Tusk ogłosił sukces
Portal RMF24 opublikował w sobotę spekulacyjny tekst oparty na anonimowych źródłach, w którym brukselska korespondentka stacji Katarzyna Szymańska-Borginon przekonuje, że Polska ma zostać wyłączona z unijnego paktu migracyjnego za sprawą "ogromnej liczby przyjętych uchodźców z Ukrainy". Polska jej zdaniem, miałaby nie uczestniczyć w mechanizmie tzw. obowiązkowej solidarności.
Nieoficjalne i nieoparte na żadnym dokumencie, oświadczeniu czy decyzji informacje podchwycił premier Donald Tusk, przypisując sukces... sobie. - Mówiłem, że nie będzie w Polsce relokacji migrantów i nie będzie! Załatwione - napisał Tusk w mediach społecznościowych.
Mówiłem, że nie będzie w Polsce relokacji migrantów i nie będzie! Załatwione. Że uszczelnimy barierę na granicy z Białorusią - i jest to dziś najlepiej strzeżona granica w Europie. Że zaostrzymy przepisy wizowe i azylowe - i Polska stała się wzorem dla innych. Robimy, nie gadamy!
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 11, 2025
List prezydenta Nawrockiego
Wieloletni minister ds. europejskich, b. poseł i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, obecnie doradca Prezydenta RP Jacek Saryusz-Wolski podkreślił w rozmowie z portalem Niezależna.pl, że przeciek Szymańskiej-Borginon “musi się potwierdzić, a datą graniczną jest 15 października, kiedy Komisja Europejska podejmie pierwsze decyzje w tej materii”. - Jest bardzo prawdopodobne, że tak się stanie, co nie oznacza, że Polska będzie wyłączona z paktu migracyjnego na zawsze, tylko jest możliwe, że może być wyłączona w pierwszym podejściu - dodał.
Stwierdził, że przyczyny tego stanu rzeczy, o ile informacja ta się potwierdzi, “upatruje w liście Prezydenta RP do pani przewodniczącej von der Leyen, który to list miał uprzedzić decyzje, które zapadną w środę”.
W tym liście - jak wszyscy wiedzą - pan prezydent napisał, że Polska nie zgodzi się na przyjmowanie imigrantów i uprzedził panią von der Leyen, żeby w tych decyzjach uwzględniła stanowisko prezydenta i poparcie jakie ma on w Polsce w tej materii. Zrobił to po to, żeby nie trzeba było tej sprawy rozstrzygać siłowo - przypomniał.
Dotychczas mówili “nie”
Zdaniem Saryusz-Wolskiego, jeśli taka decyzja zapadnie, “będzie to widoczny znak, że ten list pana prezydenta Karola Nawrockiego antycypujący decyzję Komisji Europejskiej w tej materii spowodował, że cofnęła się ona przed zaserwowaniem Polsce już w pierwszym podejściu relokowanych imigrantów”.
Zwrócił uwagę, że “do niedawna i cały czas w zasadzie, Komisja Europejska ustami swoich rzeczników na jakiekolwiek enuncjacje ze strony Polski na temat tego, że powinna ona być wyłączona z relokacji, zawsze odpowiadała: nie, Polska nie będzie wyłączona z relokacji; będzie traktowana tak samo jak wszystkie inne kraje”.
- Premier Tusk w tym momencie podszywa się pod sukces prezydenta Karola Nawrockiego. I jeżeli tak będzie rzeczywiście, to możemy to zawdzięczać zdeterminowanej postawie prezydenta wyrażonej w liście, w którym proponował KE, żeby dobrowolnie - że tak powiem – po dobroci odstąpiła od tych działań. Być może i oby się to stało, natomiast KE - jeśli ta hipoteza się potwierdzi - musiała wziąć pod uwagę, że po tym kroku, jakim był list prezydenta, który był gestem dobrej woli, nieprzyjęcie tego może prowadzić do eskalacji. Być może uznając argumenty i nieustępliwość polskiego prezydenta wybrano ten wariant zachowania się - że tak powiem - dobrowolnego w tej materii i powstrzymania się od nałożenia na Polskę tego mechanizmu relokacyjnego odmiennie do tego, co dotąd sygnalizowano
- tłumaczył.
“Za plecami trzymaj potężną pałkę”
Zaznaczył, że “oznaczałoby to skuteczność taktyki”, którą po angielsku nazwał: “speak softly and carry a big stik” ["mów grzecznie, ale za plecami trzymaj potężną pałkę"; tzw. dyplomacja wielkiego kija stosowana przez prezydenta USA Theodore'a Roosevelta-red]. - Między wierszami listu pana prezydenta można bowiem było wyczytać, że jeśli KE nie ustąpi, to Polska zastosuje metodę skutecznego nieposłuszeństwa i przywoła w tej materii furtkę prawną, która pozwala na wyłączenie danego kraju z działań w obszarze spraw wewnętrznych, to jest art. 72 traktatu unijnego. I jeżeli miałaby zapaść niekorzystna dla nas decyzja, Polska po prostu fizycznie zamknie granice - podsumował Jacek Saryusz-Wolski.