W niedzielę Sławomir Mentzen oznajmił, że politycy PiS "kłamią" o tym, że spotyka się on z Donaldem Tuskiem. - Jarosław Kaczyński jest nie tylko kłamcą, ale i chamem i wykorzystuje moją chorobę do uderzania we mnie - oświadczył na antenie Polsat News, odnosząc się również do wypowiedzi prezesa PiS, który stwierdził, że lider Konfederacji cierpi na "pewne niedostatki". Mentzen we wpisie w mediach społecznościowych stwierdził, jakoby Jarosław Kaczyński "mówił wprost, że osoby ze spektrum [autyzmu] nie powinny brać udziału w życiu publicznym".
Racjonalni ludzie i jako tako wychowani, nie rzucający całkowicie nieprawdziwych oskarżeń, na przykład takich, że ja kogoś oszukiwałem, czy że jestem gangsterem, mogą ze sobą rozmawiać. Jeżeli ktoś cierpi na jakieś niedostatki, to jednak powinien najpierw się doprowadzić do dobrego stanu, a dopiero później przejść do polityki, a jeżeli to jest niemożliwe, to trudno - powiedział na początku października 2025 r. Jarosław Kaczyński.
W poniedziałek Tobiasz Bocheński, europoseł PiS, zasugerował, że Mentzen powinien przeprosić za swoje słowa, "ale nie wiem, czy przeprosiny zostaną przyjęte".
"Problem z Mentzenem to nie problem jego ataków"
Nasza reporterka zapytała Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, o to, czy przyjąłby przeprosiny od Sławomira Mentzena.
- Przyjąłbym. Problem z Mentzenem, to nie jest problem jego ataków, ja jestem przyzwyczajony i przy pewnych różnicach między nami, przede wszystkim różnicy wieku i doświadczenia, podchodzę [do tego] jak - może znowu się do obrazi - do młodzieży. Jeżeli chodzi o deklaracje, że oni są gotowi współpracować z PO, to ja już nie podchodzę do tego w ten sposób, dlatego jest tutaj pytanie - czy chcą być po stronie tej Polski, dla której idzie ten Marsz, czy chcą być po stronie opcji niemieckiej i kondominium niemieckiego-rosyjskiego, bo gdy zostanie zrealizowany plan zjednoczonej Europy pod ich hegemonią, to będzie niemożliwe bez wprowadzenia do środka, jeśli chodzi o wpływy polityczne, Rosji. To będzie wtedy sytuacja, gdy Polska będzie w strefie całkowitego zgniotu. To są rzeczy kompletnie niemożliwe do przyjęcia
- powiedział Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS zwrócił uwagę na postać Piotra Osieckiego, która widywana była z liderami Konfederacji.
- Nie chcielibyśmy mieć tego rodzaju kontaktów. Może w przeciwieństwie do Mentzena my wiemy, kim ten pan jest, czyim był asystentem przed wielu laty, jaka to była postać i idzie trochę w ślady swojej byłej szefowej. To nam powinno wskazywać, że od takiego środowiska jak najdalej. U niego jest zupełnie inaczej. (...) My mamy prawo i obowiązek posługiwać się nasza wiedzą, która pochodzi z nieporównanie większego doświadczenia, ale też po prostu z tego, że różne rzeczy pamiętamy i zjawiska i walczyliśmy z tym już w latach 90. i to za niemałą cenę - dodał.
Bajka lewicy o prawicy
- Chcemy, żeby polska prawica i ta narodowa, i nasza - się zjednoczyły. Tylko wtedy można odnieść wielkie zwycięstwo, które jest nam potrzebne i można powtórzyć w innych warunkach, chyba że zmienią ordynację, do wszystkiego są zdolni. (...) Można odnieść zwycięstwo, ale trzeba być zjednoczonym, w ten sposób żeby później można było Polskę z tej piekielnie trudnej sytuacji wyciągnąć. A to jest bardzo trudne, wymaga ludzi, którzy mają wielką wiedzę, bardzo dużo kontaktów i tutaj w Polsce i zagranicą. My takich ludzi mamy. Jeśli chodzi o Konfederację, to obawiamy się, że jest z tym dużo, dużo gorzej - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Dodał, że PiS jest gotowe na porozumienia, "ale druga strona nie może nas obrzucać wyzwiskami, głosić, że "PiS-PO jedno zło", a głosi to od samego początku".
- Założeniem tej Konfederacji z czasów Janusza Korwin-Mikkego było zniszczyć PiS, bo muszą wejść w to miejsce. To założenie nie zostało do tej pory zmienione. Ciągle mamy nadzieję, że może zostanie [zmienione], może ta część narodowa tutaj będzie zachowywała się inaczej. Tu dochodzi jeszcze darwinizm społeczny Mentzena - przecież my jesteśmy partią prospołeczną i żeby było jasne, każdy kto zna historię prawicy, nie bajkę lewicy o prawicy, to wie, że bardzo duża część kontynentalnej prawicy była bardzo prospołeczna. Skrajni konserwatyści prowadzili w Europie świadczenia socjalne, emerytury. Nie chcę mówić, że to wybitna postać, bo z polskiego punktu widzenia to bardzo zła postać, ale to Bismarck
- dodał.