Ponad połowa respondentów uważa, że rząd Tuska nie wywiązuje się ze złożonych obietnic – możemy dowiedzieć się z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. - Wydaje mi się, że w przypadku elektoratu PO to w ogóle nie będzie miało żadnego znaczenia. Nawet ta część wyborców, która jest niezadowolona z działań rządu, będzie głosowała nadal na PO, ponieważ chodzi o to, aby nie wygrał PiS. Żeby nie wiem co robiła PO, żeby nawet oznaczało to spadek realnych dochodów, to większość z tych wyborców PO, którzy negatywnie oceniają rząd i tak będą głosować na tę partię – mówi prof. Henryk Domański.
Według najnowszego sondażu przeprowadzonego przez United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski aż 53,5 badanych oceniło że rząd nie wywiązuje się ze złożonych obietnic. Innego zdania jest 39.6 proc. respondentów.
Ponad połowa Polaków uważa, że rząd nie wypełnia złożonych obietnic wyborczych. Relatywnie wciąż spora grupa osób, która myśli odwrotnie to efekt osłony medialnej i rządowej propagandy. Tak jak w przypadku cen energii, które - wbrew temu co mówi rząd - drastycznie wzrastają.… https://t.co/VIMgdTCUBQ
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) August 7, 2024
Sytuacja wygląda trochę lepiej w przypadku odpowiedzi wyborców koalicji rządowej. Nadal jednak aż 24 proc. badanych, głosujących na KO-Trzecią Drogę i Lewicę jest niezadowolonych z tego, jak rządzący wywiązują się ze swoich obietnic.
- Wydaje mi się, że w przypadku elektoratu PO to w ogóle nie będzie miało żadnego znaczenia. Nawet ta część wyborców, która jest niezadowolona z działań rządu, będzie głosowała nadal na PO, ponieważ chodzi o to, aby nie wygrał PiS. Żeby nie wiem co robiła PO, żeby nawet oznaczało to spadek realnych dochodów, to większość z tych wyborców PO, którzy negatywnie oceniają rząd i tak będą głosować na tę partię
Zdaniem socjologa z Polskiej Akademii Nauk (PAN) jedyne szanse dla obecnej opozycji znajdują się wśród wyborców Trzeciej Drogi, albo wśród tych osób, które stwierdzają, że nie wiedzą na kogo głosować. To w nich należy upatrywać pogorszenia notowań obecnego obozu rządzącego, ale to nie zadecyduje o upadku rządu.
Jak przekonuje ekspert, ludzie nie wyjdą na ulicę i nie będą domagać się ustąpienia rządu i w ten sposób nie wymuszą na liderach Trzeciej Drogi i Lewicy, aby wyszli z tej koalicji.
Dla liderów Lewicy i Trzeciej Drogi to, czy działania rządu są oceniane pozytywnie lub negatywne, nie ma wpływu na pozostanie przy koalicji w tej chwili. Chodzi tutaj raczej o względy takie jak utrzymanie władzy oraz do pewnego stopnia o to, aby PiS nie wrócił do władzy. Ten anty-PiS-izm będzie się jeszcze utrzymywał przez pewien czas
Rządy PO i premiera Tuska uzależnione są obecnie od Trzeciej Drogi. Gdyby wyszli z koalicji, oznaczałoby to utratę władzy. Kilka tygodni temu wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że „rozpad koalicji jest mniej kosztowny niż utrata wyborców przez partie, które tworzą koalicję”.
- Na pewno jest gdzieś punkt krytyczny, który przy przekroczeniu go przez PO może spowodować wyjście Trzeciej Drogi z koalicji rządzącej. Do takiego punktu zaczęliśmy dochodzić powoli w przypadku PSL-u. Niedawno jednak te napięcia zeszły na drugi plan, nie oznacza to jednak, że te spory nie wrócą po okresie wakacyjnym. Chodzi mianowicie o realizacje kwestii programowych. Jeśli PO będzie wymuszała taki program, który będzie odstawał od obietnic wyborczych PSL i Trzeciej Drogi, to będzie taki czynnik, który może doprowadzić do rozpadu koalicji
Jak przekonuje ekspert obecnie mamy do czynienia z rysującymi się podziałami, sprzecznościami i konfliktami w ramach obecnego obozu rządowego, których nie było w latach 2007-2015. - Wtedy nie było żadnych tego typu ostrych spięć, które mogłyby sugerować wyjście PSL-u z koalicji i przyspieszone wybory, a teraz taki scenariusz jest bardziej możliwy. Obecnie nie da się przewidzieć, kiedy może to nastąpić i jakie wydarzenia mogą doprowadzić do takiego scenariusza – mówi prof. Henryk Domański.
Drugim momentem newralgicznym dla dalszych losów koalicji są wybory prezydenckie. Dużą szansą dla obecnej opozycji jest silna rywalizacja w ramach obozu rządzącego Hołownia-Trzaskowski-Tusk o fotel prezydencki. Im większa rywalizacja, zwłaszcza między kandydatem PO i Trzeciej Drogi, tym większe szanse kandydata PiS-u w drugiej turze wyborów.
- Należy założyć, że w przypadku realizacji takiego scenariusza, w którym rywalizacja odbywa się w drugiej turze pomiędzy PO i PiS, to część elektoratu Trzeciej Drogi głosuje na kandydata opozycji, a nie Trzaskowskiego czy Tuska. Wyborcy Trzeciej Drogi mogą czuć się urażeni, że ich kandydat nie dostał się do drugiej tury. Z kolei elektoratowi PSL bliżej jest bliżej do kandydata ze strony PiS-u