Jaka nagła potrzeba sprawiła, że Dariusz Korneluk, który z namaszczenia Adama Bodnara i Donalda Tuska zarządza Prokuraturą Krajową, delegował aż o trzy szczeble niżej niezwykle doświadczonego prokuratora, profesora Przemysława Ostojskiego? W przeszłości wielokrotnie spierającego się na argumenty na sali rozpraw z... Bodnarem, jeszcze jako Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Karygodna i absolutnie nieuzasadniona decyzja w końcu spotkała się z oceną niezależnego sądu, który przeanalizował sytuację nie tylko prof. Ostojskiego. W uzasadnieniu postanowienia, do którego dotarł portal Niezalezna.pl, sędzia Jakub Iwaniec wprost napisał o "szykanie służbowej", a o sytuacji w prokuraturze stwierdził: "od 12 stycznia 2024 roku rozlewa się strukturalne bezprawie".
Przypomnijmy: jest 21 czerwca 2024 roku - prokurator Prokuratury Krajowej prof. Przemysław Ostojski dowiaduje się o natychmiastowym delegowaniu go do jednostki najniższego szczebla do prowadzenia śledztw i nadzorowania dochodzeń. Nie ma nawet rozmowy czy wyjaśnień - kolejne osiem miesięcy Ostojski spędzi w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Mokotów.
Jak pół roku później tłumaczył przed sądem, objął referat po prokuratorze, który poszedł na długotrwałe zwolnienie - „referat rzędy 90 spraw w toku i ok. 100 zawieszonych”. Spraw, którymi przez całą swoją ścieżkę zawodową się nie zajmował.
Były Rzecznik Praw Obywatelskich w przeszłości nie raz stawał naprzeciw prok. Przemysława Ostojskiego na sali sądowej. Tak było, gdy prok. Ostojski reprezentował prokuraturę w sprawach uchwał rad gmin, powiatów i województw sprzeciwiających się ideologii LGBT i gender oraz wczesnej seksualizacji dzieci w szkołach.
To jeszcze nie wszystko. Bodnar, już jako Prokurator Generalny, dokładnie w dniu, kiedy prok. Ostojski otrzymał decyzję o delegacji, ogłosił na konferencji prasowej nową politykę w sprawach transkrypcji zagranicznych aktów urodzenia dzieci osób tej samej płci.
Gdzie tu drugie dno? Otóż w 2019 r. prokurator Ostojski reprezentując Prokuratora Generalnego wygrał z ówczesnym RPO Bodnarem sprawę przed NSA, który orzekł wówczas, że transkrypcja aktów urodzenia dzieci par tej samej płci do polskiego Rejestru Stanu Cywilnego jest niezgodna z polskim porządkiem prawnym.
Po siedmiu miesiącach pracy w delegacji, w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa do jednej z jego spraw wylosowany został sędzia Jakub Iwaniec. I wydał postanowienie o umorzeniu postępowanie prowadzone przez prok. Ostojskiego „na skutek stwierdzenia braku skargi uprawnionego oskarżyciela”.
Słowem - sędzia Iwaniec uznał, że wciąż ma do czynienia z prokuratorem Prokuratury Krajowej, a jego delegacja o trzy szczeble niżej nie ma mocy prawnej, bo decyzję podjął prokurator Dariusz Korneluk – bezprawnie zajmujący stanowisko Prokuratora Krajowego.
W obszernym uzasadnieniu, do którego dotarł portal niezalezna.pl, sędzia Iwaniec wskazuje na bezprawie, jakim było delegowaniu prok. Ostojskiego, ale też na szereg powodów, dla którego taka delegacja miała miejsce.
S. Iwaniec na wstępie podkreśla, że podziela argumenty prawne, zaprezentowane w uchwale Sądu Najwyższego z 27 września 2024 r. w sprawie I KZP 3/24. Przypomnijmy, że w myśl tej uchwały przepisy, na podstawie których prokurator Dariusz Barski został w 2016 roku przywrócony do służby, miały i mają nadal moc obowiązującą.
Dlaczego to tak istotne? W ocenie sądu istnieje ryzyko niezapewnienia stronom prawa do rzetelnego procesu na skutek usankcjonowania wadliwości oskarżyciela. S. Iwaniec pisze o „strukturalnym bezprawiu, które od 12 stycznia 2024 r. rozlewa się w prokuraturze, rzutując na obowiązek zapewnienia przez sądy konstytucyjnych gwarancji dla obywatela”.
Sąd przypomina, że „Kodeks postępowania karnego stanowi wprost, że akt oskarżenia (jako skargę inicjującą postępowanie sądowe przeciwko obywatelowi) sporządza i wnosi prokurator”, więc „[…] czynność taką może dokonać jakikolwiek prokurator z jakiejkolwiek jednostki organizacyjnej polskiej prokuratury, byle był prawidłowo powołany do pełnienia tego urzędu na gruncie przepisów o ustroju prokuratury”. „Tak zdaniem sadu nie jest” - czytamy.
„Prokurator Przemysław Ostojski nie został delegowany do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów przez Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego, a uczynił to prokurator Dariusz Korneluk, który jedynie faktycznie, sprzecznie z prawem przejął i wykonuje kompetencje Prokuratora Krajowego. Oznacza to, że prokurator Przemysław Ostojski podejmował (i podejmuje) faktyczne czynności o charakterze procesowym w tej jednostce, co stanowi dość niecodzienną i wypaczoną ustrojowo oraz proceduralnie formę działania prokuratury, sprzeczną z zasadami praworządności” - napisano w uzasadnieniu.
Precyzuje - akt delegacji został podpisany przez prokuratora, który nie miał do tego kompetencji.
Uznaje, że akt delegacji stanowił szykanę służbową.
„Powierzenie prokuratorowi Przemysławowi Ostojskiemu faktycznych obowiązków wykonywania czynności w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów nastąpiło w wyniku nieuzasadnionej represji, motywowanej niskimi pobudkami o charakterze ideologiczno-ambicjonalnym, bowiem tak właśnie należy postrzegać tę „delegację” z dnia na dzień, bez zgody prokuratora; delegację do spraw, z którymi nigdy nie miał do czynienia w praktyce prokuratorskiej z racji szczególnej specjalizacji”
- czytamy w uzasadnieniu postanowienia.
Prof. Ostojski pytany przez sąd o warunki pracy w Prokuraturze Krajowej po 12 stycznia 2024 r., oświadczył: „W okresie od 12 stycznia 2024 r. do 30 czerwca 2024 r. praca w PK stawała się coraz mniej komfortowa, dowiadywałem się, że akta zakończonych przeze mnie spraw były weryfikowane przez nieznane mi osoby. […] W kilku sprawach dostałem też polecenie cofnięcia skarg kasacyjnych. To były istotne sprawy z tzw. odcieniem światopoglądowym. Byłem zobowiązany do wykonania tego polecenia zgodnie z ustawą o prokuraturze i cofnąłem te skargi. W przeciwnym razie groziła mi odpowiedzialność dyscyplinarna. To polecenie wydawał mi osobiście Prokurator Generalny (Adam Bodnar -red.).
Przyznawał, że nie zna przypadku, żeby „faktyczne czynności w prokuraturze najniższego szczebla wykonywał jakiś prokurator o podobnym statusie naukowym”.
W uzasadnieniu czytamy dalej:
„w przekonaniu sądu, prokurator Dariusz Korneluk chciał w ten sposób upokorzyć Przemysława Ostojskiego nie tylko jako człowieka o znaczącym dorobku naukowym, ale i doświadczonego prokuratora- administratywistę mimo krótkiego stażu w prokuraturze. W wyniku tego Dariusz Korneluk dążył też do upokorzenia części środowiska prokuratorskiego, z którym według jego oceny, miał utożsamiać się prokurator Przemysław Ostojski”.
Fragment uzasadnienia s. Jakuba Iwańca pokazał na X prok. dr Piotr Turek. Zaciekły krytyk ówczesnego Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro dziś sam stawia pytania, „jakie są skutki decyzji kadrowych z punktu widzenia interesu publicznego i prywatnego?”.
W kolejny wpisie przyznaje: „Po raz pierwszy czytam orzeczenie sądowe, w którym z taką mocą wskazuje się na związek między prawidłowym ukształtowaniem prokuratury a zachowaniem prawa strony do rzetelnego procesu”.
„Czy inne składy sędziowskie podzielą ten pogląd?” - dopytuje.