Swoją akcję działacze PO zapowiadali już od wielu dni.
"Jeden zespół Laska "badający" okoliczności katastrofy smoleńskiej, a de facto zajmujący się propagandą zgodną z linią wówczas rządzącej Platformy Obywatelskiej, to za mało? Politycy PO najwyraźniej tak sądzą, bo postanowili powołać podobny" - pisaliśmy tydzień temu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Platforma to ma pomysły. Będzie powtórka z zespołu Laska. Zajmą się... Smoleńskiem
Dzisiaj to stało się faktem. Na konferencji pojawili się Grzegorz Schetyna, Tomasz Siemoniak i Marcin Kierwiński, który ma kierować pracami tej komisji. Wśród nich stanął... Maciej Lasek.
Schetyna nie ukrywał po co powstaje zespół:
"To będzie zespół, który ma pracować na rzetelnością oceny i opinii, nad tym, żeby w sposób bardzo systematyczny i konsekwentny wytykać i pokazywać nieprawdziwą, fałszywą narrację prowadzoną przez wszystkie polityki PiS i jego urzędników" - stwierdził szef PO.
Reklama
Z szansy na milczenie nie chce najwyraźniej skorzystać Lasek.
O tę sytuację został zapytany Kazimierz Nowaczyk.- Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją niebywałą i bez precedensu na całym świecie. Próbuje się wyeliminować z przestrzeni publicznej raport komisji państwowej, a jego autorów poddaje się różnym szykanom. Przyczyny wypadku próbuje się zastąpić tezami, niemających absolutnie żadnej podstawy w materiale dowodowym. Na to nie będzie zgody. I cały świat ekspercki nie chce się na to zgodzić - twierdzi były przewodniczący PKBWL.
- Maciej Lasek już występował w roli propagandzisty, kiedy Ewa Kopacz powołała zespół badający prawdziwość raportu Millera - stwierdził. (...) Komisja Millera pracowała na nieprawidłowo odczytanych danych - podkreślił.
Prof. Nowaczyk dodał, że jako zespół parlamentarny "wielokrotnie prosiliśmy przedstawicieli komisji Millera o wspólną dyskusję, ale odmówiono nam".