Z ujawnionej notatki z rozmowy Tusk-Merkel, na pół roku przed wdrożeniem reformy emerytalnej w marcu 2011 roku, dowiadujemy się, że niemiecka kanclerz przekonywała polskiego premiera do podwyższenia wieku emerytalnego, tłumacząc to powiązaniem z sytuacją demograficzną. Donald Tusk odparł, że to "interesujący pomysł", a Polska, jako kraj ze stabilną sytuacją gospodarczą, nie będzie miała problemu z podjęciem tego wyzwania. - Przyjęcie federalistycznej polityki zdejmowało z Tuska odpowiedzialność za podejmowane decyzje w roli premiera - komentuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl były szef MSZ i europoseł Witold Waszczykowski.
- Donald Tusk rozmawiał telefonicznie z Angelą Merkel o „powiązaniu wieku emerytalnego z sytuacją demograficzną” na pół roku przed ogłoszeniem decyzji o podwyższeniu wieku emerytalnego w Polsce (ogłosił ten plan w październiku 2011 w expose) - ujawnił w poniedziałek Michał Rachoń, który opublikował notatkę MSZ na Twitterze.
- Premier Tusk w odpowiedzi stwierdził, że założenia Merkel brzmią interesująco, zwłaszcza, że Polska nie będzie miała problemu „by kryteria spełniać”, jako przykład podał „wypracowanie wspólnej koncepcji polityki emerytalnej” - dodał.
Czy to dowód na to, że Tusk był „wykonawcą poleceń” Merkel? Czy może - jak piszą zwolennicy PO w kontekście ujawnionej notatki przez Michała Rachonia - racjonalnie konsultował ważną reformę, próbując się dowiedzieć, jakie jest stanowisko zachodniego mocarstwa dominującego w Unii Europejskiej w kwestii wieku emerytalnego? Zapytaliśmy o opinię Witolda Waszczykowskiego.
- To jest ciąg decyzji i konsultacji, podporządkowujących Polskę pod rozwiązania federalistyczne, a nawet hegemonistyczne Niemiec w Europie. W tym samym czasie był przecież tzw. "hołd berliński" Radosława Sikorskiego, kiedy nawoływał do niemieckiej aktywności. Polskie władze otwarcie wtedy zapowiadały przyjęcie euro i ujednolicenie podatków. Notatka z rozmowy Tusk-Merkel to kolejny dowód na przyjmowanie optyki i rozwiązań europejskich
- komentuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl szef MSZ w latach 2015-2018.
- Dlaczego Tusk to robi? Z prostej przyczyny: przyjęcie wszystkich „standardów” federalistycznych zdejmowało z niego odpowiedzialność za rządzenie w kraju. Mógł wtedy wszystko tłumaczyć koniecznością przyjmowania standardów europejskich. Przy tym odrzucał wszelkie dywagacje i krytykę, wszak „Polexitu nie chcemy”, „UE ma swoje prawa”, „posiadamy obowiązki do realizacji” - tak odpowiadała PO. To trwało przez długie lata do 2015 roku, gdy Tusk domagał się otwarcia granic dla imigrantów i groził surowymi konsekwencjami za brak okazanej solidarności
- dodaje Waszczykowski.