sprawa była rozstrzygnięta przez skład, który nie jest kwestionowany. Wszystkim powinno zależeć, żeby to było załatwione w sposób niebudzący wątpliwości"
– podkreślił.
Na uwagę, że ta sama Izba wydała postanowienia ws. ważności wyborów do Sejmu i Senatu, czy niedawno - do Parlamentu Europejskiego, członek PKW ocenił, że w tych przypadkach "domyślnie zakłada się, że wybory były ważne". "Z punktu widzenia formalnego, jeżeli nie uznajemy orzeczeń wydanych przez tę Izbę, to należałoby przyjąć, że w tej sprawie Sąd Najwyższy się nie wypowiedział, co nie zmienia faktu, że mandaty są obsadzone i parlament może podejmować decyzje. Problem pojawia się w wypadku negatywnej decyzji" - powiedział.
Przyznał także, że on sam zgadza się z oceną europejskich trybunałów co do statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej, zaś w przypadku podejmowania decyzji w ramach PKW "zachowa się zgodnie ze swoim sposobem rozumienia i poszanowania prawa". Przyznał też, że "gra na czas" przez PKW "jest jakimś rozwiązaniem".
Członek PKW dał do zrozumienia, że ostateczna decyzja i odpowiedzialność będzie spoczywać jednak na ministrze finansów, który zleca wypłatę środków. "Nawet jeśli PKW przyjmie sprawozdanie PiS, nikt nie wie, czy wtedy minister finansów te środki wypłaci" - dodał.
To nie koniec problemów finansowych PiS. Partii Jarosława Kaczyńskiego grozi odrzucenie sprawozdania finansowego za rok 2023, a w konsekwencji - utrata całości subwencji przez kolejne trzy lata, czyli łącznie ponad 77 mln zł.
PKW najprawdopodobniej zajmie się sprawozdaniami partii za 2023 r. na początku października, choć termin posiedzenia w tej sprawie nie został jeszcze wyznaczony.
Zdaniem jednego z członków PKW przepisy ustawy o partiach politycznych są nieubłagane i nie dają innego wyboru, jak odrzucić roczne sprawozdanie. "W art. 38a są wyraźnie wskazane przesłanki odrzucenia, a finansowanie z pominięciem Funduszu Wyborczego jest taką przesłanką" - podkreślił.