Wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski uważa, że nie było podstaw do wszczynania śledztwa w sprawie majątku przekazanego mu przez chrzestnego. Według Onetu, w marcu sąd nakazał Bartoszewskiemu zwrot 13 milionów złotych, które powierzył mu jego chrzestny, a prokuratura w maju wszczęła w tej sprawie śledztwo. Problem w tym, że Baroszewski miał już pozbyć się majątku, by nie trafił w ręce jego wierzycieli.
W poniedziałkowej rozmowie w Polsat News Bartoszewski zaprzeczył ustaleniom portalu powołując się na trwającą w tej sprawie apelację. "Nie widzę podstaw do wszczynania śledztwa" - powiedział wiceszef MSZ.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w ten link i zaznacz gwiazdkę.
Ocenił, że redakcja Onetu "nierzetelnie poinformowała" o nakazie zapłaty: "Wyrok jest nieprawomocny, sprawa jest w apelacji" - powiedział Bartoszewski. "Cała sprawa to atak polityczny na mnie i moją formację. Prokuratura się ze mną nie kontaktowała w tej sprawie" - zapewnił wiceminister.
Bartoszewski wyjaśnił, że postępowanie cywilne w związku ze sprawą trwa od 2013 roku; sąd pierwszej instancji orzekł w sprawie na korzyść wiceministra. Po apelacji zlecono dalsze badanie sprawy. Drugi wyrok - jak mówił Bartoszewski - zapadł "częściowo na jego niekorzyść", stąd apelacja ze strony wiceszefa MSZ.
Wiceminister ocenił, że "bez prawomocnego wyroku sądu nie można mówić o wyzbyciu się majątku w celu uniknięcia zwrotu". Zapewnił, że własność przepisał na swoje dzieci, by uniknąć problemów z dziedziczeniem. Podkreślił, że był wówczas pełnoprawnym właścicielem majątku.
"Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Władysław Sikorski wiedzą o sprawie" - poinformował Bartoszewski.
Onet podał w ubiegłym tygodniu, że Prokuratura Krajowa sprawdza, czy Władysław Teofil Bartoszewski pozbył się majątku, by uniknąć zwrotu pieniędzy wierzycielom. Chodzi m.in. o wart kilka mln zł dworek pod Warszawą – podał w ubiegłym tygodniu Onet.
Według informacji, na które powołał się portal, "w marcu sąd nakazał wiceministrowi spraw zagranicznych i posłowi PSL zwrócić aż 13 milionów złotych, które powierzył mu jego chrzestny". Ustalenia Onetu potwierdziła prokuratura. "(...) śledztwo zostało wszczęte 10 maja br. w Mazowieckim Wydziale Zamiejscowym PK. Chodzi m.in. o czyn z art. 300 par. 2 kodeksu karnego" - przekazał portalowi dział prasowy Prokuratury Krajowej.