Zatrzymani to Anzor Kubaszew i Zaur Dadajew. Prawdopodobnie pochodzą z jednej z kaukaskich republik wchodzących w skład Federacji Rosyjskiej. Czy jednak są to faktycznie zabójcy Niemcowa?
Dwa dni temu niezależny antykremlowski portal Kavkaz Center podawał, że za morderstwem rosyjskiego opozycjonisty stoi Adam Delichmanow, kuzyn prorosyjskiego szefa Republiki Czeczeńskiej Ramzana Kadyrowa. Delichmanow - jeden z najbardziej zaufanych ludzi Kadyrowa od "brudnej roboty" - jest deputowanym putinowskiej Jednej Rosji. Policja Zjednoczonych Emiratów Arabskich oskarża go o zabójstwo jednego z politycznych rywali Kadyrowa. Sam Kadyrow - według Kavkaz Center - otrzymał zlecenie na Niemcowa osobiście od Władimira Putina.
Przypomnijmy: Borys Niemcow zginął późnym wieczorem 27 lutego. Przechodził przez most Bolszoj Moskworieckij niecałe 200 m od murów Kremla w towarzystwie ukraińskiej modelki Anny Durickiej. Nagle podjechał do nich biały samochód, z którego wyszło kilku mężczyzn. Oddali oni sześć strzałów. Cztery kule z sowieckiego pistoletu PM (tzw. pistolet Makarowa) trafiły w Borysa Niemcowa, który zmarł na miejscu. Wkrótce na miejscu zbrodni pojawiła się policja. Ku zdziwieniu zagranicznych dziennikarzy rosyjskie służby polały wodą chodnik, na którym leżało ciało Niemcowa. Mimo tego, że na słupie znajdującym się kilka metrów od miejsca zbrodni było pięć kamer, na żadnej z nich nie zachowało się nagranie z monitoringu.
Dzień po zabójstwie w Moskwie, tuż przy stacji metra „Smoleńsk”, znaleziono porzuconą białą ładę priorę, którą mieli przemieszczać się sprawcy. Według jednej z nielicznych niezależnych stacji telewizyjnych w Rosji, Ren TV, numery rejestracyjne auta wskazywały, że zostało ono zarejestrowane w Inguszetii - autonomicznej republice Rosji. Resort spraw wewnętrznych zaprzeczył tym informacjom.