Podczas wrześniowej wizyty w Łomży premier Donald Tusk wraz z ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem ogłosili z pompą, że pierwsze pociągi pasażerskie zawitają do miasta w czerwcu przyszłego roku. Mają się wtedy pojawić połączenia z Białymstokiem, a także pierwsze pociągi PKP Intercity.
Podczas wrześniowej konferencji Dariusz Klimczak mówił o ośmiu parach połączeń. – Tutaj działa nie tylko państwo, ale działa w porozumieniu z samorządem wojewódzkim, który deklaruje osiem par pociągów – zapewniał wtedy minister.
Rzeczywistość okazuje się inna. Mieszkańcy są wściekli
Teraz okazuje się, że połączeń będzie znacznie mniej. Jak informuje portal rynek-kolejowy.pl, urząd marszałkowski planuje uruchomienie tylko czterech par kursów – czyli połowy tego, co zapowiadano.
– Zgodnie z zobowiązaniem wynikającym z zawartej z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi umowy, po udostępnieniu linii województwo uruchomi cztery pary pociągów w relacji z Białegostoku do Łomży i z powrotem – powiedziała Małgorzata Półtorak, rzeczniczka prasowa marszałka województwa podlaskiego w rozmowie z portalem.
Redukcja planowanych połączeń o połowę budzi rozczarowanie mieszkańców Łomży, którzy z niecierpliwością czekali na powrót pociągów do miasta. Zapowiedzi składane przez premiera i ministra infrastruktury we wrześniu wzbudziły duże nadzieje, które teraz zostają zweryfikowane przez rzeczywistość.
Pozostaje pytanie, dlaczego we wrześniu mówiono o ośmiu parach połączeń, skoro urząd marszałkowski planuje uruchomienie tylko czterech? Na razie mieszkańcy Łomży muszą pogodzić się z faktem, że pierwsze pociągi, które pojawią się w czerwcu 2026 roku, będą kursować rzadziej niż obiecywano.
Na Facebooku pod artykułem lokalnego portalu mylomza.pl pojawiło się wiele komentarzy dotyczące tej sprawy.
- Otrzymał 30% poparcia więc będzie 30% zapowiadanych połączeń - ironizuje jeden z internautów. - Cóż szkodzi obiecać - dodaje kolejna z łomżynianek.