Wiemy kto w Sądzie Najwyższym stoi za udostępnieniem akt afery taśmowej dziennikarzom Onetu. To Waldemar Płóciennik, przewodniczący wydziału karnego. Opisywaliśmy go wielokrotnie jako sędziego PRL będącego członkiem PZPR i TPPR, skazującego w stanie wojennym za działalność antykomunistyczną.
Jak wynika z odpowiedzi udzielonej nam przez Sąd Najwyższy, zgodę na dostęp do akt sprawy dotyczącej afery taśmowej wydał przewodniczący Wydziału II Izby Karnej SN Waldemar Płóciennik. To jeden z sędziów wobec obecności którego w Sądzie Najwyższym protestują m. in. koszalińscy opozycjoniści z czasów PRL, którzy pamiętają jego wyroki z lat 80.
Okoliczności udzielenia zgody dziennikarzom Onetu na wgląd i kopiowanie materiałów sprawy spowodowały, że w całej sprawie rozpętała się burza. Sądowi Najwyższemu zarzucono działanie w ramach walki politycznej we wkraczającej w decydujący okres kampanii wyborczej.
Poseł PiS Jacek Sasin powiedział wprost, że „Sąd Najwyższy wchodzi do gry w kampanii wyborczej”. Polityk odnosił się do wcześniejszych informacji, że dziennikarze portalu zostali wcześniej poinstruowani przez jedną z osób z Sądu Najwyższego, że mogą otrzymać akta sprawy afery taśmowej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jacek Sasin o taśmach Onetu: Sąd Najwyższy wchodzi do gry w kampanii wyborczej
Duże kontrowersje wzbudza też termin udzielenia zgody. Akta procesowe liczą ponad 40 tomów, a zgoda na korzystanie z akt nie jest wydawana dziennikarzom nigdy, zanim nie zapoznają się z nimi sędziowie wyznaczeni do orzekania w tej sprawie. Tymczasem w tej konkretnej sprawie już w trzy tygodnie od momentu, gdy akta trafiły do sędziów, przekazano je do udostępnienia dziennikarzom Onetu.
Do tego odnosił się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Stwierdził, że „być może należałoby ustalić, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień przez sędziów SN, którzy udostępnili materiały”.
Myślę że warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to jest z tym zaangażowaniem i apolitycznością Sądu Najwyższego, jeżeli to sąd udostępnia, i to tylko nielicznym spośród dziennikarzy takie informacje
– mówił też minister Zbigniew Ziobro.
Sędzia Waldemar Płóciennik był już przez nas wielokrotnie opisywany. Ma też swoje miejsce w książce „Resortowe togi”. To jeden z sędziów SN który w PRL orzekał w procesach opozycjonistów. W okresie stanu wojennego skazał Zofię Pietkiewicz, działaczkę podziemnej „Solidarności” zwaną „niezłomną koszalinianką”. Władze żądały surowego rozliczenia uczestników manifestacji przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego z 13 sierpnia 1982 r.
Ówczesny sędzia Sądu Rejonowego w Koszalinie, Waldemar Płóciennik, uznał zarzuty prokuratorskie za słuszne, że opozycjonistka znieważyła interweniujących podczas manifestacji funkcjonariuszy MO. Sędzia skazał ją na bezwzględną karę 8 miesięcy pozbawienia wolności. Osadzono ją w ciężkim więzieniu Fordon. Nieżyjącej już opozycjonistki nie zadośćuczyniono w III RP, nie cofnięto wobec niej wyroku, nie uznano jej sądownie za pokrzywdzoną , i poddaną w tej sprawie represjom komunistycznym.
Sędzia Waldemar Płóciennik pomimo swej karty w PRL jako orzekający członek PZPR, działacz Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej po 1989 r., nie martwił się o swoją karierę. Nie tylko trafił w 2005 r. do Sądu Najwyższego ale i został szefem wydziału jego izby karnej.
Warto pamiętać o roli, jaką sędzia Płóciennik odegrał, już jako sędzia SN, w kwestii rozliczeń zbrodni komunistycznych. W 2010 r. przewodniczył składowi SN, który uchwalił, że zbrodnie komunistyczne, w tym zbrodnie sądowe, nie podlegają przedawnieniu zgodnie z postanowieniami Kodeksu karnego, a więc najczęściej po 15 latach. Z kolei w 2007 r. SN z udziałem sędziego Płóciennika zwolnił z odpowiedzialności karnej sędziów, którzy skazywali w dniach 13-16 grudnia 1981 r. opozycjonistów z dekretu o stanie wojennym, gdy nie był on jeszcze obowiązującym prawem.
Maciej Marosz
Biogram sędziego Płóciennika publikowaliśmy wraz z listą innych sędziów SN: