- Myślę, że żaden nowy lider niczego nie zmieni w Platformie Obywatelskiej, PO będzie formacją schyłkową - ocenia w rozmowie z Niezalezna.pl prof. Jan Żaryn, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, były senator Prawa i Sprawiedliwości.
Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi rząd Prawa i Sprawiedliwości wskazywał, że mają one szczególne znaczenie dla Polski. Frekwencja ponad 60 proc. wskazuje, że Polacy także zrozumieli ich wyjątkowość. Czy rozumie to również opozycja parlamentarna?
Prof. Jan Żaryn: Tak! Powiedziałbym, że jedną z przyczyn tak wysokiej frekwencji wyborczej jest nie tyle uobywatelnienie się Polaków, co skuteczniejsza mobilizacja wytworzona przez opozycję, a bazująca na wytworzeniu atmosfery strachu przed PiS-em. Niestety, jest to sukces mowy nienawiści i niechęci wobec obozu rządzącego nad prawdą, co jest zupełnie nieracjonalne. Opozycja nie zwraca choćby uwagi, na to że w ciągu minionych 4 lat, dzięki rządom Prawa i Sprawiedliwości poprawiła się znacznie kondycja materialna Polaków. Cieszy za to ostateczny wynik wyborów do sejmu RP i możliwość kontynuowania przez rząd refom. Myślę, że kolejne 4 lata, będą najlepszym czasem dla Polski po 1989 r.
Oczywiście, dostrzegam kilka problemów. Spójrzmy na większość opozycyjną w Senacie. Choćby na Koalicją Obywatelską. Mam wątpliwości, co do tego czy przedstawiciele opozycji to w ogóle osoby, które mają jakieś wspólne poglądy. Indywidualnie, prywatnie tak, ale jeśli chodzi o założenia wspólne, reprezentowane przez całe ugrupowanie - już nie. Jedynym wspólnym poglądem może okazać się sabotowanie ustaw przygotowanych przez większość sejmową. Senatorowie opozycji mają jednak szansę zmienić swój własny wizerunek i wpłynąć na usamodzielnienie się izby wyższej poprzez odejście od pełnego emocji bojkotowania posunięć rządu na rzecz działań pozytywnych i merytorycznych. Inaczej Senat wiele straci, a obywatele wystawią jego opozycyjnym wobec rządu PiS przedstawicielom żółte i czerwone kartki.
Jedną z istotnych zmian po stronie opozycji ma być teraz wybór nowego lidera Platformy Obywatelskiej (kadencja kończy się w styczniu 2020 r.). Mówi się, że Grzegorza Schetynę zastąpi pochodzący ze Śląska - prawnik Borys Budka. To dobrze, czy źle?
Jeśli mam być szczery, a nie mam powodu, by nie być, to jest to zupełnie obojętne. Nie mam zaufania ani do pana Schetyny, ani do pana Budki, dlatego że żaden z nich nie zaproponował dla Polski racjonalnego programu zmian. A chciałbym u opozycji zobaczyć konkretne propozycje, które mogłyby konkurować z 500+, 13. świadczeniem emerytalnym czy rentowym, albo obniżeniem wieku emerytalnego.
My też poprosiliśmy Borysa Budkę o komentarz w sprawie i pomysły dla kraju oraz rodzinnego Śląska, pana posła, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania...
To właśnie dowód tego o czym mówiłem. Myślę, że żaden nowy lider niczego nie zmieni w Platformie Obywatelskiej, PO będzie formacją schyłkową.
Wróćmy jeszcze do Borysa Budki. Może młodszy o pokolenie polityk okaże się powiewem świeżości?
Pan Budka jest inteligentny i pragmatyczny, ale nie ma cech, które cenię w ludziach młodych, nie ma poczucia misji, wiary w moc patriotyzmu, moralności w życiu publicznym. Nie widzę u niego chęci pracy dla wspólnego dobra, jak np. u młodych ludzi zrzeszonych w Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, czy u "Zawiszowców". To przedstawiciel pokolenia japiszonów. Ludzi godnych, by pracować w korporacjach, ale niegodnych - by przewodzić Polsce.
Po stronie opozycji jest widoczny brak porozumienia. Np. KO (największa siła po stronie opozycji) nadal nie wskazała kandydata na prezydenta, ociągając wyraźnie podjęcie decyzji, choć do wyborów prezydenckich pozostało zaledwie 6 miesięcy.
Myślę, że w I turze w ogóle nie będzie jednego wspólnego kandydata opozycji, wybór jednej osoby byłby w obecnej sytuacji politycznym samobójem. Wystarczy, że Andrzej Duda, kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta zdobędzie ponad 50 proc. poparcia i II tura nie będzie w ogóle potrzebna... Ponieważ jednak dobrze życzę opozycyjnym ugrupowaniom parlamentarnym w demokracji, myślę, że Koalicja Obywatelska powinna na kandydata na prezydenta wybrać Małgorzatę Kidawę-Błońską. Pani Kidawa-Błońska przegra z Andrzejem Dudą już pierwszej turze, ale sądzę, że jako spadkobierczyni patriotycznej tradycji (jest wnuczką Władysława Jana Grabskiego, prawnuczką prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego i premiera Władysława Grabskiego) poprowadzi kampanię pozbawioną agresji i złych emocji. A to będzie z korzyścią dla Polski.