17-letnia Maria Kołakowska wzięła kilka dni temu udział w proteście przeciw czytaniu scenariusza „Golgoty Picnic” w Gdańsku. Jak już pisaliśmy - w trakcie protestu czterech mężczyzn rzuciło się na nastolatkę i wykręciło jej ręce. Przewrócili ją na szklany stolik, który się rozbił. Zarzucono jej na głowę jakiś worek. Wszystko przy biernej postawie policji.
Co w zachowaniu Marysi wywołało taką agresję? Dziewczyna rozpyliła tam dezodorant. Nieszkodliwy, który poza nieprzyjemnym zapachem nikomu nie mógł wyrządzić krzywdy. Nie skierowała go w konkretną osobę, ale w powietrze.
Dziś Maria stawiła się w komisariacie, gdyż wcześniej dostała wezwanie na przesłuchanie w charakterze pokrzywdzonej. Po przesłuchaniu do dziewczyny i towarzyszącej jej matki niespodziewanie podszedł policjant. I zaczął domagać się przesłuchania Marysi... w charakterze podejrzanej o popełnienie wykroczenia. Co więcej - zażądał, by pomieszczenie, w którym miało się odbyć przesłuchanie, opuściła matka 17-latki.
Całe szczęście kobieta sprzeciwiła się funkcjonariuszowi policji, tłumacząc m.in., że jej córka nie dostała wezwania na przesłuchania w charakterze podejrzanej.
Ostatecznie stanęło na tym, że Maria będzie przesłuchana jako osoba podejrzana o popełnienie wykroczenia, ale dopiero 10 lipca. Policjant nie był w stanie powiedzieć, pod jaki paragraf podpada użycie w miejscu publicznym dezodorantu.