Wybory prezydenckie w 2015 r. wygrał Andrzej Duda, ale medialną gwiazdą i „wielkim wygranym” ogłoszono Pawła Kukiza, który w pierwszej turze otrzymał zaskakująco wysokie poparcie 20,5 proc., głównie młodych wyborców. Najmłodsi (19–29 lat) głosowali najczęściej na Kukiza – 41 proc., dalej na Dudę – 21 proc. i Komorowskiego – 14 proc. [exit poll IPSOS]. Przed drugą turą Kukiz namawiał swoich zwolenników do uczestnictwa w wyborach, ale nie wskazał im żadnego z rywali. Jednak młodzi najwyraźniej nie potrzebowali jego wskazówek i samodzielnie podjęli decyzję. Spodziewano się, że pozostaną w domu, a jednak poszli do lokali wyborczych, bo wyższa frekwencja (55,5 proc.) w drugiej turze byłaby niemożliwa bez ich udziału. Wyniki exit poll [IPSOS] po drugiej turze wskazują, że większość (59 proc.) wyborców Kukiza przeniosła swoje poparcie na Dudę, a mniejszość (41 proc.) – na Komorowskiego.
Rozczarowani Platformą
Jak to się stało, że wyborcy spontanicznego i autentycznego Pawła Kukiza ostatecznie opowiedzieli się za równie autentycznym, ale bardzo opanowanym Andrzejem Dudą? Program Kukiza, z którym zamierza budować jesienią nową partię polityczną, zapowiada zmianę „systemu” i wprowadzenie do polityki zupełnie „nowej jakości”. Dawny lider „oburzonych” i „zmielonych” , a dzisiaj przywódca wyborców „antysystemowych” obiecuje radykalne zmiany: koniec partyjniactwa i przełamanie zabetonowanej (?) sceny politycznej III RP, za pomocą zmiany ordynacji wyborczej i wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, czyli tzw. JOW-ów. Przyjęto za oczywiste, że młodzi wyborcy poparli Kukiza, bo jego program był tak prosty, jakby skrojono go z myślą o młodych.
Ale może być i tak, że wielu wyborców Kukiza, podobnie jak on sam, poparło osiem lat temu PO i przeżyło głębokie rozczarowanie sposobem sprawowania przez nią władzy. To rozczarowanie wzmocnił sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez Komorowskiego. Co więcej, przestał skutecznie działać antypisowski stereotyp, chociaż prezydent próbował go ożywić na różne sposoby – dzieląc Polaków na „lepszych”, racjonalnych, i „gorszych” radykałów, twierdząc, że PiS-owcy to frustraci i szaleńcy, którzy chcą zawrócić Polskę do średniowiecza.
Ale tym razem młodzi wyborcy (18–29 lat) okazali się znacznie bardziej odporni na medialne narracje i bardziej autonomiczni, niż sądzono. Samodzielnie odnajdywali w świecie internetu informacje o wydarzeniach, samodzielnie formułowali opinie, komentowali przebieg kampanii i nie poddawali się – jako zbiorowość – jednej, medialnej narracji. Podzielili się tak, jak inni aktywni Polacy, którzy cenią sobie prawo do demokratycznego wyboru prezydenta, co uważam za przejaw dojrzałości politycznej. Wyraźnie częściej poparli Dudę – 60 proc. – niż Komorowskiego – 40 proc. Dodajmy, że także większość (64 proc.) studentów i uczniów wybrała w drugiej turze Andrzeja Dudę.
Oznacza to, że młodzi byli w tych wyborach nie tylko „oburzeni” i „przebudzeni”, lecz także myślący. Zobaczyli nie tylko temperament i szczerość Pawła Kukiza, lecz także młodość, autentyzm oraz dojrzałość i poważny stosunek do wyborców Andrzeja Dudy. Może medialne opowieści o tym, że w pierwszej turze poparli Kukiza z powodu JOW, były sporym uproszczeniem? Bo gdyby chodziło tylko o JOW-y, to decyzja prezydenta Komorowskiego o przedłożeniu senatowi ustawy zapowiadającej we wrześniu referendum w tej sprawie powinna skierować sympatię młodych ku urzędującemu prezydentowi. A tak się nie stało. Może także młodzi wiedzą, że ten prosty „sposób na szczęście” w polityce jest iluzją?
JOW-y – magiczny lek?
Praktykujemy go w wyborach do senatu, ale zdaniem Pawła Kukiza dopiero wprowadzenie go w wyborach do sejmu zmieni cały system. Zakładam, że nie chodzi o to, by demokrację zastąpić monarchią lub systemem autorytarnym, więc JOW-y mają, jak rozumiem, nie tyle zlikwidować, ile poprawić nasza demokrację. Zwolennicy JOW-ów zakładają, że poseł wybrany w jednomandatowym okręgu wyborczym będzie walczył o interesy swoich wyborców jak lew i nie podda się presji partii, która go do wyborów zgłosiła. Z kim jednak, jeśli nie ze swoim zapleczem politycznym, zapewni swoim wyborcom realizację przedwyborczych obietnic?
Wielu „oburzonych” i przebudzonych młodych wyborców zawierzyło Kukizowi i zapewne oczekuje, że tym zapleczem stanie się nowa partia. Tyle że w praktyce to Kukiz wyznaczy kandydatów swojej formacji do jednomandatowych okręgów, podobnie jak zrobią to szefowie innych partii, i zmiana systemu okaże się iluzoryczna. Przecież sejm złożony z „singli” politycznych będzie bezradny, a sejm wybrany w systemie JOW-ów będzie taki jak senat – utrwali przewagę silnych partii i wzmocni siłę zwycięzców.
Paweł Kukiz i zmieleni.pl mają poparcie części ekspertów, ale nawet prof. Antoni Kamiński, który opowiedział się za jednomandatowymi okręgami wyborczymi jako skutecznym sposobem walki z epidemią partyjniactwa i fatalnym stanem elit politycznych III RP, dzielił się dwa lata temu także swoimi wątpliwościami.
Zgoda, że problemem III RP są jej elity, i to wszystkie bez wyjątku, także opiniotwórcze, eksperckie i naukowe, ale mam wątpliwości, czy teza prof. A. Kamińskiego, że „L. Millera, J. Palikota, A. Kwaśniewskiego, J. Kaczyńskiego, D. Tuska i komentatorów politycznych »Gazety Wyborczej«, »Krytyki Politycznej« oraz tygodnika »wSieci« łączy strach przed jednomandatowymi okręgami wyborczymi”, jest prawdziwa.
Nowa jakość w polityce
Eksperci i naukowcy są w tej kwestii podzieleni. Pisze o tym także prof. Kamiński, przypominając debatę z lat 90. W senacie mamy polityków wyłonionych wedle ordynacji JOW, a ich procedowanie nad rządowymi ustawami jest takim samym przyklepywaniem decyzji rządu jak w sejmie. Demokracja to nie tylko procedury i ordynacja, to przede wszystkim obyczaje i normy, w tym szanowana i silna opozycja (najlepiej dwie, równorzędne i podobnie silne partie polityczne, jak w innych, „zabetonowanych” demokracjach Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych czy Francji). To presja elit opiniotwórczych, czyli naukowców, ekspertów, dziennikarzy oraz organizacji i stowarzyszeń obywatelskich, a także związków zawodowych.
Zgadzam się z prof. Kamińskim, że „dobry czas na JOW-y” nie zależy od dojrzałości czy niedojrzałości polskiego społeczeństwa. Problem jest złożony, więc także zwolennik JOW-ów musi przyznać za prof. P. Norrisem z Harvardu, że ordynacja JOW-ów sprzyja skuteczności rządów, ale ordynacja proporcjonalna zapewnia większą sprawiedliwość. Patologia elit III RP nie jest wyłącznie i przede wszystkim „dzieckiem” ordynacji wyborczej.
Więc może decydujące znaczenie dla wyniku wyborów prezydenckich w 2015 r. miały inne czynniki? Może kluczem sukcesu Andrzeja Dudy był on sam, jego styl i klasa, z jaką reagował na agresję kontrkandydata? Może ważny okazał się jego nowy (!) sposób postrzegania funkcji prezydenta RP i nowa (!) wizja roli państwa w realizacji interesów, potrzeb i oczekiwań obywateli? A także nowy (!) model relacji władzy z opozycją i ludźmi o odmiennych poglądach?
Może młodzi, którzy myślą o migracji za pracą, wiedzą, że inne europejskie państwa oferują im nie tylko lepiej płatną pracę, lecz także dobrze działające państwo i sprawne instytucje? Może odkryli, że mają prawo, podobnie jak inni Europejczycy, oczekiwać tego samego od swojego państwa? Andrzej Duda zapowiadał, że właśnie tak postrzega rolę państwa i tak zamierza realizować swoją wizję prezydentury. Może ci nowi młodzi, inni niż w 2007 r., zrozumieli więcej, niż zdają się sądzić liczni komentatorzy?