"Gdyby Donald Tusk powiedział "przepraszam", bo ma za co przepraszać to oczywiście bym się zgodził na udział w debacie z nim" - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Debata miałaby sens, gdyby Donald Tusk wezwał do tego, żeby zaniechać "ośmiu gwiazdek" czy brzydkich słów - dodał.
Kaczyński pytany w radiu RMF FM czy zgodziłby się na udział we wspólnej debacie z Donaldem Tuskiem odparł, że musiałby on najpierw przeprosić.
Gdyby powiedział przepraszam, bo ma za co przepraszać, to oczywiście bym się zgodził
- powiedział prezes PiS.
W tej chwili taka debata miałaby sens, gdyby Donald Tusk wezwał do tego, żeby zaniechać "ośmiu gwiazdek" czy brzydkich słów i powiedział, że byliśmy w błędzie, trzeba wrócić do normalnych relacji w życiu publicznym
- zaznaczył Kaczyński.
Zapytany za co ma przeprosić Donald Tusk, prezes PiS odpowiedział: "Przede wszystkim za to, że jest autorem wielkiej degradacji polskiego życia publicznego, degradacji języka. I tej straszliwej fali nienawiści, która została wywołana". Na uwagę, że to samo mówi Donald Tusk o drugiej stronie, lider PiS podkreślił: "Tylko, że on mówi nieprawdę, a ja mówię prawdę".
Prezes PiS zaznaczył też, że widzi efekty powrotu Donalda Tuska do polityki.
Na poziomie poprawy sytuacji wewnątrz Platformy Obywatelskiej w stosunku do ruchu pana Szymona Hołowni to na pewno zyskał. Natomiast jeśli chodzi o efekt generalny, to jest on jednak dość ograniczony. Sądzę, że liczył na coś więcej
- powiedział Kaczyński. Wskazał też, że o udziale Tuska w życiu politycznym, będzie można mówić dopiero po wyborach.
Jarosław Kaczyński dodał też, że nie czuje zagrożenia ze strony Donalda Tuska. "Jeżeli w Polsce są jakieś zagrożenia to nie są to zagrożenia dla Prawa i Sprawiedliwości w tym wymiarze perspektywy wyborczej. Tylko przede wszystkim to są zagrożenia dla naszego kraju z tego względu, że rzeczywiście zostaliśmy zaatakowani" - powiedział prezes PiS. "Ale jestem przekonany, że się obronimy" - dodał.