Podczas dzisiejszego występu w "Kropce nad i" Lech Wałesa skłonił do wątpliwości chyba nawet samą Monikę Olejnik. Pytany o to, czy namawiał Czesława Kiszczaka do zniszczenia jego akt - jak twierdzi wdowa po generale - zaczął lawirować. W końcu stwierdził, że namawiał Kiszczaka i Jaruzelskiego, by zniszczyli jego akta, bo były to... fałszywki:
Wałęsa zagotował się najbardziej, gdy Monika Olejnika przytoczyła słowa Kornela Morawieckiego. Były lider Solidarności Walczącej wezwał kilka dni temu Wałęsę do "stanięcia w prawdzie".Ja mówiłem tak, słuchajcie, wajcha zakończona.. no walczyliśmy... no zrobiliście na mnie papiery... skończmy z tym, wypieprzcie to. To tak mówiłem i to nie raz. I Jaruzelskiemu mówiłem, i Kiszczakowi. Walka zakończona, robiliście... wyrzućcie to.
Co na to były prezydent? U Moniki Olejnik powiedział:
Panie Morawiecki, to wy w swojej Solidarności Walczącej opluwaliście na papierach bezpieckich opluwaliście Wałęsę... Dałem te dowody, dokumenty, coście wyprawiali, żeście mi nogę podkładali, jak żeście mnie oskarżali na papierach ubeckich. To pan sprawdź, gdzie ma pan agentów.
Potem Wałęsa kontynuował:
Bezpieka więcej, bardziej się zachowuje lojalnie aniżeli moi koledzy. Z przykrością stwierdzam.
