Gen. insp. Jarosław Szymczyk, szef polskiej policji, opowiedział na łamach "Rzeczpospolitej", co stało się 14 grudnia w siedzibie Komendy Głównej, a także kilka dni wcześniej - na Ukrainie. - W naszej świadomości to nie było uzbrojenie - mówił o podarunku strony ukraińskiej. Pytany o możliwą dymisję, ocenił, że "jeśli taka będzie decyzja ministra spraw wewnętrznych, a docelowo premiera", to podporządkuje się jej.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" generał wyjaśnił, że 12 grudnia, podczas wizyty w Ukrainie, miał dwa kluczowe spotkania. Pierwsze z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenko.
- Na koniec tradycyjnie przekazaliśmy sobie prezenty. Ja darowałem panu generałowi skromny policyjny gadżet – portfel, długopis, wizytownik i butelkę polskiego alkoholu. Pan generał wręczył mi tubę po granatniku, która – jak powiedział – jest tubą zużytą, pustą, bezpieczną, przerobioną na głośnik, z którego można korzystać przez Bluetooth
- powiedział szef KGP.
- Na drugie spotkanie udaliśmy się do Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, przyjął nas gen. Sierhiej Kruk. Był też jego zastępca, gen. Dmytro Bondar, który zaprosił nas do sali, gdzie zgromadzono różne elementy zużytej broni z ich codziennej służby. (...) Na koniec rozmowy gen. Bondar powiedział, że ma dla nas taką pamiątkę. To była podobna tuba po zużytym granatniku - dodał generał.
- Zapewniono nas, że (...) to urządzenie jest bez materiałów wybuchowych, że to złom
- podkreślił. Przyznał też, że przejeżdżał granicę na paszporcie dyplomatycznym i nie zgłaszał prezentu, bo - jak mówił - "w naszej świadomości to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach".
- Kiedy przyjechałem 14 grudnia rano do pracy, leżały na zapleczu, przy gabinecie, płasko na podłodze, utrudniając przejście. Zdjąłem płaszcz i chciałem je przestawić. Złapałem tubę granatnika w dolnej części, lekko się pochyliłem i podniosłem ją do pionu. Kiedy ją postawiłem, to nastąpiła potężna eksplozja. Mnie ogłuszyło, słyszałem jeden wielki pisk i świst w uszach
- relacjonował.
Na pytanie, czy złoży dymisję, szef KGP odparł: "na dziś nie widzę powodu, żeby taki wniosek składać".
- Aczkolwiek mam świadomość, że to decyzja pana ministra spraw wewnętrznych i administracji, a docelowo decyzja pana premiera, i ja się jej podporządkuję - zapewnił.