KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Tusk chwalił się pomocą niemieckich żołnierzy. Bundeswehra dementuje! Bogucki dla Niezalezna.pl: Opcje są dwie

Niemieccy żołnierzy - jak zapowiedział Donald Tusk - mieli pomagać w walce ze skutkami powodzi, jaka przeszła przez południowo-zachodnią część Polski. Okazuje się, że nie jest to prawda. "Opcje są dwie. Albo był to żenujący żart premiera, ponieważ z dwóch źródeł wynika, że żołnierze Bundeswehry nie przybywają do Polski i takich planów nie ma. Jeżeli natomiast to nie był impertynemcki żart, to mamy do czynienia z sytuacją, w której faktycznie Tusk zamierza ściągnąć do Polski żołnierzy niemieckich. Pytanie - po co nam oni?" - zastanawia się w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Zbigniew Bogucki, poseł PiS.

Tusk mówił o niemieckich żołnierzach w Polsce...
Tusk mówił o niemieckich żołnierzach w Polsce...
fot. Zbyszek Kaczmarek//@AleksanderWojak - Gazeta Polska//x.com

W czwartek we Wrocławiu odbył się sztab kryzysowy z udziałem premiera Donalda Tuska, wojewodów oraz włodarzy miast i mniejszych miejscowości dotkniętych powodzią. Szef rządu w pewnym momencie oświadczył, że pomoc polskiej stronie zaproponowali... Niemcy.

"Z gotowością pomocy zgłosili się żołnierze terytorialsi też, z Niemiec. Jak zobaczycie niemieckich żołnierzy, proszę nie wpadać w panikę. To jest pomoc, żeby nie było tam żadnych wątpliwości."

– wskazywał Tusk.

Tusk jedno, Berlin drugie

Informacja ta, zaprezentowana w tonie oznajmiającym przez Tuska, została obalona. I to przez Berlin. Najpierw, poinformowała o tym dziennikarka Aleksandra Fedorska na antenie Radia Wnet. 

Jak wskazała - polski rząd nie skierował oficjalnego zapytania o pomoc niemieckich służb technicznych. Według jej opinii - niemieckie wojsko, faktycznie, mogłoby odegrać pozytywną rolę w działaniach popowodziowych w Polsce, jednak musi teraz zachować czujność na wypadek pogorszenia sytuacji w samych Niemczech. A tam, jak wynika z medialnych doniesień, prognoza nie jest zbyt optymistyczna.

Na tym jednak nie koniec. Na x.com Aleksander Wojak udostępnił odpowiedź, jaką w tej samej sprawie uzyskał od rzecznika Bundeswehry. I podobnie, jak w przypadku doniesień Fedorskiej - nie pokrywa się ona z tym, co mówił Tusk.

Z odpowiedzi wynika wprost: "w tej chwili żaden niemiecki żołnierz nie jest rozmieszczony w akcji pomocy powodziowej w Polsce".

Ponury żart czy celowe działanie?

Skąd więc ta sprzeczność w przekazie samego premiera? O to zapytaliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości, Zbigniewa Boguckiego. 

"Opcje są dwie. Albo był to żenujący żart premiera, ponieważ z dwóch źródeł wynika, że żołnierze Bundeswehry nie przybywają do Polski i takich planów nie ma. Jeśli był to żart, to nie powinien nigdy wybrzmieć w tych tragicznych okolicznościach, ponieważ teraz nie czas na ironiczne śmiechy, kiedy kilka osób straciło życie, a tysiące są w rozpaczy z powodu utraty dorobku ich życia. Jednak jak widać dla Tuska ważniejsze było zadrwienie z wszystkich tych, którzy prawdziwie wskazują na różnego rodzaju realizację interesów niemieckich na terenie Polski przez niego i jego rząd"

– mówi nasz rozmówca.

I kontynuuje:  "jeżeli natomiast to nie był impertynemcki żart, to mamy do czynienia z sytuacją, w której faktycznie Tusk zamierza ściągnąć do Polski żołnierzy niemieckich. Pytanie - po co nam oni?".

"Tysiące polskich funkcjonariuszy służb mundurowych, tysiące żołnierzy WOT i wojsk operacyjnych oraz tysiące strażaków ochotników nie było wykorzystywanych w pierwszej fazie powodzi. Nie rozlokowano ich, kiedy prognozy i alarmy, także z europejskiego systemu ostrzegania przed powodzią przekazywane przez Komisarza Europejskiego Lenarčiča, ostrzegały przed wielkim zagrożeniem. Te siły i środki służb polskich powinny być gotowe do walki z żywiołem jeszcze przed nadejściem powodzi"

– dodaje poseł PiS.

"Teraz także jeżeli nasze służby, które są znakomite i są w gotowości, wreszcie zostaną uruchomione w odpowiedniej ilości i odpowiednio zadaniowane, nie ma potrzeby ściągania żołnierzy niemieckich" - wskazuje polityk.

"Pamiętamy, jak 13 września Tusk przekonywał, że prognozy nie są przesadnie alarmujące i mówił, że co najwyżej będą lokalne podtopienia i ewentualnie powodzie błyskawiczne (czyli powodzie o lokalnym zasięgu, bardzo szybkim przebiegu i krótkim czasie trwania, na ogół poniżej 6 godzin). Ta powódź która uderzyła, to nie lokalne podtopienia i lokalne powodzie błyskawiczne, to katastrofa. Zatem 13 września mimo 100 alarmów europejskiego systemu ostrzegania przekazywanych od 10 do 13 września Tusk i jego ekipa albo zlekceważyli to potężne zagrożenie, albo świadomie zostało ono zatajone" - mówi Bogucki.

"W jednym i w drugim przypadku jest to kwestia odpowiedzialności karnej za narażenia życia i zdrowia tysięcy ludzi oraz ich mienia. Gdyby ci ludzie mieli rzetelną, jasną i szybką informację, mogliby się do tej tragedii jakoś przygotować i ograniczyć jej skutki, odpowiednio wcześnie ewakuując siebie i swój najcenniejszy dobytek ruchomy, ale takiej szansy im nie dano" - podsumował.


Oglądaj Republikę na żywo:

 

 



Źródło: niezalezna.pl, x.com

 

#PiS #Zbigniew Bogucki #Niemcy #rząd #Donald Tusk

Anna Zyzek