Rano informowaliśmy o katastrofie rosyjskiego Airbusa A321. Maszyna leciała z kurortu Sharm el-Szejk do Sankt Petersburga. Na pokładzie znajdowało się 200 dorosłych osób, 17 dzieci i 7 członków załogi. Egipskie władze powołały sztab kryzysowy pod przewodnictwem pilota Aymana Al-Mokadema.
Władimir Putin zarządził natychmiastowe wysłanie swoich ratowników do Egiptu. Złożył kondolencje rodzinom ofiar.
Rosjanie już rozpoczęli własne śledztwo w tej sprawie. Dotyczy potencjalnego naruszenia zasad lotu i przygotowań do lotu.

Miejsce rozbicia maszyny to teren górzysty. Samolot znikł z radarów 23 minuty po starcie. Egipskie ekipy ratunkowe już są na miejscu zdarzenia. Mówią o całkowitym zniszczeniu samolotu.
Flightradar24 pokazał na Twitterze tor lotu samolotu. (zobacz klikając na zdjęcie):

Russia Today podaje, że samolot rozpadł się na dwie części. „Część zwłok nadal jest przypiętych pasami do foteli” – pisze radiozet.pl.
Według RT z jednej części wraku słychać glosy pasażerów. Tą informację Russia Today podaje na podstawie relacji jednego z oficerów obecnych na miejscu katastrofy.
O głosach dobiegających z wraku pisze również Reuters. Agencja powołuje się na ratowników.
- powiedział jeden z oficerów cytowany przez Reuters.Mamy nadzieję, że znajdziemy jakichś pasażerów żywych
Obecnie trwa transport zwłok. Znaleziono ciała co najmniej pięciorga spośród 17 dzieci, będących na pokładzie maszyny.
Gazeta "Al-Ahram" podała, że według Al-Mokadema pilot rosyjskiego samolotu zgłaszał problem techniczny i prosił o możliwość lądowania na najbliższym lotnisku.
Airbus prawdopodobnie chciał dolecieć do lotniska Al -Arisz. Rozbił się po drodze tam, około 100 km na południe. Wrak zlokalizowano po godzinie poszukiwań. Pomocy ratownikom udzielało wojsko izraelskie, ze względu na niebezpieczeństwo terrorystyczne. W tym rejonie istnieje duże ryzyko aktywności organizacji terrorystycznych. Egipskie władze wykluczają jednak zamach.