Wcześniej pod ziemię zjechali do nich związkowcy, którzy wcześniej wynegocjowali porozumienie kończące protest. Zawieźli im podpisany tekst. Zgodnie z ustaleniami, ustawa górnicza ma zostać znowelizowana tak, by objąć nią pracowników PG Silesia
- Myślimy, że będzie dobrze, ale czas pokaże. (…) Wyjechaliśmy i to jest duża ulga, że jesteśmy cali i zdrowi. Ciężko było w święta. Dla nas najważniejsze, że wspierały nas żony – powiedział po wyjściu z kopalni jeden z górników - Krzysztof Stanik.
Wśród oczekujących kobiet była Barbara, partnerka jednego z górników. – Patryk wyjechał w niedzielę normalnie do pracy i po prostu dostałam w poniedziałek rano wiadomość, że podejmują protest i że nie wyjeżdżają. Ten świąteczny czas (…) puste miejsce przy stole nabrało ogromnego znaczenia – powiedziała w rozmowie z PAP.
Jak dodała, ma dziś ma poczucie ulgi. - Jest ulga i ogromna radość, że w końcu ich widzimy; że są bezpieczni na powierzchni. Bardzo na to wszystkie czekałyśmy. Oni są dla nas bohaterami. Gdyby dzisiejsze negocjacje nie przyniosły efektu, jak oni sobie życzyli, to my tutaj na pewno nadal byśmy ich wspierały – zapewniła.
Protest w Silesii trwał od 22 grudnia br. Nie miał charakteru strajku. Pod koniec akcji 500 m pod ziemią przebywało 21 osób.