Moskwa „j…e” PiS. Rosyjskie służby w wulgarnej akcji PO » CZYTAJ TERAZ »

Nie żyje żołnierz 9. Brygady Kawalerii Pancernej. Szef MON: Takie przypadki się zdarzają

Dziś "Rzeczpospolita" poinformowała o śmierci żołnierza 9. Brygady Kawalerii Pancernej, do której doszło tydzień temu, 4 czerwca. - To nie było na służbie, nie było to podczas ćwiczeń czy jakiegokolwiek takiego zdarzenia. Takie przypadki, niestety, zdarzają się w każdej dużej społeczności, w tym również w dwustutysięcznej armii - powiedział szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz.

Wojsko Polskie
Wojsko Polskie
@BBN_PL - x.com

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci żołnierza, którego zwłoki ujawniono przed tygodniem na parkingu przy jednostce wojskowej w Braniewie. Na tym etapie nic nie wskazuje na to, by w zdarzeniu brały udział osoby trzecie - przekazał PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski.

Zwłoki żołnierza 9. Brygady Kawalerii Pancernej ujawniono 4 czerwca na ogólnodostępnym parkingu przy jednostce wojskowej przy ul. Sikorskiego w Braniewie. Okoliczności jego śmierci ma wyjaśnić śledztwo prowadzone przez dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Południe.

Rzecznik prokuratury, Daniel Brodowski powiedział PAP, że postępowanie jest prowadzone w kierunku czynu z art. 151 k.k., czyli namowy lub udzielenia pomocy do targnięcia się na własne życie.

"Na tym etapie nic nie wskazuje na to, żeby w zdarzeniu brały udział osoby trzecie" - zaznaczył.

Rzecznik prokuratury przekazał, że czyn nie został popełniony z użyciem broni palnej, a na miejscu nie było żadnej broni służbowej. Dodał, że zwłoki 44-letniego żołnierza zasadniczej służby wojskowej ujawniono w samochodzie na terenie parkingu przy jednostce.

Z uwagi na wstępny etap śledztwa prokuratura nie podaje szerszych informacji.

Śmierć żołnierza potwierdziła 9. Braniewska Brygada Kawalerii Pancernej. "Bliskim zmarłego żołnierza zapewniono wsparcie i opiekę psychologiczną" - napisano w komunikacie prasowym przesłanym PAP w imieniu pełniącego czasowo obowiązki dowódcy tej jednostki płk. Tomasza Trojnary.

O sprawie jako pierwsza poinformowała "Rzeczpospolita".

O sprawę pytany był podczas wtorkowej konferencji prasowej wicepremier Kosiniak-Kamysz.

„To nie było na służbie, nie było to podczas ćwiczeń czy jakiegokolwiek takiego zdarzenia. Takie przypadki, niestety, zdarzają się w każdej dużej społeczności, w tym również w dwustutysięcznej armii”

– powiedział Kosiniak-Kamysz.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP, Rzeczpospolita

dm