O sprawie zrobiło się głośno kilka dni po sylwestrowym wieczorze w Kolonii, gdy okazało się, że nie da się jej zamieść pod dywan. Teren przy dworcu w tym niemieckim mieście przez kilka godzin wyglądał jak strefa wojenna. Ponad tysiąc imigrantów z krajów arabskich najpierw odpaliło w tłumie fajerwerki i race, powodując popłoch, a następnie otoczyło zdezorientowane kobiety, obmacując je i kradnąc należące do nich przedmioty. Doszło też do wielu prób gwałtu.
- Złapali moją partnerkę i jej 15-letnią córkę za piersi i obmacywali je - zeznał jeden ze świadków. Brytyjka, która odwiedziła Kolonię w sylwestra opowiedziała, że w jej stronę poleciały fajerwerki, rzucone przez mężczyzn „nie mówiących ani po angielsku, ani po niemiecku”. - Próbowali nas przytulać, całować. Mojej koleżance ukradziono torbę - mówiła kobieta.
Sprawę opisaliśmy w tekście Sylwester w Kolonii: imigranci próbowali zgwałcić kilkadziesiąt kobiet.
Po spotkaniu sztabu antykryzysowego burmistrz Henriette Reker zasugerowała, aby Niemki dostosowały się do imigrantów. Władze opublikują specjalne wytyczne jak należy zachowywać się i co robić w razie zagrożenia atakiem ze strony imigrantów.
– tłumaczyła Reker znana ze swych lewicowych poglądów.Musimy wytłumaczyć (znaczenie) kolońskiego karnawału ludziom innych kultur, tak by radosne zachowania nie były mylone z dostępnością seksualną
– stwierdziła radna Kolonii Judith Wolter.Ani miasto, ani policja nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa turystom i mieszkańcom, zwłaszcza kobietom. Należy przyjąć, że wysokie zagrożenie napaścią jest tu w godzinach wieczornych i nocnych