Środa jest 182. dniem rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. 24 sierpnia to także dzień, w którym Ukraina obchodzi Dzień Niepodległości.
- Jest to czas bardzo heroicznej walki Ukraińców. Pamiętajmy o tym, że wojna na taką skalę rozpoczęła się 24 lutego, ale trwa od 2014 r. I te działania wymierzyła Rosja przeciwko Ukrainie, były nie do zaakceptowania przez wolny świat, stąd też tak dalece idąca pomoc płynąca z wielu miejsc: USA, Wielkiej Brytanii i Polski. To są trzy główne kraje, które w sposób wymierny i najmocniejszy wspierają stronę ukraińską
- ocenił na antenie Telewizji Republika wiceminister MON Wojciech Skurkiewicz.
- Ale proszę pamiętać, że ta wojna obnażyła również, jaka jest armia rosyjska: skorumpowana, rozkradana przez różnych oligarchów, dowódców i nie tylko i nie jest przygotowana do takich działań
- stwierdził, przypominając, że to miała być szybka wojna, a toczy się długie miesiące.
- Przekonywano, że armia rosyjska jest wielka, niezwyciężona i takie kraje, jak Ukraina, mogą być zneutralizowane w bardzo krótkim czasie, że w kilkadziesiąt godzin armia rosyjska jest w stanie zająć Kijów. Dziś mija poł roku heroicznej walki
- przypomniał.
Skurkiewcz, pytany o polską doktrynę wojenną, wskazał, że - jak PiS punktowało od lat - jest wielkim błędem likwidowanie jednostek na wschód o Wisły i osłabianie potencjału obronnego Rzeczpospolitej.
- Punktowaliśmy, jakie błędy zostały przeprowadzone z inspiracji otoczenia Bronisława Komorowskiego związane z systemem kierowania i dowodzenia w polskim wojsku reformą z 2013 r.
- powiedział.
#RepublikaPoPołudniu | @WSkurkiewicz (@MON_GOV_PL):
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) August 24, 2022
Wskazaliśmy, że reforma z 2013r. była błędem. Te zmiany, które były wtedy przeprowadzone, sprawiły, że pierwszy żołnierz, oficer, był doradcą ministra, teraz trudno jest te zmiany i reformy odwrócić. #włączprawdę #TVRepublika
Tymczasem, mówił wiceszef MON, Polska pod rządami PiS zwiększyła wydatkowanie na polską armię.
- Sytuacja na Ukrainie sprawiła, że działania związane z dofinansowaniem musiały przyśpieszyć (...) Musimy mieć sprzęt już, w tej chwili, ale polski przemysł obronny się nie wyrabia, dlatego robimy dywersyfikacje, zamawiamy z zagranicy
- podkreślił.
Jak dodał, "wspieramy mocno Ukrainę i mamy nadzieję, że nasi partnerzy z obietnic słownych przejdą do czynów", ponieważ "wiele stolic europejskich mówi o pomocy, a jeśli przychodzi co do czego - unikają odpowiedzialności".
- Borsuki będą, musimy je mieć. Testujemy je, udoskonalamy i wkrótce wejdą do sił zbrojnych. Zależy nam, żeby to było jak najszybciej. Polska musi być krajem bezpiecznym
- stwierdził Skurkiewicz.
Cała rozmowa dostępna poniżej: