Pikieta odbyła się przed komisariatem policji w Bydgoszczy. - Zakończyła się pełnym sukcesem - mówią jej uczestnicy.
Stróże prawa nie tylko zwrócili "nielegalny" znak, który Bogdan Dzakanowski przytwierdził na bydgoskim moście, ale i odstąpili od składania wniosku o ukaranie go za rzekomo bezprawne umieszczenie tablicy.
Pojawienie się w drzwiach komisariatu byłego radnego, niosącego znak będący przyczyną szykan ze strony władz, wywołało aplauz zgromadzonych i spontanicznie odśpiewanie hymnu. Niemal każdy z uczestników pikiety trzymał przez chwile tablicę z imieniem Prezydenta.
Przewodniczący bydgoskiego Klubu "GP" Krystian Frelichowski powiedział do zebranych: oto po raz kolejny nasza zdecydowana postawa kończy się sukcesem. Półtora roku temu odzyskaliśmy w podobny sposób z rąk władz baner z wizerunkiem błogosławionego Jana Pawła II, dziś „odbiliśmy” Prezydenta Rzeczypospolitej Polski. Jeśli dalej będziemy działać wspólnie i bezkompromisowo, odzyskamy także Polskę!
Następnie głos zabrał lider Solidarnych2010 w Bydgoszczy Maciej Różycki: Paradoksalnie, Bogdan Dzakanowski uchronił Prezydenta Bydgoszczy od reperkusji związanych z niewywieszeniem nazwy mostu, gdyż paragraf 64 Kodeksu Wykroczeń wyraźnie mówi, że „kto będąc właścicielem, administratorem, dozorcą lub użytkownikiem nieruchomości, nie dopełnia obowiązku umieszczenia w odpowiednim miejscu (…) tabliczki z (…) nazwą ulicy (…) podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.
Na zakończenie odśpiewano „W stepie szerokim”. W pikiecie wzięło udział około 40 osób, w tym legendarny przywódca bydgoskiej „Solidarności” Jan Perejczuk.
Tablica "Most im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" na nowo powstałym obiekcie w Bydgoszczy została umieszczona 13 grudnia po południu. Jak podkreśla inicjator i fundator tablicy – Bogdan Dzakanowski - odbyło się to legalnie. Umieszczenie tablicy w tym miejscu zostało bowiem zatwierdzone w projektach mostu. Odpowiednia uchwała Rady Miasta Bydgoszcz nie precyzowała, kto jest zobowiązany do jej umieszczenia.