Rewolucja seksualna w podstawówkach » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Sejm uchwalił budżet na 2025 r. z deficytem w wysokości 289 mld zł • • •

"Język" śląski pierwszym krokiem do odrywania Śląska od Polski? NASZ WYWIAD

Posłowie przegłosowali, że śląski ma otrzymać status języka regionalnego. Jeśli ustawę poprze Senat i podpisze prezydent Andrzej Duda, otworzy to drogę do wielu zmian - podwójnych nazw miejscowości po śląsku i po polsku, lekcji śląskiego na świadectwie szkolnym lub możliwości zdawania matury z tego przedmiotu. Pytamy socjologa narodu, dr. hab. Piotra Wróblewskiego z Chorzowa, czy to krok dla śląskiej autonomii. - Sądzę, że „język”, „narodowość”, „autonomia” to pewne hasła, które wpisują do swoich programów elity środowisk lokalnych dystansujących się od polskości. Nawet ostatnie wybory samorządowe pokazały, że nie mogą jednak w skali Górnego Śląska liczyć na wsparcie wyborców - podsumowuje dr hab. Wróblewski.

Ślązacy chcą autonomii?
Ślązacy chcą autonomii?
Ruch Autonomii Śląska - Facebook

Agnieszka Kołodziejczyk: Sejm uchwalił, że śląski będzie językiem regionalnym. Prof. Miodek uważa jednak, że nie istnieje coś takiego jak skodyfikowany język śląski, czy ma rację?

Dr hab. Piotr Wróblewski: Język to system znaków i reguły zawiadujące relacjami między nimi, które pozwalają ich używać. Większość językoznawców uważa, że mowa używana na Śląsku to jeden z dialektów języka polskiego. Tak sądzi językoznawca prof. Andrzej Markowski z Wrocławia. Powołuje się na analizy własne oraz ustalenia innych badaczy, którzy opisywali mieszkańców Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego pod koniec XIX wieku, czy już w wieku XX. Według niego te badania dowiodły, że istnieje tu zróżnicowany gwarowo dialekt, będący jednym z kilku form języka polskiego. Innymi słowy, ponieważ śląski jest dialektem, nie może być uznany za język regionalny. Termin „język regionalny” zarezerwowany jest dla systemów komunikacji, które dialektami nie są. Tak stanowi też "Europejska karta języków regionalnych lub mniejszościowych". W odróżnieniu od Andrzeja Markowskiego - lingwistka z UŚ w Katowicach prof. Jolanta Tamborowa - uważa śląski za mowę, która status języka regionalnego posiadać może. 

Jak tłumaczy tę kwestię?

Prof. Tamborowa uzasadnia to tym, że nie można – dysponując wyłącznie narzędziami językoznawczymi – stwierdzić jednoznacznie, czy mowa pewnej grupy ludzi - tzw. etnolekt, jest dialektem czy językiem. Język i dialekt to nie kategorie językoznawcze bowiem, ale... polityczne. O tym rozróżnieniu decyduje ustawodawca. Jeśli - zdaniem Jolanty Tamborowej - gremium ustawodawcze państwa napisze, że mamy do czynienia z językiem w ustawach, uchwałach czy innych dokumentach, to tak jest. Dotyczy to zarówno określenia język - narodowy, jak i regionalny. Krótko mówiąc, pani profesor uważa, że to... ustawodawcy winni decydować, czy jakiś system komunikacji jest, czy nie jest językiem regionalnym. Wreszcie trzeba przytoczyć słowa wybitnego językoznawcy - prof. Jana Miodka - na temat mowy używanej na Śląsku. Autor cyklu „Ojczyzna polszczyzna” zwraca uwagę, że kapitałem dialektu śląskiego jest jego mozaikowość. Na ten dialekt składa się bowiem kilkadziesiąt gwar. Próba kodyfikacji będzie zawsze z krzywdą dla którejś z nich. Prof. Miodek określa, że wszystko to, co jest na Śląsku, jest w mowie też gdzie indziej, np. mazurzenie. Mazurzy Opolszczyzna, Mazowsze, prawie cała Małopolska, znaczna część Górnego Śląska. I na samym Śląsku: Tarnowskie Góry nie mazurzą, a Radzionków tak, choć leżą od siebie w odległości 8 km! Dlatego lepiej nie przesadzać z jakąś niewyobrażalną odrębnością śląszczyzny - w opinii pana profesora Miodka. Jego zdaniem nie ma ani jednej cechy gramatycznej tylko śląskiej. Ani jednej! One są wspólne dla wszystkich dialektów.

Zmieńmy temat rozmowy. Czy język śląski jako język regionalny otworzy w pana opinii drogę do pomysłów tworzenia autonomii i ewentualnego odrywania Śląska od polskiej kultury?

Sprawa statusu języka śląskiego jest ważnym elementem programów politycznych - od trzech dekad. O uznanie języka śląskiego dopominali się zwolennicy Ruchu Autonomii Śląska. Był obecny w programie niezarejestrowanego Związku Ludności Narodowości Śląskiej. Pojawił się jako jedna z obietnic rządzącej teraz koalicji i został poparty przede wszystkim przez jej posłów.

Głosowanie w Sejmie pokazało, że przedstawiciele wielu partii chcą zatwierdzić śląski jako język regionalny. Ale nawet zwolennicy uznania śląskiego za język regionalny mieszkający na Śląsku napotykają na trudności związane z własnymi kompetencjami używania gwary. Po prostu - słabo mówią po śląsku. Nic tak nie śmieszy Ślązaka jak udawanie, że ktoś mówi po śląsku. Można zobaczyć w internecie, jak posłanka z Katowic Ewa Kołodziej z KO, pokazuje pacynki nazwane „Trudką” i „Alojzem”, a nie za bardzo potrafi stosować elementy gwary śląskiej. Natomiast piękno mowy śląskiej wybrzmiewa w przemówieniu posła Konfederacji Romana Fritza z Mikołowa - przeciwnika uznania śląskiego za język regionalny. 

Sądzę, że „język”, „narodowość”, „autonomia” to pewne hasła, które wpisują do swoich programów elity środowisk lokalnych dystansujących się na Górnym Śląsku od polskości w wymiarach kulturowym, politycznym i świadomościowym. Ostatnie wybory samorządowe pokazały, że nie mogą liczyć na wsparcie wyborców w skali Górnego Śląska. Ich reprezentacje polityczne nie uzyskały ani jednego miejsca w Sejmiku Województwa Śląskiego. Ruch Autonomii Śląska poparło 3,21 proc. osób, a Ślązoki Razem 2,34 proc. wyborców. Kulturowa odrębność Śląska stała się popularna wśród przedstawicieli ugrupowań ogólnopolskich, o czym świadczy wynik głosowania w Sejmie w ubiegłym tygodniu.


Oglądaj Telewizję Republika na żywo:

 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#język śląski #Polska #polityka

Agnieszka Kołodziejczyk