Przedstawicielki Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przerwały negocjacje z minister zdrowia Ewą Kopacz. Pielęgniarkom nie udało się osiągnąć porozumienia ws. kontraktów o zatrudnieniu w szpitalach. 19 kobiet nadal przebywa w sejmowej galerii i nie zamierza jej opuścić. Zapowiedziały też na wtorek manifestację przed budynkiem parlamentu, na którą przyjadą pielęgniarki z całego kraju.
Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias powiedziała, że rozmowy zostały zawieszone, ponieważ poproszono o opinię konstytucjonalistę. Chodzi o zdanie eksperta w sprawie rzekomej niekonstytucyjności umów o pracę zawieranych w szpitalach. Argumentu tego wcześniej używało ministerstwo zdrowia.
Siostry zapowiedziały, że gdy tylko dotrze do nich ekspertyza konstytucjonalisty, będą chciały ją przekazać marszałkowi Grzegorzowi Schetynie.
W piątek Sejm uchwalił ustawę o działalności leczniczej, która uszczegóławia możliwość zatrudniania pielęgniarek w szpitalach na podstawie umów cywilnoprawnych, czyli kontraktów.
Pielęgniarki obawiają się, że taka forma zatrudnienia spowoduje zwiększenie godzin pracy, a tym samym obniży jakość świadczeń zdrowotnych, zagrażając bezpieczeństwu pacjentów. Zdaniem pielęgniarek kontrakty są dla nich niekorzystne, bo nie dają m.in. prawa do urlopu. Podkreślają także, że dyrektorzy szpitali, szukając oszczędności, wymuszają taką formę zatrudnienia.
W ocenie minister zdrowia spełnienie żądań pielęgniarek i uniemożliwienie zatrudniania ich na podstawie kontraktu byłoby sprzeczne z konstytucją, ponieważ – jak mówiła – „każdy powinien mieć możliwość wyboru, na jakiej zasadzie chce być zatrudniony”. Kopacz podkreśla, że jest grupa pielęgniarek, które obecnie pracują na kontraktach, i są z tego zadowolone.
Obecnie pielęgniarki mogą m.in. prowadzić praktykę medyczną w miejscu wezwania, czyli np. przyjeżdżać do pacjentów. Muszą wcześniej zarejestrować działalność gospodarczą i wtedy mogą podpisywać kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pielęgniarki podkreślają, że dyrektorzy szpitali obchodzą istniejące prawo i - uznając szpital za miejsce wezwania - podpisują z pielęgniarkami kontrakty.
Przypomnijmy, iż podczas poprzednich wielkich protestów pielęgniarek w 2007 roku Jolanta Kwaśniewska przywoziła protestującym pod oknami Kancelarii ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego kobietom czerwone róże. Z kolei prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, częstowała pielęgniarki kanapkami. Czy tym razem marszałek Schetyna będzie obdarowywał protestujące?
Źródło:
Olga Alehno