Zgodnie z oficjalnymi wynikami zaprezentowanymi przez Państwową Komisję Wyborczą wybory samorządowe 7 kwietnia – z perspektywy poparcia kandydatów do sejmików województw – wygrało PiS z wynikiem 34,27 proc. Druga była KO, na którą zagłosowało 30,59 proc. wyborców. Daleko za nimi uplasowały się Trzecia Droga, Konfederacja i Lewica. To jednak nie koniec walki o samorządy, gdyż do drugiej tury głosowania na wójtów, burmistrzów i prezydentów dojdzie w 748 gminach i miastach. Wyniki wyborcze sprawiły, że w koalicji rządzącej się zagotowało. Niemal pewne jest też, że „uśmiechnięta koalicja” nie zbuduje wspólnych list na czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego.
Państwowa Komisja Wyborcza podała zbiorcze wyniki wyborów samorządowych, według których najlepszy wynik, jeśli chodzi o wybory do sejmików wojewódzkich, osiągnęło Prawo i Sprawiedliwość – 34,27 proc. głosów. Druga Koalicja Obywatelska uzyskała 30,59 proc. poparcia. Dalej uplasowały się: Trzecia Droga (14,25 proc.), Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy (7,23 proc.) i Lewica, która zdobyła zaledwie 6,32 proc. głosów.
Powyższe wyniki sprawiły, że w skali kraju w wyborach do sejmików wojewódzkich PiS zdobyło 239 mandatów, KO – 210, Trzecia Droga – 80, Lewica – 8, a Konfederacja i BS – 6 (ta zamiana kolejności w stosunku do poparcia procentowego wynika ze skomplikowanego systemu przeliczania głosów na mandaty).
Prawo i Sprawiedliwość samodzielnie będzie rządziło w czterech sejmikach, w piątym może współrządzić z Konfederacją, a co do reszty kraju – o większości rządzącej zadecydują polityczne układanki i negocjacje, które będą prowadzone w kolejnych tygodniach.
Jeśli natomiast chodzi o włodarzy gmin, to z danych PKW wynika, że w głosowaniu 7 kwietnia wybrano 1728 wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Z kolei do drugiej tury dojdzie w 748 miastach i gminach. Do dogrywki dojdzie m.in. w takich miastach, jak: Gorzów Wielkopolski, Kielce, Kraków, Olsztyn, Poznań, Rzeszów, Toruń, Wrocław, Zielona Góra, Bełchatów, Bielsko-Biała, Częstochowa, Elbląg, Gdynia, Gliwice, Inowrocław, Jelenia Góra, Konin, Koszalin, Ostrołęka, Piła, Przemyśl, Radom i Rybnik.
Już we wczorajszym wydaniu „Codziennej” informowaliśmy o spięciach, do jakich zaczyna dochodzić w koalicji 13 grudnia. Ponoć Donald Tusk jest poirytowany wynikiem wyborów samorządowych i ma zamiar podjąć „działania, które wpłyną na partnerów”. Natomiast jego koalicjanci uważają, że za niezadowalający rezultat niedzielnego głosowania odpowiedzialny jest... Tusk, który „postanowił walczyć nie tylko z PiS, ale i uprzykrzać życie” swoim współpracownikom. Najpoważniejsze konsekwencje może ponieść Lewica, która – zdaniem przedstawicieli Trzeciej Drogi – powinna zmniejszyć swój stan posiadania w rządzie i oddać kierowanie jednym z trzech ministerstw. Chodzi o Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej lub Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ponadto pojawiają się informacje, że funkcję wicemarszałka Sejmu miałby stracić Włodzimierz Czarzasty.
To nie koniec zawirowań, gdyż w koalicji rządzącej panuje obawa, że Lewica, chcąc rozpaczliwie zwiększyć swoje poparcie, będzie zdecydowanie agresywniej stawiała żądania dotyczące swoich postulatów, m.in. w kwestii aborcji. Wynik wyborów samorządowych najprawdopodobniej będzie miał wpływ na strategię poszczególnych partii na czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego. Niemal pewne jest już, że „uśmiechnięta koalicja” będzie szła do tego głosowania na oddzielnych listach, co byłoby kolejnym ciosem dla Lewicy.
O komentarz do układanki politycznej po wyborach "GPC" poprosiła prof. Henryka Domańskiego.
– W mojej opinii najważniejsze są wyniki do sejmików wojewódzkich, bo to jest realna władza w danych regionach. Oficjalne dane zaprezentowane przez PKW są bardzo ciekawe, bo pokazują, że PiS poparcie nie spada mimo tych wszystkich operacji obozu rządzącego. Mamy do czynienia ze znaczącym zwrotem, który dotychczas raczej się nie zdarzał. Po blisko czterech miesiącach rządu Donalda Tuska największy odsetek Polaków wybrał Prawo i Sprawiedliwość, a nie Koalicję Obywatelską. To jest symboliczne
I dodaje: "KO będzie musiała się liczyć z tym wynikiem. Jestem przekonany, że w ostatnich tygodniach politycy Donalda Tuska i on sam robili wszystko, aby uzyskać poparcie społeczne dla tych wszystkich komisji śledczych, dla rozliczeń poszczególnym polityków PiS, dla usunięcia prezesa Adama Glapińskiego z NBP itd. Najłatwiej takie rzeczy robić, gdy prowadzi się w sondażach".
Prof. Domański spodziewa się konsekwencji politycznych dla mniejszych partii w związku z rezultatem niedzielnego głosowania.
– Sądzę, że Trzecia Droga powinna na poważnie zacząć rozważać różne warianty przyszłości politycznej. Mówię tu przede wszystkim o PSL. Znamy też ostatnie wypowiedzi ważnych polityków Trzeciej Drogi, którzy podkreślają, że chcą zachować dystans do Tuska, przynajmniej w wyborach do europarlamentu. Natomiast jeśli chodzi o Lewicę, to jej znaczenie maleje w koalicji rządzącej
"GPC" zapytała też o to, czy wynik niedzielnych wyborów może w jakiś sposób wpłynąć na kampanię do czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. – Z pewnością wynik niedzielnych wyborów zwiększa szanse PiS na liczniejsze obsadzenie miejsc w europarlamencie – ocenia prof. Henryk Domański. Strategia przed wyborami do europarlamentu
Podobne pytania "GPC" zadała także prof. Arkadiuszowi Jabłońskiemu.
– Po pierwsze, układ sił nawet przy niższej frekwencji za bardzo się nie zmienił. Po drugie, PiS udowodniło, że te tezy o jego problemach i spadającym poparciu nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Co do wyborów do europarlamentu, to PiS musi zdecydować, jaką narrację przyjąć. Natomiast koalicja rządząca będzie miała dużo więcej rzeczy do analizy, przede wszystkim w jakiej formule do nich pójdą. Uważam, że szanse na jakąkolwiek współpracę i wspólne listy są minimalne. Ciekawe, jak sytuacja będzie wyglądała wewnątrz Lewicy, co zrobi partia Razem. Z kolei Trzecia Droga zapewne będzie chciała własnymi siłami powalczyć o Parlament Europejski i w ich przypadku nawet dwa, trzy zdobyte mandaty będą dużym sukcesem