"Pamiętamy, jak Rosja nie chciała zapłacić za lata 2006-2009 za przesył gazu przez Polskę. Tusk i Pawlak zgodzili się na umorzenie 1 miliarda złotych - właśnie Rosji. Bo taka była właśnie polityka Tuska i Pawlaka - całkowicie na kolanach, całkowicie podporządkowana interesom Rosji i Niemiec" - mówił na antenie TVP Info wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski, przypominając, jak wyglądała polityka uzależniania Polski od rosyjskich wpływów za rządów Donalda Tuska.
Wczoraj w trakcie swojego wydarzenia - marszu, który przechadzał się ulicami Warszawy, Donald Tusk przemówił do swoich sympatyków. Przedstawił "7 punktów", czyli wizję tego, jak chciałby, aby wyglądała Polska zaraz po tym, gdyby objął rządy.
"Chcemy Polski wolnej, praworządnej, bezpiecznej, chcemy Polski uczciwej, czystej, zielonej, samorządowej i europejskiej. Jestem gotów swoje życie poświęcić, żeby Polska była taka jak w tych siedmiu punktach"
"Jest takie powiedzenie, że jest wilk w owczej skórze i rzeczywiście obudził się ten wilk. Rosyjski w owczej skórze. Pamiętamy prorosyjskie, proputinowskie rządy Tuska. 14 lat temu miałem wielki zaszczyt m.in. ze śp. Janem Olszewskim w gabinecie prezydenta Lecha Kaczyńskiego pracować właśnie nad kwestiami bezpieczeństwa energetycznego"
Jak wskazał, jest dziś w Gdańsku, a to miasto kojarzy się z "zatrzymanym dla interesów Putina, Kremla wielkim projektem geopolitycznym stworzonym przez śp. Lecha Kaczyńskiego - Odessa-Brody-Gdańsk".
"To właśnie do Gdańska miała płynąć ropa naftowa z Azerbejdżanu. W wyniku szczytów energetycznych w 2007 roku był to wielki sukces prezydenta Kaczyńskiego i rządów prezesa Kaczyńskiego. Zostało to jednak zatrzymane przez Donalda Tuska, dla Putina, w interesie Rosji. Cała jego polityka energetyczna była nakierowana na Wschód. Zatrzymał Baltic Pipe, zatrzymał Odessa-Brody-Gdańsk, opóźnił Gazoport, zwiększył uzależnienie Polski od Rosji, podpisał niekorzystną umowę z Gazpromem i można na ten temat mówić i mówić. Te kwestie powinny być zbadane przez komisję ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce..."
Red. Rachoń wspomniał, że nie tak dawno temu spółka Europol Gaz, właściciel polskiego odcinka gazociągu jamalskiego domaga się od rosyjskiego Gazpromu blisko 6 miliardów złotych. O roszczeniach względem kremlowskiego giganta poinformował wicepremier Jacek Sasin.
📺Wicepremier @SasinJacek w @tvp_info:#EuropolGaz wystąpił z pozwem przeciwko spółce #Gazprom. Chodzi o zwrot 850 mln zł "podarowanych" Rosjanom przez naszych poprzedników i rekompensatę 5 miliardów złotych utraconych zysków▶️ pic.twitter.com/rR85B8eOKz
— Ministerstwo Aktywów Państwowych 🇵🇱 (@MAPGOVPL) May 18, 2023
"Europol Gaz, czyli spółka odpowiedzialna za przesył gazu wystąpiła do arbitrażu z pozwem przeciwko Gazpromowi o zwrot mniej więcej 850 mln zł należności, zaległych należności za przesył gazu. (Ówczesny wicepremier – red.) Waldemar Pawlak podarował te pieniądze Rosjanom w 2010 roku, nie dochodził tych pieniędzy, co też pokazuje jak tamten rząd [...] był w ukłonach w stosunku do Rosjan, ale pod warunkiem, że Rosjanie do 2045 roku będą ten gaz przesyłać i Europol Gaz będzie na tym zarabiał"
Do tej kwestii również odniósł się wiceszef resortu rolnictwa.
"Na terytorium Polski jest 660 kilometrowy odcinek gazociągu jamalskiego należącego do spółki Europol Gaz. Ta spółka w połowie należała do polskiego górnictwa naftowego i gazownictwa - polskiej spółki skarbu państwa i Gazpromu. Polska miała zarabiać na przesyle rosyjskiego gazu do innych państw UE. Warto pamiętać, że jeszcze kilka lat temu przez Polskę płynęło około 27-28 mld m sześciennych rocznie gazu m.in. do Niemiec. Celem niemieckiej i rosyjskiej polityki w latach 2008-2010 było to, że Polska zrezygnuje z dochodów za przesył rosyjskiego gazu do Niemiec po to, żeby ten gaz był dla niemieckiej gospodarki jak najtańszy, a żeby Putin mógł zarabiać jak najwięcej. I to spełnił Donald Tusk - spełnił w interesie Kremla. Zrezygnował z dochodów dla polskiego państwa"
Dziennikarz zaznaczył, że wydaje się być to niebywałe. "W wyniku porozumienia dwóch premierów - Polski i Rosji, spółka, która przynosiła kilkaset milionów dochodu rocznie, sama ograniczyła swoje zyski do 20 mln złotych i nie mogla zarabiać więcej?" - dopytywał red. Michał Rachoń.
"W latach 2009 i 2010, kiedy Rosjanie przerwali dostawy gazu ziemnego realizowane w ramach pewnego kontraktu, rozpoczął się spór o taryfy, czyli właśnie koszty przesyłu tego gazu przez terytorium Polski. Zawsze w interesie państw, które w tym uczestniczą, jest to, żeby państwo zarabiało. Donald Tusk wraz z Waldemarem Pawlakiem dali zielone światło na podpisanie niekorzystnej umowy gazowej z Rosją, zgodzili się na biurokratyczny, urzędniczy limit zysku netto tej spółki Europol gaz do 21 mln złotych"
"Czyli spółka nie mogła zarobić więcej niż te 21 mln złotych?" - nie dowierzał Rachoń.
"Tak, nie można było zarabiać więcej niż 21 mln złotych. Spółka, która zarabiała kilkaset milionów złotych, nagle miała ich max 21 mln. Tą decyzją Tusk spowodował, że Niemcy mieli tani gaz. W jego mniemaniu, Polska powinna przesyłać putinowski gaz do Niemiec za darmo. I to powinna zbadać komisja ds. badań wpływów rosyjskich w Polsce"
Kowalski wspomniał tutaj o jeszcze jednej bardzo ważnej kwestii. Mianowicie - umorzenie jednego miliarda złotych Gazpromowi. "To był właśnie ten przedmiot sporu z Rosją. Rosja nie chciała zapłacić za lata 2006-2009 za przesył gazu przez Polskę. Tusk i Pawlak zgodzili się na to umorzenie. Taka była właśnie polityka Tuska i Pawlaka - całkowicie na kolanach, całkowicie podporządkowana interesom Rosji i Niemiec" - ocenił polityk.
"W tym samym czasie Tusk dawał zielone światło na budowę Nord Stream. Angela Merkel wtedy klepała Tuska po plecach i śmiała się milionom Polaków w twarz" - dodał.
"Jeśli w 2010-2011 mielibyśmy zakończoną budowę Baltic Pipe to Rosja by nas nie szantażowała przez wiele lat"
Jak zaznaczył - "ropa naftowa i gaz ziemnym w rosyjskiej doktrynie były od zawsze wykorzystywane jako instrumenty polityki zagranicznej".
"Warto przypomnieć że Tusk i Pawlak chcieli przedłużać umowę gazową z Rosją do 2035 roku. Chcieli kupować gaz od Putina. Tylko sprzeciw PiS spowodował, że musiał się z tego wycofać. To był najbardziej prorosyjski premier w III RP. Polska byłaby całkowicie niesuwerenna..."