Jak co roku z całej Polski do Warszawy przyjechali patrioci, którzy wspólnie świętują kolejną rocznicę odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Jak poinformował ratusz, Marsz Niepodległości odbył się w spokojnej atmosferze i nie zanotowano żadnych niebezpiecznych incydentów.
Przed marszem zakazano używania środków pirotechnicznych, jednak nie zdziwiło nawet dyrektora Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Jarosława Misztala, że uczestnicy marszu - jak co roku - race odpalali.
Sympatyzujące z rządem 13 grudnia media jak zawsze starają się przedstawić Marsz Niepodległości i jego uczestników w jak najgorszym świetle. W tym roku na czele chóru oburzonych patriotyzmem stanęli dziennikarze warszawskiego oddziału "Wyborczej". Prowadzą oni relację na żywo i niemal wychodzą ze skóry, próbując pokazać, że w marszu biorą udział tylko pełni nienawiści chuligani.
Cała relacja przedstawia się jednak dość groteskowo, gdy wśród najważniejszych informacji znajdują się takie, z których dowiemy się, że nie wszyscy zebrani odmawiają różaniec, a banery z hasłem "Jeden naród, silna Polska" znajduje się obok restauracji z orientalną kuchnią.
W "Wyborczej" podkreślają także dość często, że na trasie marszu spożywany był alkohol, jednak podkreślają, że nie chcą stworzyć wrażenia, że wszyscy są pijani.
Jakimś cudem byli oni świadkami wielu szokujących sytuacji. Opisują między innymi jak kibice skandujący "Donald matole, Twój rząd obalą kibole" skaczą po dachu wiaty przystankowej, płacząca dziewczyna nie może dostać się do pracy przez Marsz, a po Jarosława Kaczyńskiego podjeżdża "limuzyna".
Tyle dramatycznych scen, że aż ciężko w nie uwierzyć.
— jachcy🇵🇱 (@jachcy) November 11, 2025