Pierwszy raz taki pomysł pojawił się w przestrzeni publicznej pod koniec lipca. Zaproponował go wówczas poseł koalicji rządzącej Stefan Krajewski.
Poseł "Ludowców" przedstawił wtedy możliwy kierunek zmian w polityce świadczeń rodzinnych. Jasno zakomunikował: świadczenie 500+ przysługiwałoby wszystkim dzieciom, bez względu na sytuację materialną, natomiast 800+ miałoby być wypłacane tylko rodzinom, w których przynajmniej jednej osobie aktywność zawodowa jest potwierdzona
To jest temat, który powinniśmy uzgodnić, porozmawiać, jako pomysł uważam, że on jest dobrym pomysłem, bo musimy przywrócić etos pracy. Zdajemy sobie sprawę, że są projekty, które powinny być uzgodnione, bo powinien skończyć się czas, że każda z partii próbuje tylko swoje pomysły forsować i później kończyło się to awanturą, kłótnią, a z tego cieszy się tylko oczywiście opozycja
– powiedział podczas audycji Krajewski. Jak przyznał, wcale nie chodzi o to, żeby "zupełnie odebrać to świadczenie".
Teraz natomiast koalicjanci mają jeszcze inną wizję.
800 plus tylko dla "niezamożnych"?
Dziś w rozmowie z TOK FM prowadzący audycję Ryszarda Petru (Polska 2050), co by powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w sprawie finansów publicznych, gdyby został przewodniczącym ugrupowania.
- Powiedziałbym, że musimy mieć świadomość tego, że w sytuacji zagrożenia wojennego Polska musi być w stanie zwiększyć deficyt budżetowy nagle istotnie, na przykład o trzy punkty procentowe PKB. Obawiam się, że dzisiaj tej przestrzeni może nie być
– stwierdził.
Na tym jednak nie zakończył. Dopytywany, gdzie szukać oszczędności, rzucił, że "można zrobić wielki przegląd wydatków publicznych" i od razu dodał: "Jestem zwolennikiem tego, aby 800 plus było wyłącznie dla osób niezamożnych". - Dane pokazują, że to pogląd popularny i Polacy są za. To się da zrobić - dodał.
Ograniczenia 800 plus chce również Klaudia Jachira (Koalicja Obywatelska). Zdaniem posłanki - świadczenia nie powinny otrzymywać rodziny, które są w wyższym progu podatkowym, ale też takie, w których nikt nie pracuje.
"Taka zmiana przyniesie nawet 25 miliardów złotych oszczędności"
- stwierdziła.
Zapowiedziała również, że będzie przekonywała do swoich pomysłów kolegów i koleżanki z KO, w tym także premiera Donalda Tuska.