Trudno sobie wyobrazić dalsze utrzymywanie gen. Stróżyka na stanowisku szefa SKW. [...] Nie wiemy przecież, jakie informacje pozyskały na jego temat obce służby - mówi nam prof. Piotr Grochmalski, komentując poniedziałkową publikację Gazety Polskiej Codziennie nt. gen. Jarosława Stróżyka. Szef SKW znalazł się w niemałych opałach; wciąż nie odpowiedział na kompromitujące go ustalenia.
Codzienna ujawniła w poniedziałek powiązania obecnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka, a zarazem szefa rządowej komisji ds. badania rosyjskich wpływów z rosyjskim rektorem-putinistą oraz z kierującym Uniwersytetem w Siedlcach prosowieckim pułkownikiem WSI, którego uczelnia współpracuje z Rosją i Białorusią.
Gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka zarówno na stanowisko szefa SKW, jak i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie
- stwierdzili autorzy: prof. Sławomir Cenckiewicz, Mariusz Kozłowski i Michał Rachoń.
Ujawniono ponadto, że nazwisko Stróżyka widnieje na liście Komitetu Organizacyjnego VI Międzynarodową Konferencję Naukową z cyklu "Polska-Rosja" – tuż obok prof. dr hab. Władimira Juriewicza Stromowa (1977-2022) - byłego rektora Państwowego Uniwersytetu im. G. Dzierżawina w Tambowie.
O ustaleniach dziennika rozmawiamy z ekspertem ds. służb specjalnych i spraw wschodnich prof. Piotrem Grochmalskim.
Potwierdza od razu, że o wszystkim, co zostało opisane w GPC, powinna wiedzieć SKW. - Ta wiedza powinna też być dostępna dla premiera. Mogłaby uniemożliwić (awanse gen. Stróżyka -red.), ale pod warunkiem, że premier rzeczywiście realizuje politykę antyresetu. Odnoszę wrażenie - co potwierdza zaangażowanie szefa SKW w działanie polityczne - że mamy do czynienia ze swoistą putinizacją państwa polskiego - zarzuca obecnie rządzącym.
- Mamy szereg działań niezgodnych z prawem i konstytucją, a które wysadzają w powietrze bezpieczniki państwa polskiego - wskazuje, wymieniając wyłączenie sygnału telewizji publicznej, ściganie żołnierzy strzegących polskiej granicy przez grupę prokuratorów czy niszczenie kompetentnych osób w skarbówce, odpowiedzialnych za szczelność systemu finansowego państwa. Ocenia, że te działania nie mają nic wspólnego ze wzmacnianiem potencjału bezpieczeństwa państwa”.
I dalej:
„jeśli mielibyśmy do czynienia ze zwalczaniem wpływów rosyjskich to komisja Stróżyka powinna zacząć od ujawnienia kwestii dotyczących Rubcowa - jego wpływu na polskich dziennikarzy i polityków. W przeciwnym razie można powiedzieć, że na razie Stróżyk mówi językiem Rubcowa”.
Odnosząc się do ujawnionych przez GPC informacji uważa, że „trudno sobie wyobrazić dalsze utrzymywanie gen. Stróżyka na stanowisku szefa SKW”. - To tylko czubek góry lodowej. Te informacje mogą stanowić potężny materiał do szantażowania. Nie wiemy przecież, jakie informacje pozyskały obce służby nt. gen. Stróżyka - ostrzega prof. Grochmalski.
- Nadchodzi test wiarygodności dla premiera. Jeśli to nie wpłynie na decyzje kadrowe, mamy do czynienia z realizacją nowej wersji resetu, a rolą samej komisji jest dezinformowanie - słyszymy.
Nasz rozmówca podnosi też „uwikłanie wojska w politykę”. - Premier, stawiając na czele komisji szefa SKW, upolitycznia wojsko, wprowadza je do działań o charakterze stricte politycznym – podkreśla i wskazuje na art. 26. pkt 2. Konstytucji RP:
- Można przyjąć, że publikacja nie spotka się z żadną reakcją, co tylko potwierdzi realne wpływy. Brak odpowiedzi pokaże, że mamy do czynienia z odwróceniem ról. Pokaże, że ta komisja wcale nie ma badać wpływów, a tylko je maskować, dezinformować opinię publiczną i tworzyć przykrywkę, uniemożliwiającą merytoryczną analizę wpływów rosyjskich - konkluduje prof. Grochmalski.